Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2013, 02:43   #24
uday
 
uday's Avatar
 
Reputacja: 1 uday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znany
Nie popili w karczmie. Trygve był zawiedziony. Spodziewał się, że południowcy szybko wysiądą. No ale tylko jeden kompan do gorzały?! Przecież to się w głowie nie mieściło nawet bardziej niż to coś, co mu tak zawsze łomotało w głowie dnia następnego. Chociaż musiał przyznać, że Wolfgrimm był twardym zawodnikiem, dawno już nie spotkał takiego moczymordy. Nie pamiętał już nawet kto pierwszy odpadł. Najpierw stracili rachubę butelek, potem stracili zdolność do mówienia. A potem, mimo niemożności komunikowania... pobili się o to, kto dostanie niziołka? Nie wiedział, czy to była prawda, czy nie, ale siniak na gębie potwierdzał taką wersję zdarzeń.

Trygve już nie mógł się doczekać kolejnej pijatyki. “Podobno w obozie będzie więcej krasnoludów. Oby to byli wojownicy z krwi i kości, a nie jakieś pierdułki zakochane w papierach.” Myślał, strzepując z wąsów gęstą pianę. Po wyzbyciu się kaca, zasadził kopa w zad Wolfgrimmowi i szybko przetransportował się do karczmarza zaopatrując się w gorzałę. Wciąż miał niewielkie zapasy bimbru w swoich tobołkach, ale teraz miał błyszczące karle, które mógł wydać na lepsze trunki. Nie wiedział ile wyprawa może potrwać, więc zrobił większe zapasy.

Wsiadłszy do powozu z chęcią przyjął bukłak wina i przysłuchiwał się rozmowie Lothara i Belem. Nie spodobało mu się gdy zaczęli szeptać - w końcu uważał, że ma pierwszeństwo do wszystkich kobiet w okolicy, a takie zachowanie wskazywało na zbyt dużą zażyłość. Niezadowolenie szybko zniknęło po wlaniu odpowiedniej ilości gorzałki. Właściwie cała droga minęła mu jak zwykle - na wychwalaniu swoich czynów, wspominaniu tych wszystkich jażde zadowolonych dziewek, ewentualnie sparingach alkoholowo-zapaśniczych z Wolfgrimmem. Inni najwyraźniej nie znali się na dobrej zabawie.

Gdy przyjechali do obozu nawet się nie zorientował. Tego dnia nie wychylił jeszcze kropelki. Kardel Hurt już go zdążył opieprzyć. “Topór jego, gardło moje.” Myślał wtedy Trygve, ale z pracodawcą trzeba żyć w zgodzie. Wkurwiało go to strasznie, ale znosił ten cierń w dupie jak na mężczyznę przystało.

Kiedy weszli do jaskini obejrzeć co tam krasnale wykopały, rozdziawił gębę na widok takiej ilości złota. Czuł, że Kurt go wydoił na cacy. jeszcze pewnie nie jedno takie cudo znajdą. “Może uda się retentegować tą umowę.” Myślał Norsmen. Ale gdy usłyszał, że będzie jakaś akcja ratownicza to się ucieszył. W ciemnościach widział nie gorzej od khazadów, a dobrej bitki nigdy za mało. Zabójcę ciężko było przewrócić w zapasach... “Ale z włócznią, czy toporem w ręku... Ha! Teraz to ten pokurcz zobaczy!” Póki jednak nie było rozkazów, była zabawa. Wolfgrimm już odkorkował jeden bukłaczek, Nie można było mu przecież kazać czekać.
 
uday jest offline