Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-06-2013, 19:33   #111
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
- Do aataaku! - zawył Oppel. Krew zwierzoludzi pokrywała twarz i ubranie cyrulika, skapywała z ostrza miecza. - Wyrżnijmy wszystkich odmieńców zanim oni wyrżną nas! - wychrypiał.

Wzrok młodzieńca był rozbiegany, wyraźnie szukał kolejnej ofiary. Wkoło walały się trupy. Blask ognia przez chwilę rozjaśnił pobojowisko. Markus dojrzał jak trzech zwierzoludzi masakruje Sigfrida. Bez zastanowienia skoczył w tamtym kierunku.

- Arrgh... Gińcie gnidy!
 
kymil jest offline  
Stary 19-06-2013, 20:47   #112
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Eksplozja ognistego pocisku dla nieświadomego wydarzeń wewnątrz obozowiska Wolmara była zaskoczeniem. Przez chwilę zastanawiał się nawet, czy to jakieś nowe zagrożenie, czy jednak pomoc. Wkrótce zauważył szalonego bywalca uniwersytetu, który przelazł przez wóz i ruszył sam na grupę napastników.

- Zaiste nauka wiedzie rychło do przytułku dla obłąkanych... - skomentował zachowanie młodego.

Szalony, czy nie - wypadało pomóc. Sięgnął po kolejną strzałę.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 20-06-2013, 07:28   #113
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Na Sigmara, wy i te wasze przeklęte żywoty... - wrzasnął na plugawe potwory. - Kiedy się nauczycie, że Wielkie Imperium nigdy się nie podda i nie pozwolimy wam podbić naszym ziem!

Mimo, że sam Bóg nie sprzyjał w walce sigmarycie, ten nie dalej był skupiony na tym co robi. Miał zadanie, ochronić ludzi i zapobiec przyjściu jakiegoś demona. Nie zamierzał zginąć na drodze w ciemnym lesie. Wrócił do walki ze zwierzoludźmi starając się zabić ich jak najwięcej.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 20-06-2013, 10:13   #114
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Engelbert kontynuował ostrzał. Teraz wierzył w zwycięstwo, teraz ponownie wierzył w przetrwanie. Kolejny raz ręka powędrowała do kołczanu i wróciła ze strzałą, gotową by wzbić się w powietrze, by wbić się w czerep kolejnego z mutantów.
 
AJT jest offline  
Stary 20-06-2013, 11:16   #115
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Sytuacja zmieniła się diametralnie w przeciągu chwili, było to coś niezwykłego. Bez wątpienia czarodziej zasługiwał na podziw, dzięki niemu zwierzoludzie zwątpili w swoje siły na tyle mocno, że ranni i mniej liczebni pasażerowie karawany dały odpór złu.

Magnus głośno przełknął ślinę, gdy zobaczył jak potworny cios toporem zwierzoczłeka chybia celu, którym był Magnus. Zrobiło się paskudnie gorąco, i to nie wiadomo czy dlatego że stał obok płomienisty czarodziej czy może dlatego, że Magnus prawie ponownie oberwał.
Jego zwierzoczłek jeszcze stał na nogach, więc Raufer miał zamiar to zmienić i zaatakował ponownie.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 21-06-2013, 17:04   #116
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Choć magia zadziała na korzyść broniących się, to mimo tego Gaston znalazł się w niezłych opałach. Przeciwnik, ohydnie śmierdzący stwór, bezlitośnie wykorzystywał przewagę dystansu jaką dawała mu włócznia i po chwili grot wbił się w ciało łowcy. Zwart zacisnął z bólu zęby i zaatakował ponownie. Dwoił się i troił, by utrącić choćby rękę, ale na nic się to zdawało, gdyż przeciwnik łatwo unikał jego ciosów. Nie pozostało nic innego jak tylko zmienić taktykę. Wyczekał odpowiednią chwilę, gdy zwierzoludź wychylił swe ciało po nieudanym ciosie i runął na niego z zamiarem zbicia go z nóg. Miał nadzieję, że skracając dystans zdoła zakłuć chaośnika sztyletem.
 
Komtur jest offline  
Stary 22-06-2013, 11:33   #117
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wychylony szeroko zwierzoczłek z dwurakiem, nie był w stanie sparować ciosu jaki otrzymał od Gotfryda, kiedy ten wychynął zza tarczy. Miecz z chrobotem wgryzł się w kość przedramienia i tam utknął na chwilę, uniemożliwiając Gotfrydowi wykonanie kolejnego ataku. Rozjuszony zwierzoczłek puścił swoją broń i chwycił strzelca w swoje potężne łapska, wytrącając Zedelinowi oręż z dłoni. Smród z pyska potwora niemal pozbawił przytomności człowieka, gdy obaj runęli na ziemię w morderczych zapasach na śmierć i życie.

Magnus wycofując się utworzył lukę między sobą a zwierzoludźmi. Zaraz też lukę tą wypełnił błyszczącym na pomarańczowo ostrzem miecza. Zwierzoludzie naparli na niego sądząc, że zyskują przewagę i słono za to zapłacili. Pierwszemu z nich cios odrąbał kawałek dłoni, a na piersi drugiego wykwitł szkarłatny ślad, znacząc futro posoką. Jednak nie cofnęli się – wciąż napierali na miecznika. Ten w serii błyskawicznych uników, zdołał usunąć się spod gradu ciosów pozostając nietkniętym, ale nie miał się już gdzie cofać. Za plecami poczuł burtę wozu.

Markus pozostawił tarzającego się na pokrytej posoką drodze Gotfryda i pomknął na ratunek Sigfridowi. Przeskoczył nad jakimś trupem i wcisnął w szczelinę między wozami, gdzie na moment utknął. Zobaczył jak dwóch zwierzoludzi podnosi się z ziemi trzymając odrąbane kończyny strażnika. Zrobiło mu się słabo, a żołądek postanowił się w tym momencie opróżnić...

Wolmar widział Markusa i wiedział, że zaraz ten znajdzie się w opałach. Wokoło wozów było wciąż kilkunastu zwierzoludzi. Zaraz ta liczba miała się zmniejszyć, gdyż kolejna strzała zaśpiewała w powietrzu i wbiła się głęboko, po lotki w bark jednego z potworów, który ryknął przeciągle, zachwiał się i padł na pysk. Dwóch stojących obok niego odmieńców, zorientowało się, że mają przeciwnika za plecami i skierowało swoje kroki w kierunku, gdzie stał Klein. Chyba jednak go nie dostrzegli, bo szli niepewnie rozglądając się.

Kapłan znów uniósł do ciosu swój naznaczony znakiem Młotodzierżcy oręż, równocześnie modląc się, aby tym razem trafić we wroga ludzkości. I modlitwa została wysłuchana – Sigmar poprowadził rękę Dietera, młot ominął zastawę i na skórze gora wykwitł znak boga. Rana nie była poważna, ale widocznie bolesna, bo gdy zwierzoczłek zamierzył się, by trafić kapłana, zawył z bólu, a broń tylko przecięła powietrze.

Strzała z łuku Engelberta pomknęła ku kolejnemu celowi, jakim był rogaty stwór wspinający się na dymiące szczątki wozu niziołka. Pocisk wbił się mu w ramię, ale ten niezrażony kontynuował. Zaraz zeskoczył na ziemię, rozglądnął się i jakby wiedząc kto przed chwilą go zranił, pomknął z wzniesioną maczugą w kierunku strzyganina.

Tym razem Magnus Raufer nie miał zbyt wiele szczęścia. Co prawda raz po raz kolejny zdołał trafić potwora u jego stóp, ale cios był zbyt słaby, żeby chociaż zniszczyć ogniwa kolczugi. W oczach stwora królowała śmierć – a raczej jej zapowiedź każdemu, kto spojrzy w te przekrwione, złe ślepia. Teraz Magnus musiał mierzyć się z dwoma bestiami. Wcześniej zraniony dźgnął ku górze, celując w pachwinę Raufera ale nie trafił. Magnus zdołał też zejść z linii ciosu topora, którym drugi stwór właśnie chciał odrąbać mu głowę.

Gaston przeliczył się. Zaatakował, skacząc pod wystrzeliwującą do przodu włócznię. W jego ręku pojawił się sztylet, celujący w pachwinę stwora. Ale zwierzoczłek przewidział posunięcie Zwarta. W ostatnim momencie cofnął włócznię i Gaston nabił się na grot, który wszedł głęboko w ciało w okolicach barku. Skórznia jaką był okryty na niewiele się zdała przy tak silnym ciosie.

Kolejny ognisty pocisk przeszył powietrze z wizgiem i hukiem rozpryskując się na ciałach zwierzoludzi. Dzięki pomocy Wolfganga już po chwili rogate bestie straciły zapał do walki i przestały przełazić przez wozy. Wybicie tych kilku ostatnich, znajdujących sie wewnątrz czworoboku stanowiło ostatni akt nocnej potyczki. Wróg został odparty, zadając minimalne straty. Co prawda jeden ze strażników nie żył, a Gaston i Pieter byli poważnie ranni, ale zwierzoludzie zapłacili znacznie wyższą cenę. No i do strat trzeba też było doliczyć ładunek kapusty, nad którego startą straszliwie pomstował niziołczy kupiec, teraz z obrzydzeniem wycierający zakrwawiony sztylet.


Gdy udało się przywrócić wszystko do porządku, opatrzyć konie i zaprząc je do wozów, można było jechać dalej. Nikt przecież nie chciał zostawać w tym miejscu. Do zajazdu, o którym wspominali strażnicy dotarli kilka godzin później, głęboką nocą. Jako, że gospodarz znał Ulrica, to niemal natychmiast zostali wpuszczeni do środka i obsłużeni. Większość podróżnych udała się szybko na spoczynek, zmęczona i wciąż wstrząśnięta wydarzeniami ostatniego dnia. Paru podróżnych zostało jednak chwilę dłużej w gościnnej izbie. Wśród nich był Wolfgang Frugel, czarodziej incognito.

- Tak, jestem magistrem Kolegium Płomienia – przyznał szybko na początku rozmowy. – Czasy niepewne i zdradzać się nie chciałem, ale sytuacja tego wymagała. Wiecie jak jest. Muszę Wam pogratulować. Znakomicie dawaliście sobie radę. Opowiedzcie mi, proszę, gdzie nabyliście takiej wprawy w posługiwaniu się łukiem i mieczem? Mniemam, że to nie wasza pierwsza styczność z takim wrogiem.
 
xeper jest offline  
Stary 22-06-2013, 13:53   #118
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wolmar pogratulował sobie celnego trafienia. Śmierć bestii odwróciła uwagę pozostałych dwóch od rzygającego jak żak w juwenalia Markusa. Nim jednak zwierzoludzie wykryli obecność Kleina stracili zapał do walki i rzucili się do bezwładnej ucieczki. Wolmar jakoś bardziej podejrzewał, że bardziej chodziło o brak sterującego nimi przywódcy. Czarownika niechybnie...

Wciąż ze strzałą na cięciwie, gotowy do napięcia łuku i posłania pocisku w jakiegoś odważniejszego napastnika zbliżył się do wozów. Będąc już blisko rozproszył zaklęcia, jakimi był otoczony - jego sylwetka stała się całkowicie widoczna, a oczy przestały łzawić od latarni oraz płonących tu i ówdzie szczątków. Nawet kiszona kapusta okazała się łatwopalna - stwierdził zdumiony.

Podszedł do Oppela uważając, żeby być widocznym dla osłabionego torsjami uczonego. Pchnięcie sztyletem mogło być równie zabójcze, co maczuga zwierzoludzia.
- Wszystko dobrze, Markusie? - upewnił się.

Niektórzy szeptali o czarodzieju, który uratował podróżnych przed śmiercią z łap zwierzoludzi. Pełne podziwu i strachu spojrzenia były wskazówką, kto stał za niszczycielską mocą, która złamała morale napastników. Wolmar przyjrzał się dokładnie magowi - zarówno zwykłym, jak i wiedźmim wzrokiem. Obserwował, ale nie odzywał się ani słowem. Dobrze rozumiał zasadę, żeby pozostawać nierozpoznanym tak długo, jak to możliwe.

Adept zaoferował swoją pomoc przy opatrywaniu rannych, nie zapominając również o rannych zwierzętach. Dzięki swoim umiejętnościom niemal czuł przerażenie i strach mniejszych braci. Również jego umiejętności, nieco tylko wspomagane zaklęciami pozwoliły uspokoić i przyprowadzić błąkające się w pobliżu zwierzęta.

Na koniec, kiedy karawana ponownie ruszyła w drogę - zajął się opatrzeniem rannej wcześniej nogi. Niespokojna podróż sprawiła, że niemal o tym zapomniał, ale nie zamierzał ryzykować niemocy z powodu zabrudzonej rany.

Nim jednak ruszyli, nie kryjąc wstrętu obejrzał kilka ciał poległych zwierzoludzi. Szukał czegokolwiek dziwnego, czegoś, co mogło służyć do kontrolowania tych przepełnionych nienawiścią istot, jakiś znaków szczególnych wspólnych wszystkim.
Zajął się również pochówkiem poległego strażnika. Uczynił to w pewnym oddaleniu od drogi tak, by nie było postronnych świadków. Miało to oszczędzić innym okropnego stanu zwłok, jak i pozwolić na zajrzenie do kieszeni zmarłego.
- Tobie się to już nie przyda, a nam być może pozwoli ocalić życie... - tłumaczył się stojąc nad płytkim grobem, zabezpieczając pistolet, proch i amunicję, a także inne przedmioty zabitego.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 22-06-2013, 16:38   #119
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Niech to szlag trafi! - wydusił z siebie Gotfryd, gdy zwierzoczłek usiłował wydusić z niego dech i życie. - Won, paskudo!

Może by i stracił życie w czułych objęciach napastnika, gdyby nie kolejny wybuch jasności. Gotfryd zmrużył oczy, a zwierzoczłek, przerażony nadmiarem światła, wypuścił go z objęć i rzucił się do ucieczki. Na szczęście nie zabrał ze sobą Gotfrydowego miecza...


Wnet okazało się, że nie ma już z kim walczyć.
Te potwory, które mogły uciec - uciekły, te, które nie były w stanie uciec - zostały dobite. Potem można było opatrzyć rany tych, co przeżyli.
Dziwnym trafem, lub dzięki łasce bogów, Gotfryd należał do tych, co ucierpieli stosunkowo mało. Za to krzyczącą niesprawiedliwością było to, że kretyn, co to wymyślił postój w środku lasu wymigał się z całej zawieruchy bez najmniejszego nawet zadraśnięcia. A to na nim powinny skupić się wszystki ataki zwierzoludzi.
Wyraźna niesprawiedliwość.
I oczywisty wniosek - był ktoś, kogo lepiej było nie słuchać.


Do zajazdu dotarli w środku nocy. I tylko dzięki znajomościom nie czekał ich nocleg pod drzwiami zajazdu. I, zapewne, kolejna wizyta zwierzoludzi. Zapewne w jeszcze liczniejszej kompanii...

- Zgadza się, panie Frugel - powiedział Gotfryd, gdy mag zadał pytanie o ich wcześniejsze spotkania ze zwierzoludźmi. - Już z nimi kiedyś walczyliśmy - powiedział, nie wdając się w szczegóły ich poprzedniej misji. Ale bez waszej pomocy z pewnością nie dalibyśmy sobie rady.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-06-2013, 18:50   #120
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Sigmar z Nami!- Wykrzyknał kapłan do ostatniej szarży na niedobitków. Gdy tylko bitewna zawierucha się skończyła i okolica była stosunkowo bezpieczna Dieter zaczął obserwować zgliszcza.

Wiele strat ponieśliśmy tej nocy, zbyt wiele. Nalegam aby martwi mieli pogrzeb taki na jaki zasłużyli. Powinniśmy zabrać ciała i udać się do kaplicy Morra. Pomijając tą kwestię zajmijmy się rannymi, oni mają pierwszeństwo, jeśli będę w stanie to pomogę każdemu. Gotfrydzie, nie możesz zignorować tej rany. Specjalista powinien ją obejrzeć, kto wie czy jakaś plaga nie dotknie twego organizmu. A ty Gastonie miałeś dużo szczęścia, kawałek dalej i leżał był ze strażnikiem.

Po dotarciu do zajazdu sigmaryta udał się na rozmowę z magiem, który uratował zarówno ich jak i siebie.
-Dzięki ci panie Frugel, gdyby nie pan mogłoby być ciężko. Istotnie jest tak jak powiedział Gotfryd, walczyliśmy już z tymi bestiami. Słyszał pan o inwazji na Wortenbach? Walczyliśmy tam i teraz imigrujemy w spokojniejsze miejsce, może znajdziemy takowe w Altdorfie. - kontynuując rozmowę starał się trzymać na widoku symbol, który pokazał się na ręce jako dar od bogów, miał nadzieję, że to pomoże w pozyskaniu przydatnych informacji, jednak sam nie miał zamiaru zdradzać żadnych szczegółów.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172