Syn Alariele zakrył twarz dłońmi, palce wbił w oczodoły i policzki, jakby chcąc wyrwać z pamięci okropne wspomnienie wraz z obliczem. Dopiero gdy ochłonął odsunął dłonie i spojrzał na nie z uwagą, pragnąc się upewnić że na daną chwilę “mara” tylko marą była a sam nie ulega ohydnemu rozkładowi.
Nie to żeby wizja nie zrobiła na nim wrażenia czy żeby miał zamiar ją zignorować...
Wręcz przeciwnie.
Ukucnął i obejrzał rękę, szukając ranek i zadrapań. Poderwał głowę i rozejrzał się naokoło. Przenosił spojrzenie z jednego drzewa na drugie, z krzaka na krzak, odkrywając zmiany w porównaniu z wczorajszym widokiem.
Był gdzieś w głębi, w prawdziwej głębinie puszczy. Był pewien że nawet gdy zacznie szukać śladów pobytu ludzi czy elfów, takowych nie znajdzie. Przez moment strach nim owładnął i serce mu zabiło gwałtowniej - był sam, zdany tylko na własne siły. A w Visenie dowiedział się z jakim zwierzyńcem może mieć do czynienia...
Zacisnął zęby, wbił paznokcie w skórę i odetchnął głęboko raz, drugi … dziesiąty, zbierając odwagę i powstrzymując drżenie. Strach w niczym mu nie pomoże, a wręcz przeciwnie - będzie zgubny. Po chwili wrodzona pewność siebie i wiara we własne siły z powrotem doszły do głosu. Nethadil rozluźnił chwyt dłoni i porwał z ziemi swój ekwipunek. Rozejrzał się i przemknął jak wąż między gałęziami drzew. Na wszelki wypadek wolał się oddalić od “miejsca noclegu”.
Musiał wszystko przemyśleć ale i przygotować się na ciąg dalszy tak niezwykle rozpoczynającego się dnia. Strumienia nie dojrzał w pobliżu, więc wody z manierki użył do zaparzenia herbaty. Pochylając się nad kociołkiem zawieszonym nad ogniem pachnącym słodkawym brzozowym dymem i na przemian czujnie rozglądając się, obracał w głowie ostatnie wydarzenia, zastanawiał się nad ich znaczeniem.
Zastanawiał się z marsem na czole, bowiem nie zgadzało mu się choćby to że w kierunku w którym zmierzał miała mieszkać elfia druidka, na pewno potężniejsza od niego czy to magią, czy innymi możliwościami. Dlaczego niedoświadczonemu tropicielowi i bardowi w jednym ukazała się ta wizja … prośba o pomoc czy cokolwiek innego to było? Byłoby jego pochodzenie kluczem do wyjaśnienia? Może...
Poskubał opuszkami palców nasadę nosa w zamyśleniu. Problemem było: co począć w takiej sytuacji? Jeszcze raz rozejrzał się po otoczeniu. Ewidentnie było to inne miejsce niż to do którego dotarł z Viseny. Skoro jakaś moc go przeniosła w to miejsce to oznaczało … nie, to mogło oznaczać że albo znalazł się we właściwym miejscu - i gdzie, dzięki niech będą Sehanine - jego pomoc mogła się przydać, albo te przenosiny były aktem desperacji, przedśmiertnym krzykiem rozpaczy jego onoone, krewniaczek ze strony matki. I wtedy miał przegrane, bo mógł wylądować gdziekolwiek.
A może jest chory i to wszystko - Visena, wędrówka, sen - są tylko jakimś wytworem gorączkującego umysłu? Nethadil był umiarkowanie pewien że nie choruje, ale na wszelki wypadek rozejrzał się za ziołami zbijającymi gorączkę. “Właśnie, przeklęta polana...” - przypomniał sobie. To sprawiło że zaczął się zastanawiać nad naturą niebezpieczeństwa które dojrzał w wizji. Zrazu odrzucił to co dojrzał jako najprostszą odpowiedź, doszukując się alegorii; dopiero po chwili odgrzebał w pamięci szczątkową wiedzę zasłyszaną od marynarzy na temat Królestwa i jego dziejów, dziejów wojny z przeszłości. Czyżby widok umierających drzew i ich mieszkańców był właściwą odpowiedzią i należało go odbierać jak najbardziej bezpośrednio?
Uderzył pięścią w udo czując jak jego nastrój zmienia się i zamiast zmieszania i niepewności do głosu dochodzi zawziętość i gniew. Czym prędzej zjadł i wypił gorący napar, ukrył ślady pobytu, po czym przygotował się do drogi. Upewnił się że broń gładko wychodzi z pochwy i że nic na nim nie błyszczy czy nie dźwięczy, co mogło zdradzić jego obecność. Z ponurą determinacją błyszczącą w zielonych oczach, cicho i bez pośpiechu, rozpoczął poszukiwania wskazówek poruszając się po spirali wokół “miejsca noclegu”.
Był tropicielem, zwiadowcą, a na razie miał tylko domysły, których kurczowe trzymanie się mogło mu tylko zaszkodzić. Musiał się dowiedzieć więcej. Poznać prawdę.
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise |