Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2013, 19:18   #105
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
[Karczma, zanim von Monteur zabrał głos]


- Towarzyszu.. - Felix powiedział poważnie do czarnoskórego opatrującego jego ramię starając się ze wszystkich sił zebrać myśli - ...uważaj na swoje myśli i nie ufaj oczom. Cokolwiek tu się dzieje chce nas omamić. Mnie już po raz kolejny dzisiaj starało się przeciągnąć. Drugi raz zawiodło. Tego nie da się wytłumaczyć zmęczeniem.

Spojrzał Ikołaibowi prosto w oczy.
- Jeżeli Oni tu są musimy dokonać odwrotu, pieprzyć zadanie dla Belfra. Tu nie jest bezpiecznie, a stwory i mutanty chaosu to nasze najmniejsze zmartwienie jeżeli mam rację.
Młodzieniec uśmiechnął się nieznacznie patrząc na powaloną bestię. Naprawdę, nie uwierzyliby w domu gdyby wrócił z popiersiem takiej bestii jako trofeum do zawieszenia na ścianie. Trofeum godne Wybrańca Sigmara. Kątem oka jednak obserwował sytuację między Andreą a chromolonym elfem. Morr jeden wie co tam między szpiczastymi uszami siedzi.

Ikołaib spojrzał na towarzysza wymownie, widząc jak ten próbuje z całych sił pozostać przy zdrowych myślach. Po chwili refleksji i ocenieniu sytuacji:
- Musimy zignorować spiczastych - powiedział szeptem. - Na zewnątrz pogoda nie sprzyja rychłej ucieczce. Zostaje piwnica, ale Sigmar wie na co piekielnego możemy tam trafić. - dopowiedział już normalnym głosem. Starał się zachować pozory spokoju, ale ciężko opanować było adrenalinę zdarzeń tamtego wieczora.

Młodzieniec zaśmiał się krótko i cicho chociaż sytuacja nie była do śmiechu. Ignorowanie szpiczastych.. całkiem niezłe zajęcie, gdyby nie pewien drobny szkopuł.
- Z chęcią, ale szpiczasty czy nie każdy miecz i łuk się przyda. Zresztą. Zajmij się lepiej dziewuszką, wygląda gorzej ode mnie.

Wtedy, doszedł do niego sens słów olbrzyma który mówił gdzieś z boku. Jego najgorsze obawy zaczęły powoli się spełniać. “Oni tu byli”. Wściekłość powoli zaczęła się w nim wzbierać, a wyraz irytacji zawitał na jego twarzy której oczy nie spuszczały tego co działo się przed nim, a mianowicie konwersacji między drzewolubem, a dziewczyną.. Na wpół warknął na wpół wymamrotał bliżej nierozpoznawalne przekleństwo w elfim. Oni tu byli, a gdzie było paru tam byli i Oni, lub Im podobni!

Dziewuszka pomocy nie potrzebowała, pomocne dłonie chętne do opatrywania znalazła bez problemu. Ikołaib i Felix ujrzeli, jak dziewka podchodzi wolnym krokiem do elfa, coś szepce mu na ucho, a potem znanym już sposobem gryzie w usta. Po chwili para rozdzieliła się, Andrea udała się prosto na górę, długouchy pokręcił się chwilę przy barze po czym pognał za nią. Widocznie mu się spieszyło.

Felix spojrzał rozbawionym wzrokiem na Ikołaiba po czym wzruszył ramionami.
- Wygląda na to, że znalazła dość nietypowe lekarstwo, nie sądzisz? - zapytał pro forma odciągając myśli od jakże nieprzyjemnego tematu... tematu tych-których-być-nie-powinno.
Nie doczekał odpowiedzi. Nagła przemowa Herpina przykuła jego uwagę. Jak by nie patrzeć, człowiek w końcu zaczynał mówić jak człowiek.
 
Dhratlach jest offline