Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2013, 16:38   #119
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Niech to szlag trafi! - wydusił z siebie Gotfryd, gdy zwierzoczłek usiłował wydusić z niego dech i życie. - Won, paskudo!

Może by i stracił życie w czułych objęciach napastnika, gdyby nie kolejny wybuch jasności. Gotfryd zmrużył oczy, a zwierzoczłek, przerażony nadmiarem światła, wypuścił go z objęć i rzucił się do ucieczki. Na szczęście nie zabrał ze sobą Gotfrydowego miecza...


Wnet okazało się, że nie ma już z kim walczyć.
Te potwory, które mogły uciec - uciekły, te, które nie były w stanie uciec - zostały dobite. Potem można było opatrzyć rany tych, co przeżyli.
Dziwnym trafem, lub dzięki łasce bogów, Gotfryd należał do tych, co ucierpieli stosunkowo mało. Za to krzyczącą niesprawiedliwością było to, że kretyn, co to wymyślił postój w środku lasu wymigał się z całej zawieruchy bez najmniejszego nawet zadraśnięcia. A to na nim powinny skupić się wszystki ataki zwierzoludzi.
Wyraźna niesprawiedliwość.
I oczywisty wniosek - był ktoś, kogo lepiej było nie słuchać.


Do zajazdu dotarli w środku nocy. I tylko dzięki znajomościom nie czekał ich nocleg pod drzwiami zajazdu. I, zapewne, kolejna wizyta zwierzoludzi. Zapewne w jeszcze liczniejszej kompanii...

- Zgadza się, panie Frugel - powiedział Gotfryd, gdy mag zadał pytanie o ich wcześniejsze spotkania ze zwierzoludźmi. - Już z nimi kiedyś walczyliśmy - powiedział, nie wdając się w szczegóły ich poprzedniej misji. Ale bez waszej pomocy z pewnością nie dalibyśmy sobie rady.
 
Kerm jest offline