Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2013, 21:49   #60
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Mijający dzień nie przyniósł żadnych odpowiedzi. Kilka kolejnych tropów, kilka nowych pytań. Świat okazywał się być jeszcze bardziej skomplikowany niż myślała i wiedziała. Mimo, że była jedynie służką, to coraz wyraźniej widziała, że życie oszczędziło jej sporo przykrości. Wychowywanie się w dokach musiało stanowić znacznie większe wyzwanie, nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Czuła również, że jest bardzo obca w tym środowisku. Nikt nie chciał nic mówić, nic zdradzić, za to wielu ostrzegało przed wsadzaniem nosa nie w swoje sprawy. Nie dziwiła się im. Podpalona barka pana Starka, mimo iż w jej wnętrzu znajdowała się kobieta i dwie dziewczynki, wystarczyły do uwierzenia, że nikt tu nie rzuca słów na wiatr. Teraz jeszcze bardziej nabrała przekonania, że musi pomóc Beatrice. Kobieta nie mogła kłamać odnośnie swoje długu, bo zbyt wyraźnie się bała. Hanna naiwnie uważała, że nie ma w tym przypadku mowy o jakiejś zasadzce.
Natomiast ich własna się nie udała. Mimo, że służka z zaangażowaniem wczuła się w rolę córki kupca, to nikt do niego nie podszedł z żądaniem haraczu. Może następnego dnia? Postanowiła wstać wcześnie i udać się od razu do doków z samego rana, by w razie czego tego nie przeoczyć. To, że mieli czuwać w nocy na potencjalnego porywacza lub zabójcę, nie zmieniło tego postanowienia. Potrzebowali nowych informacji. Ulewa za oknami dawała mroczną nadzieję na uzyskanie ich. Służka za bardzo się bała, by tam wyjść, ściskała też kciuki za mężczyzn, zapatrzona w szybę.
Gdy nagle ktoś usiadł przy ich stoliku.

Hanna szybko otrząsnęła się z zamyślenia po nagłym podejściu poszukiwanej przez nich kobiety. Uśmiechnęła się nawet z sympatią.
- Ja jestem Hanna a to Irmina oraz Hans - przestawiła ich, używając wyłącznie imion. - I tak, nie ma czego ukrywać. Zakładam, że znasz także powód, dla którego tak rozpytujemy i staliśmy się w okolicy... sławni - ostatnie słowo wypowiedziała żartobliwym tonem. - Szukamy wszystkiego, co może wiązać się z zaginięciami tu w dokach. A słyszeliśmy, że odkupiłaś od zbieraczy znaleziony niedawno nóż. Być może związany z tą sprawą. Chcielibyśmy go odkupić - dodała szybko, by kobieta nie pomyślała, że chcą jej zabrać jakąś jej własność w imię straży.
Mathilda spokojnie poczekała na swój parujący, wydzielający korzenną woń kufel, który postawiła przed nią kelnerka. Pociągnęła łyk czegoś, co po zapachu można było sklasyfikować jako grzane wino.
- Owszem, wiem czego szukacie. Wtykanie nosa w nie swoje sprawy nie przysparza wam popularności - przerwała, biorąc długi łyk i nie spuszczając z nich wzroku, kontynuowała: - Co do noża, to kupiłam go za grosze. Noże zawsze się sprzedają, a ten był dobrej jakości. Mogę was jednak zapewnić, że podpisany nie był. To nawet nie sztylet, a tylko nóż do patroszenia ryb. Nie mam go przy sobie, ale jeśli chcecie kupić to nie widzę problemu.
Hanna odetchnęła, gdy okazało się, że kobieta jest całkiem rozmowna i niekoniecznie negatywnie nastawiona. Taką przynajmniej miała nadzieję.
- Będziemy wdzięczni, nawet jeśli nic nam nie powie. Nie wiesz pewnie, czy należał do męża Olgi? - służka zerknęła przelotnie na Irminę. Ściszyła głos. - Co ludzie o nas mówią? Ktoś taki jak ty musi dużo widzieć i słyszeć. Może również o zakapturzonym i zniknięciach?
Dziewczyna nie była żadnym szpiegiem, a bezpośrednie podejście Mathildy raczej uniemożliwiało zwykłe zagadanie. W jej dłoni pojawiło się więc srebro.

Durbein poruszyła się na ławie, przyciskając do ściany i opierając wygodnie. Jej dłoń niespiesznie uniosła kufel i kobieta pociągnęła kolejny łyk. Mimo tego, zgarnęła niepostrzeżenie srebrną monetę.
- Nie jestem taką plotkarą jak Ute. Oczy i uszy mam otwarte, bo inaczej nic bym nie zarobiła. Nóż nie wiem do kogo należał, nie zależało mi na zwróceniu go prawowitemu właścicielowi. To tak nie działa - uśmiechnęła się kącikiem ust. - Nie pakujcie się w tą całą kabałę. To taka rada za darmo. Informacja jest natomiast taka, że raczej wątpliwe, by temu nowemu ktoś był w stanie się oprzeć. Działa skrycie i brutalnie, a tutejsze gangi rozleniwiły się ostatnio. Kim jest tego oczywiście nie wiem. Powiem wam jednak, że nie sądzę, by wyrzucano wszystkie ciała do rzeki. Rozmawiałam z kilkoma rybakami, często rzucają sieci, za miastem, w nocy, jak nikt nie widzi. A nikt nie wypłynął, nic też nie złapali. Jedno, dwa mogłoby się prześliznąć, ale wszystkie bez śladu? Nie, nie zostały wrzucone do wody, chyba, że w worku pełnym kamieni.
- Wtedy jednak musieliby mieć miejsce, w którym przetrzymywaliby ciała - Odezwała się milcząca do tej pory Irmina. - Miejsce w którym nie uległyby szybkiemu rozkładowi, bo to zawsze stanowi problem, albo takie w którym taki zapach nie stanowiłby problemu przykryty przez inne. Na przykład garbarnia. To jednak nie mogłoby się dziać bez wiedzy właścicieli.
Mathilda obdarzyła uczennicę czarodzieja nieodgadnionym spojrzeniem, a potem westchnęła.
- To jest możliwe. Dzieje się tu coś niepokojącego. A nikt nie chce stać się kolejną ofiarą. Dlatego też chciałam się z wami spotkać. Z drugiej strony - to niewiarygodne, że ktoś ze starych mieszkańców Averheim robi coś takiego. Garbarze czy oprawcy w większości mieszkają tu nawet od pokoleń - zamyśliła się na chwilę, biorąc łyk wina. - Spodziewacie się dziś kolejnego zaginionego?
Hanna zadrżała wyraźnie, słysząc to pytanie i nie odpowiedziała na nie.
- Myślisz, że to jeden człowiek robi? To znaczy, zabija i porywa? Dlaczego jednych zabiera, a innych pozostawia w takim razie? - służka na poły zastanawiała się na głos, na poły pytała. - Nie tylko garbarnie śmierdzą. Są tu też ubojnie i rzeźnie. Jak się człowieka tak samo jak woła...
- Może dla pewności nie powinniśmy jeść tutejszego mięsa i jego przetworów? - Powiedziała młoda czarodziejka w przypływie wisielczego humoru, na jej twarzy nie widać było jednak nawet śladu rozbawienia.
Hanna zrobiła się biała na twarzy i przełknęła głośno ślinę. Ta wizja była zbyt straszna. Zwłaszcza przy takiej pogodzie, w środku nocy. Wiedziała, że nawet jeśli zaśnie po powrocie do Trumny Kowala, to będzie miała makabryczne sny o ćwiartowaniu ludzi.
 

Ostatnio edytowane przez Lady : 19-06-2013 o 21:51.
Lady jest offline