Sioban kontynuował nierówną walkę z dwoma umarlakami. Niezłym sztychem przebił jednego z nich, lecz juz po chwili musiał odskakiwać i uchylać się przed ciągłymi atakami obydwu przeciwników. Na szczęście stanowili bandę miernot. Jednak w końcu udało się znaleźć lukę w ich gradzie ciosów i jeden z nich padł ścięty, nim zdążył się zasłonić. Drugi padł od ciosu Dirka. Nie było aż tak źle jak mogło być, to już coś. Sioban wytarł starannie miecz o strzęp ubrań górników.
Walka się skończyła. Rana nie wyglądała groźnie,lecz obandażował ją chustą. To powinno wystarczyć, zwłaszcza że inni potrzebowali bardziej pomocy. Usłyszawszy okrzyk Lotara, powoli skierował się w jego stronę. Rana doskwierała mu jednak w pewnym stopniu.
-Hejtam, który w miarę cały i rannych nie opatruje, kolejne miśki idą. Jak kto ranny niech łuk czy kuszę sprawnym pożyczy albo z leżącej pozycji strzela. Miał nadzieje że akurat elfka tej rady nie posłucha.... |