Isherwood chwilowo schował pierścień do najgłębszej z kieszeni, nie chciał wzorem czarodzieja go zgubić. Ostatecznie wybrali się eksperymentować w komplecie i w zgodzie z czyjąś sugestią postanowili zrobić to na polach za domkiem Arona, gdzie dostrzeżenie ich w zapadającym zmroku graniczyło z cudem. Wtem wszyscy dostrzegli obserwującego ich, zakapturzonego osobnika powoli cofającego się wgłąb uliczki. Białowłosy zatrzymał się jako jeden z pierwszych wpatrując się w nieznajomego z niemym niepokojem.
Wtem łowca dostrzegł dyndający na szyi tajemniczego nieznajomego pierścień, nie wiedział czemu ale pierwsze co przeszło mu przez myśl... ~ Aron? ~ Widząc jak Randal znika między domami załapał jego rozumowanie, chciał odciąć mu drogę a zrobi to lepiej niż ciężkozbrojny krasnal. Isherwood poszedł z resztą w ślady rudobrodego ruszając żwawym krokiem przed siebie, lewa dłoń mimowolnie spoczęła na pasie i odbezpieczyła pasek do którego przytwierdzona była fiolka z przezroczystym płynem. Jeżeli nieznajomy wykona choć jeden gest świadczący o agresji tropiciel bez zastanowienia potraktuje go żrącą substancją. - Poczekaj, mamy do pogadania - powiedział ze stanowczością kapitana straży.
__________________ - Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3! |