Jakimś cudem udało się donieść Elidrina do miejsca, gdzie można było zapewnić mu lepszą opiekę, niż na leśnym trakcie.
Chyba, bowiem miasteczko i jego mieszkańcy wydali się Maxowi jacyś dziwni.
Gdzie myśmy trafili, przemknęło przez głowę Maxowi. Krasnoluda nie widzieli? Czy elfa? Czy w ogóle podejrzliwie odnoszą się do wszystkich gości?
- Dzień dobry - powiedział, chociaż mało kulturalne powitanie niezbyt przypadło mu do gustu. - Kawałek drogi stąd napadli nas bandyci - wyjaśnił na zadanie mu pytanie. - Nasz towarzysz został ranny i szukamy dla niego pomocy. I Jakiegoś schronienia na parę dni. |