Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2013, 18:39   #27
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Francesca działać zaczęła niebywale szybko, od razu po wyjściu od swojej wampirzej przyjaciółki, ruszyła do pierwszej lepszej tłocznej karczmy. Tam starym, aczkolwiek niezawodnym sposobem pozbyła kilku przechodniów sakiewek. Nie mogła przecież wyjść z wprawy, dobrze wiedziała, że powinna od czasu do czasu sobie przypomnieć stare metody.
Jak to w tłumie bywa, przyczepił się do niej jeden jegomość i kompletnie nie chciał dać sobie spokój. Na szczęście nie zauważył tego co robiła przed chwilą.
- Może wybierze się panienka ze mną na coś do zjedzenia, a może do picia? – Francesca nie czekając długo odpowiedziała dobitnie:
-Nie – mężczyzna jednak najwyraźniej kompletnie nie odczuł, że jest spławiony, albo sobie z tego nic nie robił.
-To może do innej karczmy, jeśli ta się panience nie podoba, znam bardzo przyjemne miejsce, jestem pewien, że będzie bardziej odpowiednie – szedł za nią jak przyklejony, rudowłosa w końcu nie wytrzymała i odwróciła się.
-Proszę z łaski swojej dać mi spokój. To najlepsze co może pan dla mnie zrobić – wylała z siebie, po czym odwróciła się i poszła.
-Ależ panienko, proszę zaczekać! Tak bardzo bym się chciał z panienką spotkać, może mogło by coś między nami być… – mówił z uczuciem, a jego oczy wyrażały podziw.
-Również chciałabym, żeby coś było między nami, najlepiej to ściana… – powiedziała wściekle już nie mogąc znieść dłużej upierdliwego absztyfikanta. Ten nadymał i pobladł, po czym stanął jak wryty, nie mogąc wypuścić z siebie słowa. Francesca szybko skorzystała z okazji i zgubiła go w tłumie. Była z siebie prawie dumna, że udało jej się tak sprawnie uwolnić od natręta. Teraz tylko zostało jej przeliczenie złote korony i udanie się do krawca. Oczywiście musiała też założyć odpowiedni ubiór. W prawdzie był już dzień po tym, jak się umawiała z krawcem, jednakże nie wydawało jej się, żeby zrobiło to jakąś różnicę. Jednodniowe opóźnienie nie mogło przecież czegokolwiek zmienić. W końcu był to ekskluzywny towar, także krawiec był pewnie nastawiony na cierpliwość. Rudowłosa nie śpiesząc się ruszyła do swojej ulubionej karczmy, po czym przebrała się w mniej skromne ubranie. Wyliczyła też odpowiednią kwotę, na szczęście wszystko się zgadało. Tak to będąc wręcz na skraju bankructwa ruszyła odebrać swój najdroższy gorset.
-[i[ Proszę wybaczyć, przepraszam, że tak długo musiał pan na mnie czekać, ale coś mi wypadło[/i] – Francesca postanowiła się wytłumaczyć, była pewna, że Niziołek gdzieś tam się szwenda, a nie chciała go specjalnie szukać.
-Także jestem dzisiaj i już nie mogę się doczekać, kiedy odbiorę swój gorset – na słowo wypłata usłyszała lekkie szmery. Rozejrzała się po pracowni.
- Panie Ansbach?
- Witam szanowną panią, aktualnie pana Ansbacha nie ma. – jej oczom ukazał się całkiem młody mężczyzna z przystrzyżoną elegancko brodą, a co istotne był wysoki! To było niebywale miłe zaskoczenie.
Kobieta uśmiechnęła się i przyglądała mu się chwilę oceniająco. Ten najwyraźniej się speszył i zrobił krótką pauzę. – Musiał pilnie wyjechać. Wspominał jednak o pani. Zapakowany gorset gdzieś tutaj leży, zaraz go znajdę. Chciałaby pani go jeszcze przymierzyć? – spytał na końcu z poważną miną. Ciężko było stwierdzić, czy faktycznie chciał, czy też pyta z grzeczności.
-Czemu nie, pan Ansbach podobno jeszcze robił jakieś poprawki. Chciałabym być pewna, że wszystko jest dobrze oraz uniknąć niespodzianek – Francesca postanowiła odczytać powagę po swojemu.
-Jak najbardziej, chwilowo go zastępuje i nie chciałbym, aby w tym czasie nastąpiły jakieś niedociągnięcia. Także zapraszam do przymierzalni – powiedział trochę za bardzo radośnie.
-Oczywiście, oczywiście ja również nie chciałabym, aby pan miał kłopoty przeze mnie – wampirzyca z gracją weszła za cienką kotarę i zaczęła się rozbierać. W tym czasie podekscytowany zastępca szukał wykonanego dla niej gorsetu.
-O jest tutaj, niechcący zasłoniłem go tkaniną - mężczyzna dyskretnie podał zawiniątko klientce. Francesca nie miała zamiaru, sama wciskać na siebie niewygodnego ubioru, dlatego porosiła o pomoc zastępcę Ansbacha. Ten chętnie jej pomógł, aczkolwiek nie uległ jej urokom. Zdziwiło to trochę wampirzycę, w końcu byli sami i nikt im nie przeszkadzał.
- Często pan zastępuje pana Ansbacha? – postanowiła wybadać go w rozmowie.
-A skąd! Pan Ansbach nie ma tak naprawdę zastępcy, jest nas kilku, którzy od czasu do czasu pomagają. Jednak pan Ansbach woli wszystko robić sam, niechętni nas uczy, ale ja akurat potrafię sobie z tym poradzić – mówił dumnie, widać było, że nie przepadał za Niziołkiem.
- Chciałby pan być na jego miejscu? – zapytała bez ogródek.
- Co pani mówi pan Ansbach jest niezastąpiony, niesamowity i jedyny w swoim rodzaju, nie poznałem tak dobrego fachowca. –kłamał jak z nut.
- Ależ proszę pana proszę bez zbędnych ceregieli, chciałby pan być na jego miejscu?
- Tak chciałabym, każdy z nas o tym marzy. Odległe to jednak wyobrażenia- mężczyzna wzruszył ramionami.
-Może jednak nie…- szepnęła.
- Co pani ma na myśli?
- Załóżmy, że wiem co zrobić, żeby pan mógł wejść wyżej? – mężczyzna zapatrzył się na nią chwilę, po czym lekko się uśmiechnął.
- W jaki sposób?- wyraźnie się zaintrygował.
- To póki co moja tajemnica – poprawiła gorset.
-Znajdę lusterko, gdzieś je tu widziałem… – mężczyzna zaczął się rozglądać za przedmiotem.
-Obejdzie się, widzę, przecież, że leży doskonale. To co pan na to, jest pan zainteresowany?
-Możemy o tym porozmawiać, ale wolałbym nie tu. To co pani mówi jest bardzo ciekawe – mówiąc to sprawnie zaczął ściągać jej gorset, Francesca dawno nie spotkała się z taką niebywałą zręcznością.
-Jestem pewna, że się wszystko uda. Myślę, że może pan daleko zajść
Rozmowa skończyła się tak jak przewidywała. Szybko znaleźli azyl w stertach różnorodnych kolorowych materiałów. Zastępca krawca bardzo ryzykował, aczkolwiek nowa niebywała okazja bardzo rozluźniła jego postępowanie. Francescy również podobała się ta nowa okazja, czego nie ukrywała.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline