Agenor ruszył w pęd za dziewczyną, trzymając psa na rękach. Był już zmęczony a krople potu spływały mu po czole. W dodatku to wszystko go przerastało, i znów te potworne podziemia. Był już tam raz i liczył że więcej tutaj nie wróci. Niestety tak się nie stało. Koszmarne wspomnienia wróciły. Cienie, mknące po ścianach chcące dopaść i pochwycić w mroczne swe macki znów stanęły Aegnorowi przed oczami. Biegł tak sam a ściany znów zdawały się ożywiać. Znów twarze zaczęły mu majaczyć przed oczami, zasiewając strach i grozę w sercu elfa. Ten bał się. Nie mógł powiedzieć że nie, lecz obietnica dana Neth dodawała mu sił i odwagi, której tak bardzo potrzebował. Biegł przed siebie aż w końcu “wpadł” na ludzi. Jeden z nich spojrzał na rudowłosego i zapytał bez ceregieli:
- Byłeś tu wcześniej.
Aegnor spojrzał na Viggo i odpowiedział: - Dziewczynę znalazłem po prawej stronie. Tam były jakieś cele. Wszystko było w wodzie Tam czaiło się zło, coś co nie chciało bym wyszedł stamtąd żywy. Nigdzie więcej nie byłem... bowiem gdy odnalazłem Neth, czułem że muszę ją na górę zabrać.
- Zatem możemy pójść w przeciwnym kierunku - Viggo raz jeszcze spróbował rozproszyć ciemność we wspomnianym korytarzu. Równie bezskutecznie. - jakby co wrócimy i sprawdzimy cele, o których mowa... - zaproponował.
Elf kiwnął głową: - Jestem za..choć sądzę że dla naszego dobra musimy uciec stąd jak najdalej - dodał
Zamierzał iść tuż koło Viggo. Nie chciał by komuś stała się krzywda. - Dosyć gadania po próżnicy. Chodźmy. - Sprawdził, czy rzemień na którym wisiał garłacz pozwala na błyskawiczne podniesienie lufy w razie potrzeby. Z wyciągniętym daleko przed siebie ramieniem, w którym dzierżył pochodnię zanurzył się w lewej odnodze korytarza. Szedł powoli wypatrując niebezpieczeństwa w postaci nagłego ruchu, albo znaków świadczących o zastawionej pułapce. - Zachowajcie kilka kroków odstępu - polecił nie chcąc, by ktoś przez nieuwagę wepchnął go prosto w zauważoną pułapkę, kiedy będzie przyglądał się podejrzanemu miejscu.
Elf ruszył więc również jako jeden z pierwszych. Cały czas w myślach przywołując różne to czary, a jednym z pierwszych miała być Ognista Korona. Czary ofensywne mogły tu zabić wszystkich toteż elf upomniał się w duchu by ich nie używać. Szedł, lecz czuł że ręce odmawiają mu powoli posłuszeństwa. Spojrzał na towarzyszy i poprosił:
- Możecie wziąć psa ode mnie...jeżeli dojdzie do walki będę potrzebował obu rąk - rzekł
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |