Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-06-2013, 18:13   #111
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Dzięki ci, Sigmarze - westchnął Lotar, gdy zombie zwalił się na schody z bełtem niczym dziwaczny róg sterczącym z czoła.

Szczęśliwy strzał pociągnął za sobą nieprzewidziane przez Lotara skutki i droga w dół chwilowo nieco się oczyściła.
Lotar ruszył po schodach, traktując leżące na nich zombiaki niczym dywan i tratując je odrobinkę.
Gdy dotarł do stóp schodów błyskawicznie naładował kuszę, obrócił się i celnym strzałem posłał w niebyt kolejnego zombiaka.
Niestety zostało ich tyle, że nadal nie mógł nawet marzyć o wygraniu w tym starciu.

Przez moment zastanawiał się, czy nie wsiąść do windy i nie wjechać kilka metrów w górę, skąd miałby wspaniałe pole widzenia i idealną pozycję do ostrzału, ale cóż... realne szanse, że zdąży wykonać swoje zamierzenia była równa zero. Wszak trzeba było dwóch osób i trochę czasu, by pokręcić korbami. Jedna, na dodatek ranna, straciłaby mnóstwo czasu. Albo i więcej niż mnóstwo. A to by wystarczyło, by go dopadły i wykończyły zombiaki, które chwilowo zostawił z plecami.
Chyba lepiej było znaleźć kompanów i wspólnie stawić czoła niebezpieczeństwu.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 24-06-2013 o 10:52.
Kerm jest offline  
Stary 23-06-2013, 13:53   #112
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Walka zmieniła się w bezwładną rzeź – właściwie to obu stron. Gdy Fernando wykończył zombiaka zmagającego się z Dirkiem rzucił się na pomoc obleganemu krasnoludowi. Chwilę później sam znalazł się w identycznej sytuacji. Potężny cios zombiaka powalił szermierza na ziemię nim upadł poczuł , że świat mu wiruje a kopalnię pogrążała większa ciemność niż do tej pory. Nie wiedział nawet , że to możliwe...

Ocknął się gdy już było po wszystkim, właściwie chwilę po walce gdyż przytomniejąc jeszcze słyszał ostatnie dźwięki zadawanych ciosów a chwilę później cisza. Pamiętał, że zanim padł widział jak padali także inni. Zmagania w kopalni drogo ich kosztowały i zwyczajnie nie miał ochoty na więcej. Usiadł , wyciągnął z torby bandaże i zioła i począł się opatrywać najlepiej jak mógł widać jednak było, że nie jest to jego specjalizacja. Rozejrzał się by po chwili odnaleźć kapłankę

- Szkolili was tam w opatrywaniu ran? Zapytał z lekką nadzieją w głosie, wolał nie ryzykować lecz skorzystać z pomocy kogoś kto potrafił się tym zając porządnie. Sam jedynie wiedział iż rany należy odkazić alkoholem – którego sobie nie żałował. Polał rany gorzałką upijając też solidnego łyka chwilę wcześniej.

Był prawie pewny, że w tak licznej ekipie znajdzie się ktoś znający się na leczeniu, wraz z Fernanda bandażami ziołami i gorzałką byłoby to niezłe połączenie, być może wystarczające do tego aby jakoś wydostać się z kopalni. Mimo iż rana nie była tak poważna jak początkowo przypuszczał to jednak dobrze wiedział, że w chwili obecnej byle truposz może go wykończyć. Zapowiadało się kilka dni rekonwalestencji o ile w ogóle uda im się opuścić tą przeklętą kopalnie.
 
Eliasz jest offline  
Stary 23-06-2013, 18:10   #113
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Cios w łeb tak zabolał, że aż Galvin padł nie wiedząc co się dzieje. Na Bogów Przodków... głowa napierdala go niemiłosiernie!

Nie był w stanie nawet podnieść się kiedy zombie już zbierały się do zjedzenia go. Na Bogów Przodków toż to by dopiero była haniebna śmierć. Na szczęście na pomoc przyszedł mu Dirk odciągając uwagę śmierdzieli.
Dokładnie na tyle aby krasnolud podniósł się z ziemi i ogarniał co się dzieje.

- Takie cwane? - rzucił rozgniewanym tonem.

Zwymacał zombiaki toporem po czerepach, tak że te już nigdy więcej nie będą bawić się w górników. Zaraz potem z satysfakcją piwowar zauważył że reszta towarzystwa też uporała się ze swoimi przeciwnikami.

- Ufff... - krasnolud zatoczył się pod ścianę.

Czuł się słabo. Rany od kilofów były paskudne, a on zgarnął parę naprawdę mocnych ciosów.
 
Stalowy jest offline  
Stary 23-06-2013, 21:32   #114
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Związany walką z nieumarłym Wolf nie przestawał obserwować pola walki. Nie było to specjalnie łatwe. Drgające płomienie latarni i pochodni poruszających się w chaotycznym tańcu wraz z właścicielami pochłoniętymi starciem, rzucały liczne cienie i słabo oświetlały sytuację. Jednak gdy Bernhard krzyknął o pomoc, zbrojny bez trudu zlokalizował towarzysza w zamieszaniu.

Dwa solidne cięcia po ukosie położyły górnika na ziemię. Pomimo piekącego bólu w boku, włożył w te ciosy całą siłę. Dlatego też drugi przecinając kręgi szyjne wyrzucił łeb przeciwnika w powietrze, pozostawiając bezgłowe ciało na skalnym podłożu. Mężczyzna targnął się do tyłu i w niezgrabnej szarży wpadł na zombie atakujące niziołka. Uderzył w nieumarłe cielsko tarczą, tak że górnik upadł. Prosty sztych miecza w głowę wyeliminował zagrożenie raz na zawsze... a przynajmniej na to miał nadzieję Wolf.

Dłuższy rzut oka na pobojowisko uświadomiło zbrojnego że już po wszystkim. Odetchnął głębiej i zaczął rozluźniać spięte mięśnie. Naraz po dwakroć odezwał się ból w miejscu, w którym kilof rozerwał skórznię i uderzył w ciało. Zbrojny klęknął, wypuścił miecz który z brzękiem upadł na ziemię i ściągnął z ramion plecak. Wyłuskał z niego gorzałkę i bandaże, by móc opatrzyć ranę Bernharda. Bez słowa ujął jego nogę, unieruchomił na kolanie i zaczął się nią zajmować.

Gdy był pewny że bandaż dobrze trzyma zajął się sobą. Zanim to zrobił rozpiął kurtę, by opatrunek nie ściskał materiału skórzni, tylko przylegał od razu do tuniki i ciała. Nie miał teraz czasu ani środków by zająć się tym lepiej. Potrzebowałby ognia lub igły i nici. Wiedział jednak że będzie się tym musiał zająć.

Gdy tylko skończył zajmować się sobą, zabrał się za pozostałych drużynników, którzy potrzebowali i chcieli pomocy.
 
Jaracz jest offline  
Stary 23-06-2013, 22:19   #115
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Nieumarłego, który niebezpiecznie się zbliżył do Youviel, spotkała kara. Leżał teraz nieruchomy ze szypą w ciele. Elfka zadowolona zwróciła swój wzrok na resztę walczących. Widząc, że nieprzytomnego Galvina opadli górnicy, postanowiła pomóc krasnoludowi. Już naciągnęła strzałę i chciała wypuśić w jednego ze nieumarłych gdy poprawiając ustawienie osunęła się na piachu i strzała trafiła prosto w stopę elfki przygważdżając ją do ziemi.

Youviel krzyknęła z bólu. Moment jaki zajął jej na opanowanie ciała był wystarczająco krótki by dalej uczestniczyć w bitwie. Niestety obie strzały jakie posłała w stronę jednego z nieumarłych były niecelne. Szalejące światła i łzy bólu skutecznie rozmazywały obraz.

Zdruzgotana elfka skrzywiła się i przyklękła na jedno kolano. Widząc, że niewiele jest w stanie zdziałać ściągnęła plecak i odłożyła go na podłogę. Wyjęła z niego krótki kawałek drewna. Włożyła go pomiędzy zęby. Obiema dłońmi sięgnęła do strzały i złamała ją. Jęknęła cicho gdy promień poruszył się drażniąc ranę. Youviel ponownie wstała i szarpnęła noga do góry by jak najszybciej oswobodzić stopę. Zęby elfki mocniej się zacisnęły na drewnianym kołku. Kobieta szybko oddychając sięgnęła do swojego plecaka i wyjęła butelkę mocnego alkoholu. Tego nauczyła się od ludzi, by nosić ten przeklęty napój przy sobie. W chwilach takich jak ta brakowało jej klanowych sposobów leczenia. Ale nie było czasu na wspominanie. Po przemyciu dziury w stopie i obandażowaniu jej, założyła but z powrotem. Teraz, nie przygwożdżona do ziemi, mogła się zająć Galvinem, który zdecydowanie potrzebował więcej pomocy od niej... A potem resztą... a dopiero na końcu znaleźć te wszystkie strzały, które zgubiły się w mrokach jaskini.
 
Asderuki jest offline  
Stary 24-06-2013, 10:52   #116
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jak się okazało, liczniejsza kompania nie oznaczała bezpieczeństwa. Towarzysze podróży byli również w tarapatach i to poważnych. Na tyle poważnych, że ten czy ów znalazł sie na ziemi.
Nie było jednak czasu na narzekania, ani też innego sposobu na wyjście z kopotów jak eliminacja przeciwników. Najlepiej z daleka.

Lotar uniósł kuszę, starannie wycelował i strzelił do najbliższego, zajętego Galvinem, zombie.
Żywy trup okazał się jednak na tyle odporny, że bełt, choć wbił się na ponad połowę swej długości w jego ciało, nie zrobił na nim większego wrażenia.
Lotar naładował pospiesznie kuszę i ponownie strzelił.
Spiesz się powoli, mówiło mądre powiedzenie. I sprawdziło się, jako że bełt poszybował w świat. Dopiero kolejny pocisk zdołał pozbawić zombie jego fałszywego życia.

Kolejny zombie, kolejny strzał. Celny, ale i tak nie na tyle, by powalić żywego trupa. Na szczęście byli jeszcze inni kompani, co stali na nogach i pomogli pozbyć się gnijącego paskudztwa.

- Lezą za mną kolejne - Lotar ostrzegł wszystkich, z gotową do strzału kuszą obracając się w stronę korytarza. I przesuwając się bliżej swych towarzyszy. Zdecydowanie nie miał zamiaru stać się obiektem zainteresowania całej człapiącej z nim piątki zombiaków.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-06-2013, 11:47   #117
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Estalijczyk przyjął oferowaną przez Wolfa pomoc. Wyglądało na to że zna się na rzeczy, a nawet gdyby nie był biegły w leczeniu innych, to zawsze druga osoba lepiej zajmie się raną niż sam poszkodowany. Fernando podzielił się z nim ziołami które pomagały tamować zranienia i przyśpieszały gojenie. Za pomoc podziękował a słysząc Lotara przyszykował łuk do strzału mówiąc:

- Ci mniej poranieni niech okrążą wyjście, każdy wychodzący zombiak będzie miał trzech przciwników przeciwko sobie.

Łucznikom nie musiał mówić co mają robić to było nader oczywiste. Wystarczyło ustawić się tuż za tymi którzy pilnowali wyjścia i strzelać do wszystkiego co się ruszało w głębi korytarza, osłabiając maszkary zanim przylezą. Fernando odpalił od lampy jedną z pochodni i rzucił ją w głąb korytarza aby oświetlała nadchodzące cele. Wykorzystując walory wąskiego przejścia tą potyczkę mogli wygrać praktycznie bez jakichkolwiek strat.

Miał nadzieję , że zombiaki faktycznie przylezą za Lotarem, inaczej to grupa żyjących będzie miała nie lada problem aby się wydostać z jaskini.
Na odgłos szorujących nieumarłych poczuł jednak dziwne ściskanie w żołądku. Z jednej strony nienawidził chodzącego ścierwa które powinno leżeć w ziemi, z drugiej zaczynał się go panicznie bać. Obawiając się o własną reakcję gdy te przylezą ustąpił jednego z dwóch strzelniczych luk na rzecz innego strzelca, samemu wycofując się w głąb jaskini i przeszukując ją dokładnie.

- Wybaczcie powiedział cicho. Sam nie wiem czy utrzymam szyk o którym mówię…
 
Eliasz jest offline  
Stary 24-06-2013, 16:55   #118
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Sioban kontynuował nierówną walkę z dwoma umarlakami. Niezłym sztychem przebił jednego z nich, lecz juz po chwili musiał odskakiwać i uchylać się przed ciągłymi atakami obydwu przeciwników. Na szczęście stanowili bandę miernot. Jednak w końcu udało się znaleźć lukę w ich gradzie ciosów i jeden z nich padł ścięty, nim zdążył się zasłonić. Drugi padł od ciosu Dirka. Nie było aż tak źle jak mogło być, to już coś. Sioban wytarł starannie miecz o strzęp ubrań górników.

Walka się skończyła. Rana nie wyglądała groźnie,lecz obandażował ją chustą. To powinno wystarczyć, zwłaszcza że inni potrzebowali bardziej pomocy. Usłyszawszy okrzyk Lotara, powoli skierował się w jego stronę. Rana doskwierała mu jednak w pewnym stopniu.

-Hejtam, który w miarę cały i rannych nie opatruje, kolejne miśki idą. Jak kto ranny niech łuk czy kuszę sprawnym pożyczy albo z leżącej pozycji strzela. Miał nadzieje że akurat elfka tej rady nie posłucha....
 
vanadu jest offline  
Stary 25-06-2013, 06:57   #119
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Dirk, którego z pewnością dzielnym chłopem nazwać nie można było, walczył, walczył ile miał sił. I zamachnął się kolejny raz i kolejny. Cięcia mieczem wyglądały, jakby były robione na oślep. Ale nie styl był ważny, ważne było, że Dirk poczuł w pewnym momencie opór. A opór ten nie był połączony z ludzkim okrzykiem „aaaa”, tylko z głuchym „grrrr”, co mogło świadczyć, że trafił zombiaka, nie Torresa. Tyle dobrze! Co ciekawsze to złowrogie „grrrr”, było chyba tak zszokowane ciosem, że miast walnąć Dirkowi między oczy, chwyciło swój łeb i go oderwało. Dziwne te stwory, oj dziwne…

Dirk jednak nie miał zamiaru roztrząsać się na tym. Rozpędził swe małe nóżki i zaszarżował na kolejnego stwora, który szamać miał zamiar khazada. No i przebierał i przebierał i pisnął z wrażenie wyprowadzając cios, ale… kolejny raz potwierdziło się, że… Dirk, wojownikiem wielkim nie był. Obrał tylko kawałek skóry swojego upatrzonego oponenta. Całym szczęściem towarzysze dokończyli za niego dzieło i po chwili zrobiło się spokojniej. Do czasu jednak, aż Lotar oznajmił radosną nowinę, że takich „grrr” może być więcej. No i znowu trzeba się było szykować do obrony. Zgodnie z poleceniem Siobana, Zakapturzony począł szukać kogoś, kto użyczy mu łuk. Z łukiem jakoś bezpieczniej, nie trzeba się pchać do bezpośredniej walki.
 
AJT jest offline  
Stary 25-06-2013, 12:23   #120
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Myśli Bernharda zmierzały do złego końca gdyż strzały nie chciały trafiać a jeśli trafiały to marne przynosiły efekty...

Ale przyszedł ratunek! Przyjaciele nie zapomnieli o tym, że wzywałem pomocy!

Nie miał jednak zbyt wiele siły aby tą radość okazywać bo rana zadana przez zombie zaczynała coraz bardziej doskwierać. Szybka pomoc jaką zaczął nieść Wolf przyniosła ulgę, ból dalej jest ale przynajmniej nie taki jakby coś pożerało nogę po kawałku.

- Dzięki Wolf...

Bernhard pozbierał się z ziemi i zaczął rozglądać się za strzałami, że któreś będą jeszcze do użytku.
 
Cranmer jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172