Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2013, 14:03   #15
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Młody Rosjanin od razu po zakończeniu lekcji organizacyjnej, skierował swoje kroki w kierunku gabinetu zarządcy tej placówki. Wolał załatwić to od razu, zwłaszcza, że jego wysoko rozwinięte poczucie obowiązku, nie pozwalało mu, żyć ze świadomością, że osoba wyższej rangi musi na niego czekać. Już po chwili knykcie jego potężnej pięści stuknęły kilka razy w drzwi gabinetu niebiesko włosego dyrektora
-Proszę wejść. - padło zza drzwi.
Borys delikatnie pchnął drzwi, które bez najmniejszego skrzypnięcia otworzyły się, odsłaniając tym samym gabinet, szefa całej placówki. Chłopak stanął w drzwiach i zasalutował płynnym ruchem, oczy wbijając gdzieś ponad lewe ramie rozmówcy.
- Borys Jankovic klasa IB, ponoć chciał mnie Pan widzieć, sir.- wyrecytował bez mrugnięcia okiem, czy chwili na oddech.
- Tak. Witaj. - uśmiechając się Ao wskazał krzesło naprzeciw jego biórka. - Proszę, usiądź. Powiedz, jak podoba ci się szkoła?
Borys posłusznie zajął miejsce, a jego potężne ramiona spoczęły na kolanach, gdy spojrzał na dyrektora. - Póki co jestem tu za krótko by znaleźć, jej poważne wady czy tez niezwykłe zalety, ale na pierwszy rzut oka wygląda n a bardzo przyjemne miejsce. -odparł po czym z lekkim uśmieszkiem dodał. - Podoba mi się dyscyplina oraz to, że klasy nie są za duże.
- Im mniejsza klasa tym łatwiej skupić się na szczególnych walorach ucznia. - powiedział Ao wyciągając z szafki książkę. - O ile się nie mylę, powinieneś już być zapoznany z nowym projektem wojskowym? Jak się domyślasz, jesteś Rosyjskim faworytem. Pytanie czy podoba ci się idea przyszłości super-żołnierza. - Jednym ruchem dyrektor otworzył książkę. W środku, zamiast tekstu, znajdowała się butelka wódki i dwa kieliszki. - Napijemy się?
- Tutaj raczej nie ma znaczenia, czy mi się podoba ten pomysł czy nie. -zauważył Borys, wpatrując się w dyrektora placówki.- Zgodziłem się na ten zabieg, by móc zapewnić godne życie mojemu ojcu, teraz już nie ma odwrotu. Jeżeli nie zostanę jednym z szesnastu, zapewne wrócę do laboratoium jako królik doświadczalny, gdzie prędzej czy później zginę jak moi poprzednicy. Wole jednak żyć jako super-żołnierz, niż być martwa krewetką. -zakończył z lekkim uśmiechem, po czym przeniósł wzrok na zestaw małego alkoholika. - Nie wypada odmawiać przełożonym, ale z całym szacunkiem, staram się ograniczać alkohol, ze względu na swoja bokserska karierę. -odparł dyplomatycznie.
- Szczytnie. - uśmiechnął się Blue. - Jednak wydajesz się nie być świadom swoich praw. Nikt nie ma prawa zmusić cię do zostania królikiem doświadczalnym. Interesuje cię boks? Zostań bokserem! Z swoimi predyspozycjami nie powinieneś mieć problemów. - zauważył dyrektor nalewając obydwu po kieliszku. - Pamiętaj, że masz takie same prawa jak inni ludzie. Gdyby ktoś wykazywał inaczej, biegnij do mnie lub mojego syna. To nie Rosja, to strefa pod twardym nadzorem unii.
- O ile gdzieś w dokumentach które podpisałem nie jest napisane inaczej, albo w takich na których widnieje mój podpis, mimo że nigdy na oczy ich nie widziałem. -stwierdził wesoło chłopak. - Zresztą praca jako “bohater” wydaje się być zawodem trwalszym od boksu, to drugie zawsze można traktować jako hobby. -zauważył i podrapał się lekko po brodzie. - Tylko po to chciał się Pan ze mną spotkać? - zapytał zaciekawiony tym, czy dyrektor szkoły tak przejmuje się swymi podopiecznymi, czy może jest w tej rozmowie jeszcze drugie dno.
- Wszyscy członkowie twojej operacji zmarli. Gdy dojdzie co do czego, możesz się zgłosić do Uni o ochronę prawną i wycofanie z projektu. - wyjaśnił Ao po czym opróżnił kieliszek. - Zawołałem cię głównie po to aby cię poznać. Pamiętaj, szkoła jest dla ciebie i będzie cię wspierać. Gdybyś miał jakieś problemy albo potrzebował coś załatwić, możesz się do mnie zgłaszać. Gabinet jest zawsze otwarty.
Borys opróżnił kieliszek wraz z niebieskim diabłem, wzdychając głośno gdy piekący trunek spłynął po jego gardle. - Dziękuje Panie dyrektorze za tą propozycję, na pewno będę o niej pamiętał. Jednak niech Pan pamięta, że my Rosjanie nie lubimy prosić o pomoc. -zakończył z wesołych śmiechem, od którego zadrżały jego czółki. - Mam jedno pytanie, Pana syn stwierdził że ma mnie tutaj pilnować. Tłumaczył to tym iż ma się upewnić że nie obleję klas Psi i innych przedmiotów ze względu na swoje... cóż specyficzne umiejętności... -mówiąc to Boprys zmarszczył delikatnie brwi.- Ale czy w przypadku gdy tylko 16 osób może, ukończyć projekt, taka protekcja nie będzie nieuczciwa w stosunku do nich?
- W żadnym wypadku. Jeżeli chodzi o samo PSI to około 2% uczniów nie posiada możliwości użytkowania z niego. Do tego jest u nas liczna ilość mutantów i cyborgów. Spójrz na to innym przykładem: czy to nieuczciwe zwalniać anemika z sztuk walki jeżeli potrafi on użyć ośmiu zakrzywień jednocześnie? - Ao uśmiechną się nieco. - Nie jesteś jedyną specyficzną postacią, a teorię i tak musisz zaliczyć. Tego ci nie odpuszczę.
- Patrząc na to w ten sposób, nie mogę się nie zgodzić.-przytaknął Borys, po czym odruchowo przygładził włosy. - Panie dyrektorze, czy te szesnaście osób naprawdę ma być tylko na pokaz, czy może szykuje się coś na co świat chce być po cichu przygotowany? -zadał dręczące go od zajęć pytanie.
Dyrektor milczał przez chwilę, po czym jego wielka ręka znów sięgnęła po butelkę. Ostrożnie napełnił kieliszki, zastanawiając się nad czymś.
- Cóż...najbardziej mnie martwi to, że nie mam pojęcia. Unia jest odpowiedzialna za te reformy i projekty. - odparł ciężkim głosem Ao. - Jednak...Około dwóch miesięcy temu miasto Nuuk, stolica Grenlandii zostało...Zresztą. Jutro macie wycieczkę do Nuuk, wieczorem. Chcemy zapoznać uczniów z tą sceną nim wpadnie tam ekipa sprzątająca. Będziesz wiedział tyle o moich obawach co ja sam, gdy tylko zobaczysz to miejsce.
- A co jeżeli te “obawy” dalej tam siedzą? -zapytał podejrzliwie Borys. - Jeżeli był to atak terorystyczny, to pewnie wiedzą że Unia tam kogoś wyśle. Może nie chodziło o Greenlandie... która jest mało efektywnym celem ataku, a właśnie by kogoś zainteresować tym miejscem? -zapytał Rosjanin, delikatnie kręcąc przezroczystym płynem w kieliszku. - Mój ojciec zawsze mówi by patrzeć nie tam gdzie wszyscy, a tam gdzie nikt aktualnie tego nie robi.
- Ah, to wiesz coś więcej ode mnie, kadecie? - mruknął Oni odchylając się w tył. - Uwierz mi, gdyby coś wskazywało na niebezpieczeństwo nie wysyłał bym tam całych klas. W końcu to na mnie spoczywa odpowiedzialność za was.
- Tak ma Pan rację, przepraszam za tą nietaktowna sugestię. -stwierdził Borys wyuczoną wojskową formułką, po czym opróżnił kieliszek. - W takim razie, chyba nie będę już zajmował Panu czasu. -zauważył powoli odsuwając krzesło.
- Ah. Miłego dnia. - pożegnał się z łagodnym uśmiechem dyrektor.

~*~
Człowiek krewetka, powoli szedł w stronę sali treningowej, gdzie ponoć często można było spotkać, odpowiedzialnego za kluby sztuk walk osobnika. Z przewieszonymi przez ramię rękawicami bokserskimi, oraz z ręcznikiem, lekko zroszonym potem po treningu, otworzył drzwi do pomieszczenia i rozejrzał się w poszukiwaniu kogoś, kto wyglądał na szefa tego miejsca.


- Reakcja! - Borys usłyszał wrzask po czym przed jego twarzą zatrzymała się czyjaś pięść.
Była to postać kobiety. Ubranej w zielone kimono, z czerwonym szalem oplatującym jej szyję. Na nadgarstkach miała metalowe ochraniacze, na pewno nie za lekkie. Przy bliższym spojrzeniu nie wyglądała jednak aż tak młodo. Swoje średniej długości czarne włosy miała spięte gumką z tyłu głowy.
Borys odruchowo przesunął się kilka kroków w tył, gdy tylko jego mózg zarejestrował obecność pięści, zaś wolna rękę uniósł w bokserskiej gardzie. Chłopak uśmiechnął się lekko, na widok wojowniczej kobiety - brakowało mu wśród tylu ułożonych osób tej jednej energicznej i dzikiej, lecz w granicach zdrowego rozsądku, którego jego koleżanka Nikita na ten przykład nie zachowywała.
- Jestem Borys Jankovic, jak zgaduje by zapisać się do klubu bokserskiego muszę się zgłosić do Ciebie Pani... -chłopak zawiesił głos by dać kobiecie mozliwość przedstawienia się.
- Nail Bangetsu. - przedstawiła się, stając prosto i opierając rękę na biodrze. - Jestem nauczycielką sztuk walki. Tutaj mają miejsce wszystkie sparingi uczniów, więc nie jesteś w błędzie. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Boks też się tu odbywa. Mamy już jednego boksera.
Borys poprawił rękawice na swym ramieniu i wyprostował się, swoja potęzną dłoń układając na karku. - Przynajmniej będzie z kim ćwiczyć. -powiedział wesoło, po czym zapytał. - Musze odbyć jakiś testowy sparing, czy zapisać może się każdy?
- Oczywiście, że każdy. To tylko klub szkolny. - odparła nauczycielka. Dopiero teraz przypatrując się jej, Borys dostrzegł wielką bliznę na twarzy w kształcie litery X, dokładnie ukrytą pod grubą warstwą makijażu. - Sala jest nawet otwarta cały czas. Aczkolwiek, jeżeli dostaniesz kontuzji to nie pozwolę ci na udział w sparingu, dopóki nie wyzdrowiejesz. - ostrzegła Borysa. - Od dawna się boksujesz?
- Kilka lat będzie, wygrałem kiedyś nawet międzynarodowe szkolne zawody. -stwierdził wesoło, wchodząc do sali. Zbyt długo nie przypatrywał się bliźnie, nie chciał urazić nauczycielki.- Ale z tym jeszcze poważnie nie trenowałem. -dodał wskazując na swoje krewetcze ramiona. - A co do kontuzji proszę się nie martwić, wiem kiedy nie mogę pozwolić sobie na trening.
Sala była ogromna, wyłożona materacami. Nie było tutaj żadnego sprzętu do treningu fizycznego, w końcu siłownia była tuż za Borysem w korytarzu. Znajdowały się tutaj jednak dwa ringi, Kilkanaście worków treningowych i kilka ławeczek na których można odpoczywać.
- W takim razie miłej zabawy.- uśmiechnęła się dziewczyna.
Jeden z worków treningowych odleciał na bok, odsunęła go męska dłoń. - Siema. - doszło uszu Borysa. Arnold Brown. Przyjaciel Rosjanina był od niego szybszy, musiał ćwiczyć już od jakiejś chwili.
Borys uśmiechnął się szeroko widząc postać czarnowłosego amerykanina. Brown był niższy od Borysa i o wiele szczuplejszy, wyglądał niczym cień rosjanina, jednak jak wiadomo i wytwory światła potrafią być groźne.
- Hej Arnold. -powitał swego internetowego znajomego unosząc w górę dłoń. Spojrzał na obijany przez niego worek, oraz na błyszczące od potu mięśnie, albo mu się zdawało albo jego znajomy trochę “przypakował” od ich ostatniego spotkania.
- Jak leci? -zapytał nakładając rękawice na swe poteżne dłonie.
- Całkiem płynnie. - odpowiedział uradowany Arnold. - Klasy są małe, zajęć niewiele, a siłownia darmowa. Czego więcej pragnąć? - humor naprawdę dopisywał Amerykaninowi. - A co u ciebie? How's going?
- Po za tym, że przydzielili mi prywatny rzep przy ogonie, to równie dobrze. -zaśmiał się mężczyzna, po czym uścisnął mocno swego znajomego, którego tyle lat nie widział w realnym świecie. - Widzę, że trening Ci służy. -pochwalił Arnolda po czym zerknął na ring. - Może sprawdzimy, jak pójdzie nam rundka lub dwie?-zaproponował podekscytowany możliwością, walki z dawnym kompanem.
Arnold uśmiechnął się. - Nie mam nic przeciw.
- Pamiętajcie aby bić się ostrożnie. Gdy ktoś zacznie mocniej krwawić, od razu przerwa. - poinstruowała ich Nail natychmiastowo, gdy poznała ich zamiary.
Bez większego zmartwienie Arnold wszedł na ring, rozciągając po drodze ramiona.
Borys ułożył dłoń na gumowej linie, która odzielała ring od reszty świata, po czym zgrabnie wskoczył do środka. Gdy tylko jego stopy wylądowały na macie, odbił sie od niej kilka razy, ustawiając gardę tuż przed swoją twarzą, opuścił delikatnie ramiona i przygarbił sie lekko.
- Może nam Pani dać znak do startu? -zapytał z błyskiem w oku.
Nail podeszła nieco bliżej i uniosła dłoń w górę a Arnold podniósł gardę.
- Trzy, dwa...jeden...WALCZCIE! - wrzasnęła nauczycielka opuszczając dłoń prędkim ruchem.
Borys z szerokim uśmiechem odbił się stopami od maty, ruszając na Arnolda. Skoro mieli powalczyć tylko kilka rundek, nie było sensu bawić się defensywnie. Człowiek krewetka, zacisnął pięść ukrytą w czerwonej rękawicy, skręcając ciało w prawa stronę. Jego włosy zafalowały, gdy niczym sprężyna, ponownie sie wyprostował, posyłając potężny prawy sierpowy w stronę Arnolda.
Arnold przygotowany, płynnie odskoczył o minimalną odległość, ledwo odrywając się od ringu. Jego ruchy były płynne, wprawne. Chłopak zatoczył się z lewej i wyprowadził uderzenie w stronę Borysa, który łatwo się zasłonił. - Awansowałeś do rangi rosyjskiego owada? - zapytał z uśmieszkiem. - Ładna garda.
- Bardziej owoców morza. –odparł wesoło Rusek i wyprowadził kilka szybkich ciosów. Arnold jednak jak za dawnych czasów był o wiele szybszy niż masywny Borys, zgrabnymi ruchami wymijał kolejne pięści.
Po trzech rundach, dalej nie zapowiadało się aby któryś z nich przejął wyraźne prowadzenie. Co prawda Amerykanin wyprowadził o wiele więcej celnych ciosów, jednak ich moc była o wiele słabsza niż potężne uderzenia, które sporadycznie docierały do ciała Browna, miotając nim niemal po ringu.
- Na dziś starczy! –stwierdził w końcu Arnold, pocierając obity bok, na którym przed chwilą odcisnęła się pięść Borysa. – Będziemy mieli dużo czasu by jeszcze powalczyć. –dodał zeskakując z ringu.

~*~

Reszta dnia minęła chłopakowi spokojnie, pochodził trochę po budynku szkolnym jak i całej wyspie, zapoznając się z terenem. Spędził też trochę czasu na zabawie ze swym pupilem, który niczym włochaty kauczuk odbijał się po całym pokoju, z wywalonym na zewnątrz ozorem.
Zaś kiedy chłopak szykował się już do snu, nie wiedział że w piwnicy budynku rozmowę skończyły właśnie dwie dziwaczne persony, po których zostało tam tylko łabędzie pióro oraz echo klawiszy przenośnego komputera…
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline