Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2013, 06:57   #119
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Dirk, którego z pewnością dzielnym chłopem nazwać nie można było, walczył, walczył ile miał sił. I zamachnął się kolejny raz i kolejny. Cięcia mieczem wyglądały, jakby były robione na oślep. Ale nie styl był ważny, ważne było, że Dirk poczuł w pewnym momencie opór. A opór ten nie był połączony z ludzkim okrzykiem „aaaa”, tylko z głuchym „grrrr”, co mogło świadczyć, że trafił zombiaka, nie Torresa. Tyle dobrze! Co ciekawsze to złowrogie „grrrr”, było chyba tak zszokowane ciosem, że miast walnąć Dirkowi między oczy, chwyciło swój łeb i go oderwało. Dziwne te stwory, oj dziwne…

Dirk jednak nie miał zamiaru roztrząsać się na tym. Rozpędził swe małe nóżki i zaszarżował na kolejnego stwora, który szamać miał zamiar khazada. No i przebierał i przebierał i pisnął z wrażenie wyprowadzając cios, ale… kolejny raz potwierdziło się, że… Dirk, wojownikiem wielkim nie był. Obrał tylko kawałek skóry swojego upatrzonego oponenta. Całym szczęściem towarzysze dokończyli za niego dzieło i po chwili zrobiło się spokojniej. Do czasu jednak, aż Lotar oznajmił radosną nowinę, że takich „grrr” może być więcej. No i znowu trzeba się było szykować do obrony. Zgodnie z poleceniem Siobana, Zakapturzony począł szukać kogoś, kto użyczy mu łuk. Z łukiem jakoś bezpieczniej, nie trzeba się pchać do bezpośredniej walki.
 
AJT jest offline