Dzień był zaiste piękny. W oddali widniała tęcza, słońce prażyło, a Milo ze swoim przyjacielem radośnie biegali po polach. Kiedy dotarli do urwiska, Czarny był rozgrzany i zadowolony. Pierwszy na dół zszedł paladyn. Usłyszawszy odgłosy walki, pies zrobił się niespokojny. Zaczął szczekać i warczeć, jakby chciał skoczyć w dół i pomóc człowiekowi. Milo musiał go trzymać i uspokajać, podczas gdy pozostali członkowie znikali w przepaści.
Walka się skończyła i Milo chciał już poprosić wielkoludów, by pomogli opuścić zwierzę na dół, ale nikogo już na górze nie było! - Hej! A kto pomoże Czarnemu? Sam przecież nie zejdzie po linie, a sam nie dam rady go opuścić! Prawda piesku?
- Hau!
- No pewnie, że prawda! |