Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2013, 16:03   #15
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Amber siedziała oparta plecami o zimną ścianę zastanawiając się, czy jest jakiś mięsień, który jej nie boli. Nawet powieki bolały, więc przestała mrugać. I tak niewiele było widać. Dopiero głosy współwięźniów sprawiły, że otworzyła oczy. Brunet z loczkami jak panna nawijał jak najęty, a i drugi z jego grupy coś plótł trzy po trzy. Nawiać dzięki rysunkom - dobre sobie. Gdyby się tak dało, to Lanthis by ich tu nie zostawił samych. I na pewno nic nie przegapił; przecież wyraźnie zależało mu na tej dziurze jak diabli i zlustrował każdy jej fragment. Byli z pięćdziesiąt metrów pod ziemią, a wnęka liczyła sobie zaledwie kilka kroków - niby mają w niej być tajemne drzwi na powierzchnię, czy co? Durne pomysły!

Mimo to podpełzła na czworakach do otworu - na tyle, na ile pozwalał jej łańcuch - i dokładnie przyjrzała się odkrytemu przez nich pomieszczeniu. W końcu durne nie durne, ale nie warto było marnować okazji. Już po drodze do kopalni dojrzała, że niektórzy z mężczyzn z grupy, z którą przypłynęła, uważnie łypią oczami po strażnikach i otoczeniu, wyraźnie szukając sposobności do ucieczki. Ona nie miała zamiaru rzucać się z kilofem na słońce, ale gdyby nadarzyła się sposobność... ktoś inny nadstawił pierwszy karku, to czemu nie? W końcu problemem w ucieczkach była zawsze nie liczebność uciekających i łapiących a fakt, że te, kto rozpoczynał bunt zwykle pierwszy też ginął. Tylko tylne szeregi miały szanse przetrwania.
- Ja tu nic nie widzę - oznajmiła po chwili. Tu dwa kroki, tam dwa kroki - duże to ono nie było, to i szukania niewiele. - Z wyjątkiem tej głupiej scenki ze snu - dodała ciszej, lecz na tyle głośno, by można było ją usłyszeć. Płaskorzeźba uwięzienia - czy też przywołania - ducha przykuła też i uwagę loczkowatego, który znów zaczął coś bredzić. Przecież o ile pamiętała, to właśnie ten duch prosił o pomoc, a nie na odwrót. W sumie ciekawe czego tu szukał Lanthis - ewidentnie magii, ale jakiej? Może gdyby oni ją znaleźli pierwsi mieli by nad nim przewagę, albo kartę przetargową? Wolność i życie za-to-cokolwiek-tu-jest? Eee, jasne, już to widziała.

- Taaa, na pewno elf przegapił. A magowie wśród nas tylko czekają żeby sobie pooglądać magiczne ściany, zamiast trzymać bojowe czary na wypadek ucieczki - stwierdziła z przekąsem. Ona sama nie znała się na czarach; kiedyś przeszło jej przez myśl by poduczyć się podstaw - jej nauczyciel twierdził, że z jej głową to kaszka z mleczkiem... no i że proste fiku-miku się często przydaje - ale finalnie zrezygnowała.
- Już lepiej zacznij walić w łańcuchy echo poniesie się takie, że zaraz zlecą się tu wszyscy strażnicy - wypaliła, choć poniewczasie uznała to za całkiem niezły pomysł. W końcu kopalnia pełna była dźwięków pracujących dzień i noc kilofów.
 
Sayane jest offline