Krasnolud potraktowany przez lane "po krasnoludzku " ... usmiechnał sie od ucha do ucha , wystawiajac na swiatło dzienne swoje dawno nie byte zeby ...
"To rozumiem ... prawdziwa kobieta " pomyslał , nie raz w młodosci dostał po gebie od swojej "miłosci" ... co odczytywał ( podobnie jak wieszosc jego pobratymcow ) jako komplement i dowod sympatii ... przez chwile zastanwiał sie czy nie odwzajemnic "przyjacielskiego" szturchanca ... jednak uznał ze na dowody sympatii do tej , badz co boz koszmarnie brzytkiej dziweuchy jeszcze za wczesnie ...
Poczieszył go jednak fakt ( rokujacy dobrze na przyszłosc ) ze posrod druzyny znalała sie osoba o ilscie krasnoludzkim podejsciue do spraw "towarzyskich "
- Myslem ze ni beda nas gunic - powiedział kierujsc sie w strone traktu - tua pedzieli struznicy .... Zarzucił worek kartofli na zdrowe ramie i dziarsko ruszył .
- Wot i dziweucha z ikra ... - mruknał do siebie - mimo ze bez brudy .... |