Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2013, 11:17   #11
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Harald stał przed klubem "Niebo i Piekło". Przez chwilę zastanawiał się nad nazwą... Odnosiło się to do tego, że przeklęci mają salę w podziemiach a na górze czekają obiadki? Nie, pewnie o coś bardziej wysublimowanego. Niestety ostatni raz z kulturą wyższą miał do czynienia w Konstantynopolu. Za to na najwyższym poziomie. Było tam całkiem miło do póki cholerni Turcy wszystkiego nie zniszczyli. Muzułmanie i tfu Assamici! Przez chwilę zagłębił się we wspomnienia. To była jedna z najlepszych walk w jego życiu. Piękne epickie pojedynki, łowy w zgiełku walki. Skąpany we krwi wrogów... Zabił wtedy ich dwóch, jednego starszego pożarł... Naturalnie mówił o wrogich Kainitach, Turków zabił dziesiątki. Tak, to były czasy...

Teraz dał się namówić Księżnej na Szeryfowanie. Użyła swoich wszystkich wdzięków by go przekonać. Dosłownie wszystkich i trwało to dość długo nim się zgodził. Wiedziała z tym się to wiąże o ile nie miał nic przeciwko dobrej walce, polityka go odpychała. Margot Stock von Thyssen wiązała się z nią nierozłącznie. Zgodził się na przejściowe stanowisko, dopóki nie powie mam dość. Nie chciał by ucięli jej głowę. Przewroty jak mówi historia różnie się kończą...

Gdy tak sobie rozmyślał otoczony ludzkimi sługami nagle dostrzegł Zacka. Młodziak był obecnie jego zastępcą, wcześniej nawet szeryfem. Zmianę stanowiska przyjął wzruszeniem ramion połączoną z uśmiechem. Od dawna nachodził Haralda by go uczył walki. Ostatecznie Harald go zatrudnił nie chcą by nowa posada go zbytnio absorbowało. Cenił sobie wolność i niezależność. Dobili zatem prostego Gangrelskiej umowy. Nauka i protekcja w zamian za pracę. Później słyszał, że Zack nazwał go o zgrozo mentorem. Było to niewygodne, jednak w pewnym sensie odzwierciedlało sytuację.

Młodziak nie przyszedł bez powodu. Miał na plecaku białego kota, dyskretnie wskazał na niego ruchem głowy gdy Harald na niego spojrzał. Szeryf zbadał jego aurę. Ghul o intensywnej silnej aurze, ciekawostka. Jeśli żyło się setki lat, takie drobnostki wzbudzały uwagę. Wyrywały z nudy i letargu uśmiechnął się na myśl co by było gdyby poznała jego pupilki... Dwa olbrzymie wilki towarzyszące mu od ponad połowy jego nieżycia. Ktoś pewnie by powiedział, że z wilkami to one nie mają już nic wspólnego. Padały różne nazwy od cholerne bydlaki, przez Dire Wolf po jakieś tam odmiany demonów... Jego krew je znacząco odmieniła. Choć dla niego nic się nie zmieniło, były jego ulubieńcami a on wciąż widział w nich puchate kulki jakie kiedyś znalazł w lesie. Dużymi kulkami tyle dostrzegał, przynajmniej jednak dotrzymywały mu kroku gdy chciał pobiegać za miastem.

Kiwnął do kocicy palcem w geście przywołania i powoli nieśpiesznym krokiem poszedł w stronę bocznej uliczki przy klubie. Gdy dostrzegł jej wahanie, usłyszała w swoim umyśle głos. “Chodź ze mną”

Schnee podreptała za kainitą do uliczki, ale na końcu wyprzedziła wampira i wskoczyła na najbliższy śmietnik, tak, żeby być mniej-więcej na poziomie oczu mężczyzny. I mieć oczywiście lepszą drogę ucieczki, w razie czego. Ziewnęła, odsłaniając wszystkie ząbki i spojrzała na wampira możliwe najniewinniejszym spojrzeniem kocich ślepków.

- Miau? - miauknęła pytająco

-Nie jesteś jego własnością. Prawdę mówiąc raczej nie jesteś stąd, jednak wydajesz się dość doświadczona. Co robisz w mieście i z czyjego rozkazu? - Harald rozmawiał bezpośrednio. W jego tonie można było wyczuć otwartość i lekkie zaciekawienie.

Odpowiedź napłynęła do umysłu Haralda. “Głos” kota był niemal ludzki, ale wyraźnie dało się wyczuć, że nie jest to człowiek. I to w dodatku z jakimś akcentem z Europy Wschodniej.

- Śnieg nie ma pana. Pan umarł. Śnieg się zgubiła w podróży.

Uśmiech wypłynął na twarz Haralda. Nad wyraz korzystny zbieg okoliczności.
Byłaby świetnym opiekunem dla nowego potomka. Zwinniejsza niż jego wilczki, dyskretniejsza od ludzkich sług. Miał zamiar zlecić jej obserwację Ghulowi Flokiemu. Jednak stary Nord mimo, że zaradny i skuteczny był też lekko niezrównoważony. Mógłby odcisnąć na potomku swoje piętno. Jeden Floki w zupełności mu wystarczał...

-Być może mogę ci pomóc. Jednak najpierw muszę się upewnić, że mówisz prawdę. Masz coś przeciw?- tym razem odpowiedział w jej umyśle.

Skinęła pyszczkiem. Z głębin wspomnień kota popłynęły szare, rozmazane obrazy: torba z pieniędzmi i bronią, jakaś sylwetka na brzegu mola w nocy, wnętrze kontenera z leżącym wampirem w trumnie, przenoszony i zatapiany kontener...w dalszych, starszych wspomnieniach jest pełno ciepłych dni, spania i jakiś bogatych, eleganckich wnętrz, pełnych przesuwających się ludzkich sylwetek. No i mnóstwo kocich spraw: chodzenie za kimś, polowanie, cienie, śmietniki, obrazy pogoni i ucieczki.

-Kim był i po co tu przybyliście?-spytał ten sam spokojny głos w jej głowie.

- Paczką. Śnieg nie wie. Śnieg miała się nim opiekować, gdy spał. Dwunogi mają swoje sprawy, koty swoje. On nie rozmawiał ze Śniegiem. Tylko spał, głupi dwunóg.

-Klan wiesz jakiemu klanowi służysz?- jeśli osobnik ją o coś podejrzewał, nie dawał tego po sobie odczuć. Jego głos był brzmiał rutynowo, niczym kontrolera biletów podczas milionowej kontroli.

Kotka się nastroszyła. - Pierwszy pan Śniegu był brzydkim, brzydkim nocnym człowiekiem. I śmierdział. Potem oddał Śnieg, oddał innym nocnym ludziom. Śnieg służy każdemu kto karmi i daje ciepły kąt...

Wzruszył ramionami, w geście “warto było spróbować”. Może Nosferat, potem inni. Zwierzęta zupełnie inaczej postrzegają pewne sprawy.

-Dochodzimy do właściwego momentu. Mam dobry pokarm, zapewne nawet lepszy niż wcześniejsi nocni ludzie. Mam schronienie dla ciebie i zadania. Skoro potrafisz podejmować świadome wybory zadecyduj, czy chcesz mnie na swego pana? Nie lubię niewolić czy zmuszać kogokolwiek do czegokolwiek.- moja krew jednak z czasem nas złączy. Jest silna więc nie potrwa to długo -Ostrzegam jednak, jeśli się zgodzisz nie będzie odwrotu. Jestem wymagający jednak nigdy cię nie sprzedam. Będziesz też miała wiele swobody w chwilach gdy nie będziesz obarczona obowiązkami. Chyba, że wolisz zostać z młodziakiem.. Wskazał na Zacka nie uważając go jednocześnie za najgorszy wybór

Kotka rozejrzała się przenosząc spojrzenie z Haralda w wylot uliczki, gdzie został Zack. W końcu się zdecydowała i podniosła prawą łapkę, w nieudolnym naśladownictwie ludzkiego podania dłoni, wyciągając ja w kierunku Haralda.

Harald się zaśmiał. Podał jej palec wskazujący i przybił do jej łapki.

-Jesteś głodna?

Shnee otrzepała się, co chyba miało znaczyć “nie” i zeskoczyła ze śmietnika. Przeszła kilka razy między nogami Haralda, ocierając się o niego i usiadła w niewielkiej odległości, czekając na dalsze wydarzenia.

-Zobaczmy zatem na ile dobrze cię oceniłem. Dzisiejszy dzień jest wyjątkowy, nie tylko znalazłem nowe towarzystwo w twojej postaci. Mam zamiar również poszukać kandydatów na potomków. Mam już kilku na oku, choć żaden szczególnie mnie nie przekonuje. Ponoć koty to świetni obserwatorzy, idę na spotkanie z innymi mrocznymi. W tym czasie rozejrzyj się po lokalu i znajdź mi kogoś kto twoim zdaniem się nadaje. Ma mieć w sobie siłę i charater, naturę wojownika. Będzie to niezbędne by przetrwać kolejne lata. Tylko niech to będzie ktoś ciekawy, zarówno dla oka jak i umysłu. Ah
- jeszcze sobie coś przypomniał- byłbym zapomniał niech to będzie kobieta. Samców mam już dość.

Kot zabrał się za poszukiwania. Zack natomiast podszedł do swojego "mentora".

-Czytałeś pewnie jej myśli. Powiedziała mi o kontenerze. Wszystko wskazuje na to, że był to wampir, ślady, aura, zachowanie. Tyle, że na pewno poruszał się w dzień w bezpośrednim słońcu.-powiedział z wyraźnym zdziwieniem - Wyczułem w śladach jakąś nietypową moc, jakby trop sam się zmieniał, gubił, mylił poszukującego, dopasowywał się do sposobu w jaki szuka...-pokręcił głową z niedowierzaniem.

-Wspomnienia Śnieg wskazywały na jakiegoś Azjatę-powiedział Harald który najwyraźniej pogrzebał głębiej w tym wspomnieniu. Nie dając tego odczuć kocicy. Nie robił tego z przyjemności bo mógł, zwyczajnie bezpieczeństwo w mieście leżało teraz wśród jego obowiązków.-Być może to jakaś daleko-wschodnia linia krwi. Słyszałem o nich jednak niewiele w dodatku nie miałem z żadnym do czynienia. Powiadomię Margot, szukaj dalej. Tylko ostrożnie Zack, żadnej brawury na własną rękę. To coś jest niebezpieczne i to bardzo, nie chciałbym usłyszeć o twoim zniknięciu.-powiedział podwyższonym tonem, nieznoszącym sprzeciwu.

Skierował się do klubu. Opowie Margot o tym wszystkim, nie ukrywając żadnych szczegółów. Ona jest tu od politykowania i myślenia. Kto stoi za zniknięciem Kainity z kontenera, może też stać za zniknięciem drugiego wampira- Księcia.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 24-06-2013 o 11:26.
Icarius jest offline