Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-06-2013, 09:22   #11
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Paulus był przyzwyczajony do samotności i uważał ją za naturalny stan. Nie czuł wielkiego pociągu do rozmów i wymiany opinii - nie było zresztą o czym.

Obserwował. Okolicę, współwięźniów, strażników. Coraz mocniej utwierdzał się w przekonaniu, że ten burdelnik toczy się siłą rozpędu. Strażnicy byli na tyle tępi, że ledwo ogarniali ten interes, jednak większość więźniów wyglądała na pogodzoną z losem, a "problem wyspy" dodatkowo zwiększał trudność ucieczki. Prawda jednak była taka, że zniknięcie więźnia pewnie pozostałoby całkowicie niezauważone... chyba, że uprzejmie doniósłby jakiś inny więzień. To był największy problem.

Po kilku dniach chłopak miał już obrazek całej okolicy - kto, kiedy, z kim i prawie... dlaczego. Podzielił więźniów na tych, z którymi można czegoś próbować, tych, którym tutaj dobrze i tych, na których trzeba uważać. Poznał schematy postępowania strażników...

Słuchał wszystkiego co wpadnie mu w uszy układając plan ucieczki. Z kimś lub samemu. Było obojętne. Zbiega na pewno nie będą szukać, a możliwości ucieczki z wyspy istniały...


Potrzebna była okazja - wypadek, jakaś nietypowa sytuacja, która zaskoczy strażników... najlepiej podczas przejścia do kopalni... a jeszcze lepiej powrotu.
 
Aschaar jest offline  
Stary 18-06-2013, 08:04   #12
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Mała grupa niewolników opuściła obóz w asyście strażników oraz nadzorcy. Deszcz nie przestawał padać, a zimny wiatr przenikał na wskroś. Idący wolno więźniowie zauważyli, że także ich oprawcom nocny wypad wcale nie przypadł do gustu.
Wszyscy, łącznie z ogrem Urgiem oraz elfką Illandrą, byli poddenerwowani i jakby lekko przestraszeni. Widać to było zwłaszcza w momencie, gdy grupa przechodziła obok lasu, który rósł przy drodze. Tym razem nie było słychać żadnego wycia, a i tak strażnicy co kilka chwil z obawą spoglądali w kierunku linii drzew.

W końcu dotarli do kopalni, gdzie na placu stał już Lanthis. Na placu zebranych było około dwudziestu więźniów. Wszyscy byli krańcowo wykończeni i wycieńczeni. Spływały po nich obfite poty, a twarze wyrażały ból i zmęczenie. Widać było, że zimny deszcz i wiatr przyniosły im wielką ulgę.
- No nareszcie! - wrzasnął Lanthis - Jesteśmy już tak blisko. Zaprowadźcie ich do wyrobiska.
Urghanthyn i strażnicy pognali nową grupę niewolników wprost do kopalni. Tym razem nie skierowano ich do miejsca, gdzie zwykle odbywała się praca. Idący na czele ogr skręcił w jeden z bocznych korytarzy i klucząc w wąskich przejściach doprowadził ich do nowego miejsca pracy.

W ciasnym korytarzu pracowała już grupka więźniów. Kuli oni w skale, jakby chcieli jak najszybciej gdzieś się przebić. Kolejne silne razy kilofów rozbijały twardą skałę.
Na miejsce dotarł także Lanthis, który obłędnym wzrokiem powiódł po ścianie, jakby chciał coś tam dostrzec. Klejnot na jego szyi połyskiwał magicznym blaskiem.
- O tak! - mruknął do siebie - To musi być tu. Dzisiaj musi się udać. Niech ci nowi zmienią tych. Musimy przyspieszyć tempo pracy.
Urg i jego pomocnicy ustawili nowych więźniów przy ścianie i kazali kuć.

Praca była niezwykle ciężka. Skała w tym miejscu miała zupełnie inną strukturę niż ta na wyrobisku. Krążący wokół strażnicy i szef całej bandy wcale nie ułatwiali zadania. Widać było, że wszyscy czekają na efekt pracy niewolników. Z min strażników można było wywnioskować, że nie podzielają oni zachwytu Lanthisa. Na ich twarzach malował się ten sam lęk i obawa, jak w chwili, gdy mijali przeklęty las.
Elf, co kilka minut przerywał pracę i wchodził między więźniów i dotykał ściany i mruczał pod nosem:
- Tak, to musi być tutaj. Jeszcze chwila i się uda.

Ta chwila potrwała dokładnie pięć godzi. Pięć godzin nieustannej, ciężkiej i mozolnej pracy. Pięć godzin niewyobrażalnego wysiłku, potu i bólu.
W końcu po kolejnym uderzeniu kilofu w wąskim korytarzu rozległ się głuchy odgłos sugerujący, że po drugiej stronie znajduje się jakaś komora.
- Słyszeliście! - wrzasnął podniecony Lanthis - Udało się.
Następne uderzenie zwaliło kamienną ścianę i oczom wszystkich ukazało się niewielkie pomieszczenie dwa na dwa metry. Ściany tego pomieszczenia pokrywały płaskorzeźby z jakąś scenką rodzajową.
Elf przedarł się przez grupę więźniów i wszedł po gruzach do środka. Zmęczenia niewolnicy opadli na ziemię i obserwowali miotającego się w ciasnej wnęce maga.
Lanthis oglądał ściany i pokrywające ją reliefy. Dotykał ich dłońmi i cały czas mruczał coś pod nosem.
W pewnym momencie zatrzymał się i chwycił wiszący na jego szyi medalion. Całe jego ciało otoczyła magiczna aura.
Jego dłonie emanowały silnym magicznym światłem. Ponownie zaczął on dotykać ścian niewielkiego pomieszczenia. Z każdą chwilą na jego twarzy malował się coraz większy gniew.
- Kurwa to znowu nie to! - ryknął.
Zdenerwowany wyszedł z wnęki i bez słowa ruszył do wyjścia. Oszołomieni strażnicy spojrzeli po sobie, na swego nadzorcę i elfkę, która jako pierwsza ruszyła za Lanthisem.
Oszołomieni strażnicy nie bardzo wiedzieli, co mają robić. Kierowali pytające spojrzenia w kierunku Urga. Ten jednak był tak samo skonsternowany, jak i oni. Po dłuższej chwili namysłu spojrzał na więźniów, na strażników i na oddalającą się parę elfów i ruszył za nimi. Strażnicy także nie zostali na miejscach i z pełnymi niepokoju twarzami ruszyli za swymi przywódcami.

Wykończeni więźniowie nieoczekiwanie zostali sami.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 19-06-2013, 20:27   #13
 
Temteil's Avatar
 
Reputacja: 1 Temteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodze
Ach...Nocny wypad...Nie dość że harowali cały poprzedni dzień, to jeszcze ich oprawcy nie pozwolą im się nawet wyspać. Chłopak szedł w milczeniu, z posępną miną na twarzy. Ubrania miał przemoczone do suchej nitki, a mocny wiatr zacinał go w twarz.
Gdy dotarli do kopalni poczuł lekką ulgę. Może i było tam zimniej, ale bardziej sucho... Rozejrzał się po pozostałych więźniach. Wyglądali na równie wykończonych jak on.
Valerodenn był zdziwiony, gdy ogr zaprowadził ich nie tam gdzie zwykle, lecz w jeden z bocznych korytarzy.
Gdy dotarli na miejsce, zobaczył pracujących już więźniów. Spojrzał się tajemniczo na klejnot połyskujący na szyi Lanthisa. Strażnicy zmienili starych więźniów, a nowym kazali kuć.
Chłopak zaczął walić kilofem w twardą skałę. Po chwili wyczuł na sobie wzrok jednego ze strażników. Mężczyzna patrzył na niego surowo i z widoczną chęcią ukarania go za powolną pracę.W Valerodennie rozgorzała niezmierzona ochota utarcia nosa strażnikowi. To też zaczął walić kilofem szybciej i mocniej napinając zwiotczałe i zmęczone mięśnie.
Po pięciu godzinach ciężkiej pracy ręce leciały mu do stóp. Zdjął przemoczoną od potu płócienną koszulkę, ukazując chude, wyniszczone pracą ciało.
W końcu się udało! Kamienna ściana runęła ukazując pokryte płaskorzeźbami pomieszczenie. Chłopak podniósł zmęczony wzrok i wbił go uważnie w reliefy.
Po chwili zostali sami...Bez ogra, elfki, maga i strażników. Wstał z ledwością i stanął na gruzach.
-Hej zostaliśmy sami. Może w tym pomieszczeniu znajdziemy coś co pomoże nam się z tond wydostać?- powiedział czekając na reakcję współwięźniów.
 
__________________
"Ani drogi do nieba, ani bramy do ziemi."
Temteil jest offline  
Stary 22-06-2013, 10:26   #14
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Chwila, jak się okazało, chwili nie była równa.
Walili kilofami w ściany i nic. Stuk-puk, łupu-cupu, a ciągle nie mogli osiągnąć znanego tylko Lanthisowi celu. A w końcu, gdy dotarli do celu, okazało się, że to jednak nie to. Świadczyła o tym dobitnie wściekłość elfa, który przeklinając wybiegł z nowo odkrytego pomieszczenia. A zanim, ku zdziwieniu Aerona, wyszli i strażnicy.

Aeron z zaciekawieniem rozglądał się po pomieszczeniu. Od kontemplacji reliefu, przedstawiającego zebranych w kręgu ludzi, wzywających jakiegoś ducha, oderwał go głos Valerodenna.

- Gdybyśmy potrafili przywołać tego ducha - wskazał na relief przedstawiający jakąś ceremonię, zapewne religijną - to może by nam pomógł. Ale ja tego nie umiem.
- Może lepiej by było nadwyrężyć nasze łańcuchy? Wtedy może by się nam udało uciec podczas drogi powrotnej, bo połączeni tymi żelaznymi więzami mamy niewielkie szanse.
- Nie sądzę, żeby za którąś z tych płaskorzeźb było ukryte wyjście - dodał - ale może ktoś z was potrafi coś znaleźć?
- A może jest gdzieś tu ukryta jakaś magia, którą Lanthis przegapił? - Spojrzał na swoich współtowarzyszy niedoli w nadziei, że któryś ma czar wykrycia magii.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-06-2013, 16:03   #15
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Amber siedziała oparta plecami o zimną ścianę zastanawiając się, czy jest jakiś mięsień, który jej nie boli. Nawet powieki bolały, więc przestała mrugać. I tak niewiele było widać. Dopiero głosy współwięźniów sprawiły, że otworzyła oczy. Brunet z loczkami jak panna nawijał jak najęty, a i drugi z jego grupy coś plótł trzy po trzy. Nawiać dzięki rysunkom - dobre sobie. Gdyby się tak dało, to Lanthis by ich tu nie zostawił samych. I na pewno nic nie przegapił; przecież wyraźnie zależało mu na tej dziurze jak diabli i zlustrował każdy jej fragment. Byli z pięćdziesiąt metrów pod ziemią, a wnęka liczyła sobie zaledwie kilka kroków - niby mają w niej być tajemne drzwi na powierzchnię, czy co? Durne pomysły!

Mimo to podpełzła na czworakach do otworu - na tyle, na ile pozwalał jej łańcuch - i dokładnie przyjrzała się odkrytemu przez nich pomieszczeniu. W końcu durne nie durne, ale nie warto było marnować okazji. Już po drodze do kopalni dojrzała, że niektórzy z mężczyzn z grupy, z którą przypłynęła, uważnie łypią oczami po strażnikach i otoczeniu, wyraźnie szukając sposobności do ucieczki. Ona nie miała zamiaru rzucać się z kilofem na słońce, ale gdyby nadarzyła się sposobność... ktoś inny nadstawił pierwszy karku, to czemu nie? W końcu problemem w ucieczkach była zawsze nie liczebność uciekających i łapiących a fakt, że te, kto rozpoczynał bunt zwykle pierwszy też ginął. Tylko tylne szeregi miały szanse przetrwania.
- Ja tu nic nie widzę - oznajmiła po chwili. Tu dwa kroki, tam dwa kroki - duże to ono nie było, to i szukania niewiele. - Z wyjątkiem tej głupiej scenki ze snu - dodała ciszej, lecz na tyle głośno, by można było ją usłyszeć. Płaskorzeźba uwięzienia - czy też przywołania - ducha przykuła też i uwagę loczkowatego, który znów zaczął coś bredzić. Przecież o ile pamiętała, to właśnie ten duch prosił o pomoc, a nie na odwrót. W sumie ciekawe czego tu szukał Lanthis - ewidentnie magii, ale jakiej? Może gdyby oni ją znaleźli pierwsi mieli by nad nim przewagę, albo kartę przetargową? Wolność i życie za-to-cokolwiek-tu-jest? Eee, jasne, już to widziała.

- Taaa, na pewno elf przegapił. A magowie wśród nas tylko czekają żeby sobie pooglądać magiczne ściany, zamiast trzymać bojowe czary na wypadek ucieczki - stwierdziła z przekąsem. Ona sama nie znała się na czarach; kiedyś przeszło jej przez myśl by poduczyć się podstaw - jej nauczyciel twierdził, że z jej głową to kaszka z mleczkiem... no i że proste fiku-miku się często przydaje - ale finalnie zrezygnowała.
- Już lepiej zacznij walić w łańcuchy echo poniesie się takie, że zaraz zlecą się tu wszyscy strażnicy - wypaliła, choć poniewczasie uznała to za całkiem niezły pomysł. W końcu kopalnia pełna była dźwięków pracujących dzień i noc kilofów.
 
Sayane jest offline  
Stary 25-06-2013, 20:37   #16
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Paulus oparł się o ścianę i kilka razy odetchnął. Taaaak. Teraz był zmęczony. Po karku i plecach dosłownie się lało i sam nie wiedział czy chce się położyć, czy zmusić do dalszego wysiłku zwiewania... To była okazja.

- Jesteśmy sami - starał się mówić normalnie, ale głos się załamywał samoistnie - rozkuwaniem łańcuchów możemy się zająć poza kopalnią, w lesie na kamieniach, jeżeli weźmiemy narzędzia. Teraz mamy szanse... - odsapnął ponownie.
- Auć... - nie szarp tym żelastwem.

Chcąc nie chcąc wszedł do pomieszczenia i zaczął się przyglądać. Jakoś nie wierzył, że ktokolwiek mógłby tu cokolwiek przegapić, ale był tak zmęczony, ze obawiał się, że jak stanie na dłużej, czy usiądzie to po prostu stężeje z przemęczenia. Musiał się ruszać...

- Sen? Jaki sen? - zapytał. Jemu też się coś śniło, ale nie pasowało do niczego. Nie teraz przynajmniej... W sumie dobrze, że czerwonowłosa przypomniała o śnie. Prawie o nim zapomniał. Był zmęczony. Wodził palcami po ścianie jakby to coś miało dać. Jego palce na coś natrafiły, coś ledwie widocznego w beznadziejnie słabym świetle kopcącego kaganka.

- Patrzcie tutaj... To wygląda jak las z palisadą czy może kamiennym kręgiem w którym zbudowana jest wioska... Nosz do diaska mówiłem, żebyś nie szarpał! - ściekł się dopiero po chwili zauważając, że łańcuch zaczepił o skalny występ... - O. Przepraszam. - Spróbował oczyścić linie reliefu, aby stały się bardziej widoczne...

Odsunął się i bardziej zaczął interesować sytuacją na zewnątrz. To była może jedyna szansa na ucieczkę. Nie mógł jej zmarnować. Niestety nie mógł też uciekać sam...
 
Aschaar jest offline  
Stary 26-06-2013, 14:03   #17
 
Pan Błysk's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Błysk ma wyłączoną reputację
Poznał łańcuchy go krępujące i wiedział, że są słabsze od woli. Wraz z tą wiedzą zyskał wolność. Łańcuchy stały się tylko niewygodne, nie krępowały już jego ducha. Po odejściu strażników mógł po prostu odejść, to jednak nie było by mądre. Pamiętał mgłę, pamiętał jaki strach wzbudzała w strażnikach.

Teraz przyglądał się płaskorzeźbie próbując odgadnąć jej symbolikę.

- Przed czym się chronili? - Pytanie skierował w równym stopniu do siebie co do towarzyszy niedoli.

- I jak to robili?

W swym świecie nauczył się ostrożności i nie miał zamiaru rzucać się w paszczę nieznanej grozy. Za to w jaskini były wskazówki co do tego jak się jej przeciwstawić, w końcu Ci którzy wyryli płaskorzeźby wiedzieli jak przetrwać w tej krainie.
 
Pan Błysk jest offline  
Stary 26-06-2013, 15:39   #18
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Bogowie! Długo jeszcze będą tu stać i kontemplować te pseudoartystycze wypociny? "Uciekajmy, ale wedle schematu"... Tja... Iskierka nadziei na ucieczkę, która początkowo rozpaliła się w Amber zdążyła już zgasnąć. No, prawie.

-Znaczy co - mamy znaleźć tę wiochę, to będziemy bezpieczni przed mgłą, czy tego cokolwiek co w niej siedzi? To może jeszcze mapę do niej znajdź, hę? I wskazówki jak najpierw bezpiecznie tam dojść - prychnęła do zielonego, po czym zwróciła sie do bruneta.
- Chcesz znienacka kilofami przywalić strażnikom u wejścia do kopalni? Myślisz, że tak wygodnie sobie tyłem do nas stoją? Bo innego wyjścia raczej tu nie ma - nie czuła żadnego przewiewu; nic nie wskazywało na istnienie choćby malej szczeliny, którą by można poszerzyć. - Czy myślisz ze w ogóle sobie poszli?
- A co w ogóle na ten śmiały plan nasi bardziej doświadczeni w kopalnianym życiu towarzysze, he? - zwróciła sie do krasnoludów. Słyszała ze one maja kamienie we krwi. Albo krew z kamieni. Albo nosa do klejnotów. Coś w tym guście.
 
Sayane jest offline  
Stary 26-06-2013, 17:54   #19
 
Temteil's Avatar
 
Reputacja: 1 Temteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodzeTemteil jest na bardzo dobrej drodze
- Tak czy inaczej musimy jak najszybciej podjąć jakąś decyzję. Stanie w miejscu nic tutaj nie da, ale nieprzemyślana i dramatyczna ucieczka z tąd może nas tylko zgubić.- rozejrzał się uważnie po pozostałych więźniach a jego wzrok zawiesił się na młodej, "czerwonowłosej" kobiecie.
- Dla każdego z nas cenna jest wolność ale nie osiągniemy jej poprzez wzajemne kłótnie i dowcipne uwagi które niektórzy z nas nam tutaj fundują... Niech każdy zainteresowany wypowie się co myśli na ten temat i w tedy będziemy gotowi do działania. Musimy to jednak zrobić szybko! Strażnicy może nie są zbyt mądrzy, ale któryś z nich w końcu wpadnie na to że grupka więźniów została sama sobie pozostawiona w kopalni...Nie wiadomo kiedy jeszcze może nadarzyć się taka okazja...Chcecie tu siedzieć z jeszcze 20 lat!? Bo ja nie... Moim zdaniem powinniśmy najpierw się rozkuć a później wydostać z kopalni...Gdy już to zrobimy radziłbym udać się do lasu. Nie wiem co może nas tam czekać ale boją się tego nawet strażnicy a jak to się mówi "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".
Musimy jednak działać szybko i zdecydowanie...Nie możemy bezsęsownie tłuc się po okolicy. Powinniśmy wybrać jakiegoś przywódcę i wcale nie myślę tutaj o sobie dla zainteresowanych! - skończył po 10 minutach swojego jakże długiego wywodu z lekkim gniewem na współwięźniów którzy w większości okazali się na tyle głupi by nie umieć się zorganizować i uciec nawet w tedy gdy nie ma w pobliżu straży.
 
__________________
"Ani drogi do nieba, ani bramy do ziemi."
Temteil jest offline  
Stary 26-06-2013, 18:13   #20
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Gruntowne przebadanie wnęki nie przyniosło kompletnie nic. Poza stratą cennego czasu i sił. Nadzieja, że Lanthis przeoczył coś, co pomogłoby im w ucieczce okazała się złudna. Elf najwyraźniej doskonale wiedział, czego szuka i wnęka którą odnaleźli nie była tym czymś.
Reliefy jakie pokrywały wnęka przyniosły jednak więźniom kilka cennych informacji. Z jednej strony dziwne sny znalazły tutaj swoje potwierdzenie, a z drugiej można było przypuszczać, że w owianym złą legenda lesie znajduje się jakaś wioska.
Nikt jednak nie kwapił się do buntu, czy wolnościowego zrywu. Mimo kilku dni spędzonych razem, zaufanie nadal było towarem bardzo deficytowym. Każdy z więźniów zapewne myślał i czuł to samo, ale nikt nie miał odwagi jako pierwszy zabrać głosu.

Ktoś w końcu nieśmiało przebąknął, że może warto spróbować, gdyż to może być jedyna szansa na wolność. Niestety nie było okrzyków radości i wzajemnego wspierania się, a jedynie malkontenctwo i szukanie wszędzie problemów i trudności.
- Naprawdę nie ma na co czekać - powiedział w końcu minotaur Darug - To faktycznie może być nasza jedyna szansa. Lepiej zginąć będąc wolnym, niż żyć w bezpiecznie w niewoli.
Nie czekając na zgodę współwięźniów, chwycił ciężki młot i uderzył nim w łańcuch łączący go z kenderem. Po tym uderzeniu przyszły kolejne, które po kolei uwalniały następnych więźniów.
Po chwili kajdany krępujące niewolników leżały już na ziemi. Jedynie żelazne opaski na nadgarstkach i kostkach pozostały, jako niewolnicze piętno. Nie było czasu, aby rozkuwać łączące je nity. Nie przeszkadzały one jakoś specjalnie w poruszaniu się, więc nie było sensu tracić cennego czasu.
- Nareszcie - zapiszczał Tarli - Wolność!
- Do wolności, to nam jeszcze dużo brakuje - skomentował ponuro Ardal Rust, ojciec krasnoludzkiej rodziny.
- I co teraz? - spytała mocno zaniepokojona Menni, żona Ardala.
- Jego się zapytaj? - odparł krasnolud wskazując palcem potężnego minotaura.
Darug tylko fuknął, wydmuchując dynamicznie powietrze przez wielkie nozdrza i podszedł do wnęki.
- Mamy zasadniczo dwa wyjścia - rzekł Grimnir - Albo ruszamy na górę i próbujemy wydostać się z obozu. Jednak to oznacza walkę i raczej pewną śmierć. Albo ruszamy w głąb kopalni. Większość tuneli w tej części wygląda na dość stare, a część nawet na naturalne formacje. Być może uda nam się odnaleźć jakieś inne wyjście, a nawet jak nie to na pewno jakąś kryjówkę. Chyba, że wy macie jakiś inny pomysł.
- Tylko bez naukowych debat mi tutaj - zagroził Ardal - Nie czas na intelektualne popisy. Jak ktoś ma jakiś pomysł, to niech wali. A jak nie to morda w kubeł i idziemy... tam - wskazał ręką jedną z najbliższych odnóg.
W tym momencie huk kruszonych kamieni wypełnił tunel. To Darug z całej siły grzmotnął młotem w płaskorzeźbę. Tysiące odłamków posypało się po ziemi i zapełniło wnękę.
- Niestety, tutaj nie ma wyjścia - powiedział minotaur patrząc na litą skałę, jaka ukazała się po zniszczeniu reliefu.
- Toż dopiero odkrycie, bawoli łbie - rzucił stary krasnolud - Nie ma na co czekać. Idziemy.
Krasnoludzka rodzina chwyciła narzędzia i zamierzała ruszyć w głąb kopalni.
- A wy co? Idziecie z nami, czy nie? - zapytał jeszcze Ardal pozostałych więźniów.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172