Naim się zamyślił. Wszystko przecież zależało jak wielu jest tych nieumarłych, jednak informacja o kimś kto nimi kieruje mogła byc kluczem. Znalezienie tego maga i unieszkodliwienie może być jak wyrwanie serca bestii. Tylko czy zdołają to zrobić, czy narażać się na takie ryzyko gdy mają swoje zadanie ... zdaje się, że bezpieczniejsze.
Rozmyślał chwilę w milczeniu i spojrzał po twarzach przyjaciół, próbował dostrzec ich wolę zanim się odezwą. On sam wiedział, że trzeba im pomóc, pomóc tym ludziom cierpiącym z powodu tego zła po apokalipsie. Dwaj mężczyźni, dorośli faceci co nie jedno przeżyli i nie jeden dom pewnie zbudowali w trudzie i znoju proszę ich o pomoc. Sumienie Naima mówiło jedno - Pomożemy. - spojrzał na towarzyszy pytajaco i może nieco przepraszająco za szybką odpowiedź. - To znaczy mówię za siebie, jestem skłonny wam pomóc, a wy panowie??
Wróciły wspomnienia z Novioremus. Niewielkiej osady do której Naim trafił na prosbę Octaviana z Orlego Wzgórza aby pomóc tamtejszym ludziom w rozwiązaniu zagadki ginących dzieci. Był świadkeim rozpaczy ludzi którzy tracili dzieci w tajemniczych rytuałach jakie odbywały się w Szarych Lasach. Wraz z kilkoma odważnymi udał się w misję która nie do końca się powiodła, dzieci nie uratowali i nigdy nie zapomni strapionej i cierpiącej twarzy Juliusa, przywódcy Novioremus gdy okazało się że dzieciaków nie dało się uratować. To zmutowane zło się szerzy i trzeba z nim walczyć. - Powinniśmy im pomóc, inaczej ten świat nigdy nie będzie normalny. Wytropimy tego maga, dopełnimy sprawiedliwości a nieumarlaki bez mentalnego przywódzcy są marnym mięsem. Nie będa stanowić problemu.
Czekał na reakcję przyjaciół ...
__________________ Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz" |