Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2013, 19:55   #15
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
W wojsku Derren spotkał się z dwoma rodzajami dowodzenia – dobrym i złym. Dobrym dowódcą był na przykład starszy bosman Brian Web a złym pułkownik Cathcart. Choć trzeba przyznać, żonę miał niczego sobie. Major Weiland z miejsca zaprezentował wyjątkowo złe dowodzenie. Po pierwsze, zredukował wszystkim żołd za zadymę spowodowaną przez Rusty’ego, przez co jego team krzywo na niego patrzył, po drugie, jako dowódca miał wyższe pobory, co jeszcze bardziej zaogniało stosunki. Jeżeli dodać do tego fakt, Sara Thorne nie brała czynnego udziału w zajściach w kantynie a przez pechowy przydział dostało się jej po dupie, to przyszłość Imperialczyka jako dowódcy nie malowała się różowo. Tylko dlaczego właśnie oni zostali kozłami ofiarnymi? W walce brali udział też inni żołnierze Bauhausu. Pod czyją byli protekcją, skoro uszło im na sucho? Te pytania nie dawały Derrenowi spokoju.

Major Weiland ostrzegał przed kolejnymi wybrykami, groził, teatralnie machał formularzem A21, coś gadał o swoich zamartwieniach. Tylko że Rusty’ego nie obchodziły zmartwienia Weilanda. Blefował. I wszyscy z teamu szóstego o tym doskonale wiedzieli – z administracyjnego punktu widzenia gówno mógł. Transfer żołnierza zagłady z powrotem do jego macierzystej jednostki jest praktycznie niemożliwy – kłopotliwy, czasochłonny i niebywale drogi. Major postraszył, odebrał żołd i… tu popełnił błąd. Nie mógł już nałożyć, obecnie czy w przyszłości, na team six żadnych innych sankcji – ani finansowych, ani dyscyplinarnych. I tak mieli już zaordynowaną „gównianą zmianę”, więc nic gorszego nie mogło już ich spotkać. I jak Wieiland sądził, że to koniec wybryków, to się grubo mylił. Rusty już obmyślał plan zemsty na Bauhauczykach, którzy pomimo tego, że walczyli i demolowali kantynę, nadal cieszyli się poprzednim stopniem wojskowym, żołdem i nie musieli nic sprzątać. Nie chodziło tu o jakąś agresję, ale o kilka niewinnych żartów. Rusty wrócił wspomnieniami do numeru, jaki wraz ze swoim kumplem Świrem, wycięli sierżantowi Taylorowi z 88. pułku okopowej. Chłop cały czas się chwalił, że idzie na randkę z miss Wenus. Dzień przed tym spotkaniem Rusty i Świr włamali się do jego pokoju, rozkręcili słuchawkę prysznica i włożyli do środka kostkę rosołową. Po odświeżającym prysznicu Taylor śmierdział bulionem przez tydzień. Na randkę oczywiście nie poszedł.

Remont kantyny zakończył się. Wszystko lśniło czystością, nowe stoły i krzesła poustawiane były w żołnierskim porządku a chłodziarka w maszynie do piwa brzęczała zachęcająco. Co najdziwniejsze, przez cały czas poświęcony na porządkowanie pobojowiska Oishi Kenshiro nie odezwał się ani słowem. Niewiadomo dlaczego. Nie powiedział. Zanim ekipa sprzątająca się rozeszła, Rusty rzucił: -Za godzinę pod kill housem. Zrobimy mały trening. Następnie udał się do koszar i kliniki by powiadomić o swoich planach Sarę i doktora. Imperialczyk wiedział, że drużyna złożona z członków pięciu mega korporacji będzie wymagała czasu na dotarcie się w boju. Trzeba tysięcy godzin wspólnych treningów, aby z ludzi o kompletnie różnych światopoglądach stworzyć precyzyjnie działający mechanizm, który nie zawiedzie i da sobie radę w każdej sytuacji. Im wcześniej zaczną, tym lepiej. Z pewnością będzie trudno się zgrać, ale cóż, jedyny łatwy dzień był wczoraj.

-Witam wszystkich. Jak już wiecie nazywam się Derren Dunsirn, możecie mi mówić Rusty. Służę, a właściwie służyłem w Huntersach. Nasz oddział specjalizował się w polowaniu na ludzi i potwory, szczególnie w szybkich akcjach desantowych, SERE, HVT, QRF i tym podobnych. Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie czuję się lepszy ani gorszy od któregoś z was. To, że Weiland uczynił mnie dowódcą teamu to albo przypadek, albo, co bardziej prawdopodobne, ponury żart majora, który z jakiegoś powodu stara się nam dopieprzyć. Jeszcze nie wiem dlaczego, ale się dowiem. Może wy macie jakieś tropy? Sara, wiesz może dlaczego ciebie skierowano do team six? Podpadłaś komuś w dowództwie Bauhausu?

- Mogę się tylko domyślać, że w moim dowództwie, czy też byłym dowództwie, zdania na mój temat były podzielone. Ale wygląda na to, że przydział zawdzięczam obiektywnej ocenie naszego majora na zawartość mojej teczki, albo wyników testów. Albo obu - odpowiedziała, wyraźnie niezadowolona z tego co się stało.

-Czyli nie wiemy nic pewnego. Szkoda. Ale dość o Weilandzie, pogadajmy lepiej o naszym teamie. Po pierwsze, ustalmy zasady. Podczas treningów i codziennego życia w bazie możemy być na stopie koleżeńskiej, ale w walce pamiętajcie o łańcuchu dowodzenia. Jednak przyznaję, nie znam się na wszystkim, więc jeżeli macie jakieś uwagi co do naszej strategii, sposobu przemieszczania czy czegokolwiek innego - mówcie śmiało. Jestem otwarty na propozycje. Ponadto, podczas akcji jesteśmy drużyną i działamy jak drużyna. Wszelkie animozje międzykorporacyjne muszą zostać na ten czas zawieszone. Rusty popatrzył na swój nowy team. Walczył z Capitolem na Marsie. I z Mishimą, a przynajmniej z rodem Maru. Miewał potyczki z Bauhausem na Wenus i z Cybertronikiem... praktycznie wszędzie. Możliwe, że doktor Braxton pakował w czarne, foliowe worki ciała szaserów z dwiema dziurami w głowie. -I komunikacja - kontynuował po krótkim namyśle - informujecie kompanów o wszystkich poważnych sprawach wpływających na waszą sprawność bojową. Czy te zasady są jasne? Świetnie. A teraz druga sprawa. Pamiętacie tego szeryfa wenusjańskiego, który prowadzi musztrę? Nazywają go szeryf gówno. Facet działa mi trochę na nerwy, więc pomyślałem żeby urządzić sobie zabawę jego kosztem. Reguły są proste. Ilekroć szeryf Gówno zaczyna do nas mówić, dyskretnie obstawiamy ile razy podczas przemowy użyje swojego ulubionego słowa. Kto zgadnie - dostaje punkt. Osoba z najwyższą liczbą punktów w danym miesiącu dostaje flaszkę drougańskiej whisky. Umowa stoi?

- Zamień butelkę whiskey na zgrzewkę piwa i stoi. - Capitolczyk zamyślił się na chwilę. - To powinno załatwić sprawę, ale to mało dokuczliwe, czemu by go nie podpalić?

- Klan Drougan produkuje najlepszą whisky w układzie słonecznym. Nie dasz się skusić?

- Pewnie, ale whiskey to nie piwo, prosto z lodówki, kiedy woda skrapla się na puszce a jeszcze lepiej butelce, z prawdziwego chmielu a nie sztucznego słodu i zamienników. Ech... no i mi zaschło w gardle. - Mruknął Cervantes.

- Zgoda. Jak wygrasz miesiąc, stawiam zgrzewkę zimnego piwa.

- No i teraz mówisz po ludzku, wchodzę w to. - Odparł Capitolczyk.

Doktor Braxton skinął obojętnie głową. Takie zakłady mało go obchodziły lecz rozumiał, że dobrze wpływają na morale oddziału. Zanotował tylko w pamięci by spirytus, który miał w apteczce opatrzyć naklejką trucizna. Tak na wszelki wypadek. Zanim komuś wpadnie do głowy jakiś pomysł i alkohol wyparuje.

- Wchodzę, ale z jedną zmianą. Zważywszy na naszą sytuację, zamiast dyskretnie przy nim, obstawmy wcześniej - zaproponowała Sara.

- Zanim jeszcze się zbliży? Świetny pomysł - przyznał Rusty.

- Jeszcze wcześniej, dzień wcześniej. Choćby nawet teraz moglibyśmy obstawiać, na najbliższe spotkanie - Thorne rozwinęła swoją myśl. Co jak co, ale tak by było bezpieczniej.

- A co do sugestii i uwag. Przywykłam raczej do samodzielnego działania z użyciem snajperki i koordynowania działań z dobrego punktu obserwacyjnego - powiedziała.

- Nigdy nie miałaś partnera podającego ci odległość, badającego siłę wiatru, podającego poprawki na siłę Coriolisa? Z pewnością pracowałaś w takich parach. A snajper współpracujący z grupą uderzeniową to prawdziwy skarb, jeżeli chodzi o rozpoznanie i wsparcie ogniowe. Dokładnie w tej kolejności.

- W parach, przez naprawdę krótki okres czasu. Partner okazał się zbędny, gdyż sama radziłam sobie z tymi drobnostkami. Z grupą też współpracowałam, ale najczęściej właśnie jako wsparcie ogniowe, czy informacyjne z jakiegoś punktu strategicznego.

- Ja jeśli już wolę używać miotacza ognia, ale kiepski ze mnie strzelec. Z drugiej strony zwykle wychodzę z wszystkiego w mniej więcej jednym kawałku. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu Cervantes.

- Też sobie jakoś radzę na polu walki. Poza tym wprowadził bym kilka modyfikacji w waszym sprzęcie medycznym i łączności. Ot, nic wielkiego, kilka własnych poprawek. Chyba zapomniałem je autoryzować w dowództwie Kartelu. - Braxton yszczerzył zęby w uśmiechu. Niektóre z jego poprawek przydawały się i w obozie. Na przykład skaner ostrzegający przed kamerami.

Rusty spojrzał na team. Miał snajpera, człowieka od broni ciężkiej, mistrza walki wręcz i lekarza. Zapowiadało się bardzo ciekawie. O ile nie skoczą sobie do gardeł. - Teraz czas na trening - postaramy się zgrać ćwicząc podstawy czarnej taktyki. Mam na myśli szyk podstawowy, wejście dwójką, czyszczenie pomieszczeń, pokonywanie schodów i krojenie tortu. Dzień jutrzejszy zaczynamy obowiązkową zaprawą fizyczną, po śniadaniu mamy jakieś zajęcia prowadzone przez Bractwo. Po obiedzie zobaczymy, jak działają poprawki sprzętu doktora a następnie zrobimy sobie trening na poligonie - szturmowanie wzgórza. Jak się ściemni kolejny trening w kill house. Tym razem w noktowizorach. Jeżeli nie ma pytań, to do roboty.

- Zakładasz, że dadzą nam czas na ćwiczenia indywidualne - rzekła Sara z nutą znaku zapytania w głosie. Przez ostatnie dwa dni, mieli tyle czasu wolnego co kot napłakał i nie wiedzieli, szczególnie oni nie wiedzieli, z czym przyjdzie się męczyć dnia następnego.

- Niczego nie zakładam. Jak będzie czas, to pracujemy razem. Jak nie, to trzeba będzie coś wygospodarować - krótsza przerwa poobiednia, mniej snu i tym podobne. Damy radę, przecież ostatnio mieliśmy czas zdemolować kantynę, wyremontować ją i odpękać karne ćwiczenia u szeryfa. I wszystko to odbyło się poza standardowym harmonogramem zajęć.
Sara westchnęła tylko w zamyśleniu, nic już nie odpowiadając. Widać było, że zapowiadał się bardzo ciężki okres, ale zdawała sobie sprawę, że najlepiej będzie jeśli popracują nad współpracą.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 22-06-2013 o 09:14. Powód: Dialogi pisane były wspólnie z innymi graczami.
Azrael1022 jest offline