Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2013, 14:15   #18
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Dzień 4. Wilczy Las (2)

Poraniony półelf zapadł w niespokojny sen, pełen zwidów i wywołanych gorączką koszmarów. Raz po raz budził się - a to zdawało mu się, że jego własny skorpion tratuje go licznymi odnóżami, choć po jego ciele przebiegła zaledwie stonoga; a to martwe wilki szarpały jego ciało zakrwawionymi kłami, podczas gdy Fabian tańczył wokół nich, śpiewając “Bohatyyyyr!”; a to Elena zamieniała się w paskudną, kostropatą wiedźmę i sięgała do jego wnętrzności cienkim szponem; to znów uciekał z tonącej Jaskółki, a przerażeni marynarze czepiali się jego płaszcza... Gorączka trawiła ciało Nethadila, który na przemian oblewał się potem i drżał w mokrym ubraniu. W końcu zapadł w ciemność bez snów, za to pełną głosów.
- Gdzie jesteś...? - szeptały cienie.
- Nethadilu...
- Gdzie jesteś...? - szeleściły liście.
- Przybądź...!

Głosy pojawiły się na krawędzi jaźni. Wydobyły uśpiony, skryty w ciemności umysł i obudziły go. Świat składał się tylko z dźwięku, ale już to wystarczyło by czucie powróciło. By powróciło poczucie świadomości i celu. Nethadil próbował otworzyć usta, choć nie odbierał żadnych wrażeń swego ciała za wyjątkiem pragnienia które było jego udziałem. Ale słyszał swój oddech i to go … ośmieliło? Zachęciło do odezwania się? Na jedną krótką chwilę przeszyła go groza, że to być może koniec jego życia.
- Kim jesteście? - szepnął, potem zaś odezwał się głośniej - Kim jesteście? Czego ode mnie chcecie?!
- Przybądź! - las nawoływał wieloma głosami, coraz mocniej i pewniej.
- Ratuj!
- Chodź...
- Uciekaj...!

Znowu wyczuwał w głosach tę samą panikę, aż mdlące przerażenie i jemu się udzieliło.
- Przed czym mnie ostrzegacie?! Kto was krzywdzi?! - krzyknął. - Dokąd mam iść?!
Nie było odpowiedzi, a huśtawka głosów - błagających i ostrzegających - nie ustawała, wprawiając Nethadila w jeszcze większe pomieszanie.
- Nie słuchaj...
- Spiesz się!
- Ratuj...
- Ona...
- My... nas już nie...
- On...
- Uciekaj...!
- Nie słuchaj...
- Czekamy...
- Ratuj...!
- Kiedy przybędziesz?!
- Nie...

Tropiciel mógł jedynie mówić i słuchać, nie sądził by to wystarczyło do uspokojenia głosów przerażonych istot. W zmieszaniu i lęku spróbował skupić się na jednym z głosów, który wspomniał o “niej”, bowiem natrętnie kojarzyło mu się to z napotkaną, tajemniczą Eleną. Spróbował zignorować pozostałe głosy, choć nie było to łatwe, a zawarta w nich rozpacz drapała po jego nerwach.
- Nie słuchaj...
- Ratuj...
- Uciekaj...!
- Nie słuchaj...
- Czekamy...
- Ratuj...!
- Przybądź!

- Pomogę wam! - krzyknął, sfrustrowany własną bezsilnością - Przyjdę po was, tylko powiedzcie mi dokąd!? Na imię błogosławionej Sehanine, powiedzcie mi gdzie was szukać!

- Nie!
- Taaak...
- Czekamy...
czekamy...
czekamy...
- Jesteś głupcem! - naraz basowy głos przebił się przez driadzie nawoływania, a Nethadil wybudził się gwałtownie, z obrazem dziwnego stworzenia pod powiekami.

I znów szarzał świt, i znów był sam, a wokoło szumiały jedynie liście. I znów nie leżał w miejscu, w którym się kładł (choć między bogami a prawdą nie za bardzo pamiętał gdzie to było), a pod wielkim bukiem, który zdawał się “zjadać” jego rękę. Odruchowe, paniczne szarpnięcie nie wywołało jednak bólu w pogryzionej nodze, ani zmęczonym ciele. Nethadil nie wiedział, czy ma bardziej dziwić się temu, że znów we śnie przeniósł się w inną część lasu, czy też temu, iż po odwinięciu opatrunku noga była cała i zdrowa. Po wielkiej, poszarpanej ranie nie został nawet ślad.
 
Sayane jest offline