Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2013, 16:50   #54
Gortar
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację
W mieście - Dzień drugi


Nena Deacair.




Nena padła wyczerpana na lażące w kącie posłanie ze słomy. Nadzieja na ratunek przez przyjaciół była wciąż żywa w jej sercu. Leżąc na wznak patrzyła w sufit pozwalając myślom płynąć. Tak... przyjaciele musza ją odnaleźć. Muszą zaświadczyć na jej korzyść. Przecież nie będzie można tak po prostu odrzucić ich słów które beda przemawiały za druidką. Kt miał się pojawić do trzech dni. Mają jeszcze czas na to by dostać się do miasta i ją odnaleźć.
Tylko czy będa mieli okazję? Jeśli oskarżycielom będzie zależało na jej śmierci to przyjaciele mogą nie zostać dopuszczeni do głosu...
Nękana tymi pochmurnymi myślami zapadła w niespokojny sen. Co chwila budziła sie słysząc jakiś hałas. Nie nawykła do nocowania w murach. Nie słyszała szumu drzew, nie wyczuwała zwierząt. Tak mijały jej godzina za godziną. W pewnym momencie, nie wiedżac dokładnie ile czasu tak przeleżała usłyszała jaiś hałas inny niż te które ją otaczały. Brzmiało to jakby ktoś szedł przez lochy. Dzwięk przybliżał się coraz bardziej i już po chwili mogła rozpoznać kroki. Można było wyłapać iż jest to więcej niż jedna osoba. Czekała w napięciu pewna, ze już za chwilę wszystko się wyjaśni. Nie pomyliła się. Moment później bowiem przed jej celą stanął Kulawiec z dwoma żołnieżami.
- Kat już was oczekuje - powiedział tylko i wyciągnął klucze by otworzyc drzwi.
Gdy te się otwarły żołnieże weszli do środka i złapali Nenę za ręce i wyprowadzili na korytarz. Ruszyli w kierunku wyjścia z lochów o ile się nie myliła. MIjali kolejne korytarze aż stanęli przed solidnymi drzwiami. Kulawiec otworzył drzwi po czym odsunął się. Strażnicy wprowadzili druidkę do środka. Tam zobaczyła dwóch ludzi, z których jak podejrzewała jeden był jej katem.


Cathil Mahr.



Gdy już zawarli umowę Rolf wypytał Cathil o to co wie. Opowiedziała mu o tym co zdarzyło się przy bramie opisując miejsce gdzie spotkała przemytnika oraz to jak wyglądał. Powiedziała również o wspólniku przemytnika, którego spotkali w zagajniku. Strażnik zastanowił się chwilę po czym powiedzial do Cathil
- Wskaż nam prosze w którym miejscu w mieście wychodzi tunel.
Udali się tam we trójkę - Rolf, Ona i jeszcze jeden strażnik którego imienia nie znała.
Wychodzącz domu lekarza zauważyła, że w jednym z pomieszczeń przez które przechodzili sa delikatnie uchylone jakieś boczne drzwi, których framuga pobrudzona jest krwią.Nie zauważyła tego jak wchodzili, ale mogło to być spowodowane osłabieniem organizmu.
Dotarli do zaułka i znów ogarnęła ją złość na wspomnienie tego co się stało. Niewątpliwie miała szczęście, w całym tym ogromie pecha, który towarzyszył jej w tej podróży. Żyła. To było najważniejsze.
Weszli do chatki i wskazała strażnikom miejsce w podłodze gdzie znmajdowało się wejście do tunelu. Rolf szepnał cos na ucho swojemu towarzyszowi po czym ten skinął głową i wyszedł z pomieszczenia.
- Dobrze teraz musimy zająć się Tobą - strażnik od momentu zawarcia umowy przestał używać oficjalnej formy.
- Jutro rano będziemy chcieli się zasadzić na tego przemytnika. Chciałbym żebyś poszła z nami żeby nie było sytuacji, w której oskarżymy niewłaściwą osobę a on nam ucieknie. Do tego czasu musimy Cię gdzieś ulokować. Mam znajomego karczmarza, który... powiedzmy jest mi coś winien. Ma jedną wolną izbę przygotowaną na nagłe wypadki. Tam spędzisz noc, a rano złapiemy tego sukinsyna.
Okazało się, zę do karczmy nie było daleko. Był późny wieczór i na ulicach nie było gapiów. Szli wąskimi, brudnymi uliczkami nie niepokojeni przez nikogo. Gdy dotarli do karczmy Rolf poprowadził ją na tyły by nie przechodzić przez główną salę skąd dobiegał gwar rozmów. Weszli na zaplecze gdzie spotkali dziewkę pracującą w kuchni.
Strażnik kazał jej sprowadzić właściciela. Było widać, że dziewczyna znała go. Bez szemrania wypełniła polecenie. Chwilę potem w drzwiach zaplecza pojawił się typowy karczmarz. Gruby, z fatruchem na opasłym brzuchu i ciemną brądą okalającą twarz. Cathil słyszała jak Rolf powołując się na dług, który ma u niego karczmarz załatwia jej nocleg i posiłek.
Izba, jak się okzazało, była w dalszej części zaplecza. Niewielka z siennikiem, ale z pewnością wygodniejsza niż nocleg w lesie na twardej ziemi.
- Przyjdę po Ciebie rano. - rzucił strażnik na odchodnym, po czym zostawił łowczynię samą.
Drzwi nie zdążyły dobrze zamknąć się za Rolfem a już rozległo się pukanie i do srodka weszła poznana wcześniej dziewczyna niosąca miske cienkiego gulaszu w którym pływało kilka niewielkich kawałków mięsa.
Cathil ostrożnie odebrała miskę po czym obwąchał zawartość. Nic w potrawie nie wygladało dziwnie, a nie miała podstaw by nie ufać strażnikowi, który ją tu zostawił twierdząc że będzie bezpieczna. Zaczęła jeść ostrożnie. Gulasz nie był wybitnym dziełem kulinarnym, ale kobieta była bardzo głodna. Zjadłszy całość ułożyła się do snu mysląc o dniu jutrzejszym.
Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła. Pamietała że kładzie głowę na siennik, a zaraz potem ktoś zaczął budzić ją ruszając jej ramieniem. Obudziła się, gwałtownie siadając na sienniku. Przy niej kucał Rolf.
- Ruszamy - powiedział krótko po czym wstał.
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)
Gortar jest offline