Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2013, 19:34   #14
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Ziemia - Posejdon


Madox, Ecco, Bale, Tsuyoshi




Odlot się przeciągał. Właściwie nikt nie powiedział, ile trzeba czekać, ale kiedy po kilku dniach nudzenia się i obijania po składzie, poinformowano wszystkich, że „z powodu nieprzewidzianych trudności technicznych” nastąpiło „lekkie opóźnienie”, stało się oczywiste, że na górze ktoś coś nieźle spieprzył.

Ecco znał częściowo powody: ostatnio cała sieć żyła informacjami o potężnym ataku na serwery niektórych firm (w tym BioMin Inc.), który wprowadził sporo zamieszania nie tylko w meshu, ale i na globalnych rynkach. Ofiarami padły prawie wyłącznie firmy operujące na Posejdonie, dostało się też GEO. Ocena była różna: podejrzewano, że chodzi o kradzież danych, wstępne analizy jednak na to nie wskazywały – atak był zbyt mało precyzyjny, nie zanotowano większych wycieków informacji. Raczej akt e-terroryzmu: straty spowodowane koniecznością wyłączenia niektórych serwerów szacowano na dziesiątki miliardów dolarów. Żadna grupa jednak nie przyznała się do „autorstwa” całego zdarzenia, nie ogłoszono żadnych postulatów.

Grupka ludzi, która miało już niedługo wyrwać się Ziemi na błękitną planetę, snuła się zniechęcona i smętna. Wszyscy lecieli pierwszy raz: opowiadano sobie dziwne i straszne historie o samym Posejdonie i o podróży na niego, co nikomu nie poprawiało humoru. Szare ściany hangaru i jego surowe wyposażenie były zimne, ciche i ponure; miasto na zewnątrz – obce, ogłuszające i niebezpieczne.

Sygnałem, że coś się zmieniło, by wzmożony ruch obsługi technicznej przy akwarium z delfinem. Ubrani w szare kombinezony ludzie coś mierzyli, badali, konsultowali przez sieć i obliczali, zasypywani gradem pytań przez mieszkańca szklanego pudła. W końcu akwarium załadowano na ciężarówkę, zabezpieczono i wywieziono. Resztę poinformowano, że mają 120 minut na pozbieranie się i przygotowanie do podróży.

Ostatnimi obrazami, jakie zapamiętali z Ziemi były: monumentalny widok kosmodromu Canaveral, białe, miękkie ściany kompleksu medycznego, w którym przechodzili kolejne testy i badania, i w końcu – oślizgły i zimny dotyk żelu w komorach hibernacyjnych, w których mieli odbyć swoją podroż do innego świata.

Nie mieli snów. A może ich nie pamiętali?

Zamknięto ich w małych, kruchych puszkach, dryfujących w metalowym cielsku promu przez bezdenną pustkę kosmosu.

A potem była pobudka.



„Witamy na stacji kosmicznej Ariadna” - głos sączący się z głośników był mdły i jednostajny, jakby mówiła maszyna, a nie żywy człowieka - „Prosimy nie opuszczać komór hibernacyjnych. Jeśli czujecie się źle, ekipę medyczną można wezwać przyciskiem umieszczonym pod prawą dłonią. Prosimy nie opuszczać komór hibernacyjnych. Jeśli...

I kolejna powtórka z administracyjno-medyczno-technicznego kręćka. Gdyby nie 0g, można by wątpić, czy opuściło się Ziemię: badania, zastrzyki, pytania, dokumenty...Macki administracji GEO sięgały nawet tyle lat świetlnych od Ziemi i nie zamierzały łatwo odpuszczać.

Niektórzy tą przymusową kwarantannę znosili lepiej, niektórzy gorzej. Madox wzbudził niezdrowe zainteresowanie ekipy medycznej i został skierowany na dodatkową serię badań. Dla Tsuyoshiego i Ecco, przyzwyczajonych do wody, brak grawitacji był raczej miłym wspomnieniem pływania w oceanie. Najgorzej przeżywał to Bale – wrażliwy błędnik, który pozwalał idealnie utrzymywać równowagę przy ziemskim ciążeniu, tu cały czas płatał figle i nie dawał żyć.

Ale była nadzieja. Wystarczyło spojrzeć przez iluminator, by ją zobaczyć: potężna, błękitna kula, pomazana białymi pasami chmur. Posejdon. Niebieska, czysta kartka, którą każdy mógł zapełnić tym, co chciał.

Czas znów się dłużył. Ariadna była jeszcze gorszym miejscem niż korporacyjny magazyn: wszystko było takie same, septyczne, białe i nijakie. Baza była wyeksploatowana do cna: okresowe spadki zasilania, ekipy techniczne łatające co się tylko dało, technologia sprzed półwiecza, łuszcząca się farba były tu codziennością. W tym wszystkim snuły się blade duchy słabych, wybudzonych z hibernacji ludzi i hybryd, oraz patrzący spode łba na każdego uzbrojeni strażnicy.

W końcu jednak wszyscy otrzymali „zieloną kartę”: odczyty testów były w porządku, formalności załatwione, kwarantanna dobiegła końca. Niektóre osoby z transportu zatrzymano, bez podania przyczyn. Resztę załadowano na niemożliwie stary wahadłowiec, napchany po sufit sprzętem i materiałami, który zabrał ich na powierzchnię planety.



Kosmodrom Atlantis City przywitał ich gigantycznym, czerwonym graffiti o treści WYPIERDALAĆ Z POWROTEM NA ZIEMIĘ !!!, który bez większego entuzjazmu zmywała ekipa w pomarańczowych kombinezonach. Miasto, widziane z perspektywy podchodzącego do lądowania wahadłowca, pełne szklanych wieżowców i mrugających świateł, nie różniło się wiele od tego, co pamiętali z ojczystej planety.

Dopiero, gdy stanęli na płycie lądowiska, poczuli i usłyszeli różnicę. Wilgotny wiatr powiał im w twarze, jakby oberwali mokrą ścierką: temperatura przekraczała 30 stopni, wilgotność – 100%, o czym skwapliwie poinformowały wszczepki. Momentalnie wszyscy lepili się od potu. Wiatr niósł też zapachy: ciężką, głęboką nutę mokrej ziemi, zgnilizny i słony posmak morza. Zapach życia, tak inny od ziemskiego, technicznego smogu. A w końcu usłyszeli szum: przez hałas miasta przebijał się nieustanny szum przewalających się morskich fal, głos oceanu.

Naprawdę byli na innym świecie.

Kiedy cała grupka, wraz z delfinem na elektrycznym wózku, wyszła przed halę kosmodromu, przywitały ich wrzaski i przekleństwa:grupa ludzi trzymająca transparenty skandowała: „Okupanci! Do domu! Nie chcemy waszego syfu!”. Z boku pod halę usiłowała podjechać transportowa ciężarówka, ale protestujący skutecznie zablokowali ulicę. - Kurwa! - krzyknął ktoś koło Madoxa, kiedy jakiś ciśnięty z tłumu przedmiot trafił go w czoło. Kilku odważniejszych, zamaskowanych manifestantów wyskoczyło przed szereg i zaczęło podnosić z ziemi kamienie. Zaczynało robić się nieprzyjemnie...

A przecież nie minęła nawet godzina, od kiedy postawili stopę (lub płetwę) na Posejdonie.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 25-06-2013 o 23:45.
Autumm jest offline