Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2013, 19:14   #26
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
=== (+++)===

Lonor po kąpieli rozsiadła się jeszcze wygodnie na łożu i zaczęła ostrzyć miecz. Za każdym jednym pociągnięciem kamienia, szło pociągnięcie skóry którą polerowała i czyściła opiłki metalu. Czyściwo dość dobrze się sprawowało. Sposób ten nabyła od swego wybawcy, którym była niedoszła ofiara Elfki, krasnolud Kargun. Los zechciał że został jej wybawicielem.

Po wyczyszczeniu i wypolerowaniu ostrza wbiła je w podłogę tuż za drzwiami. Nie zamierzała czuwać całą noc. Wolała się wyspać. Miecz tak osadzony blokuje otwieranie drzwi. Jest to oczywiście tylko możliwe z otwieranymi drzwiami do wewnątrz pomieszczenia.

Ułożyła się do snu, lecz hałasy przeszkadzały jej zasnąć. Powoli przyzwyczajała się do chaosu i gwary mieszczańskiej. Chodź zawsze wolała swój las. Tam się czuła wolna i spełniona. Niestety osada zniszczona przez Orków, niema do czego wracać. Więc tuła się po grajdołach i szuka zajęcia. W ten sposób trafiła do tej wesołej kompani krasnali i innych dziwadeł.
Hałas przycichł i usnęła z łukiem u boku.


=== (+++)===


Elfka rychło wstała jak to przystało na nią. Oprawiła konia, po czym osiodłała. Następnie podprowadziła go pod oberżę. Czekała z jedną nogą opartą o ścianę i jedną ręką o łuk. Kaptur miała nasunięty na głowę tak by opadał znacznie na twarz by nie zachęcać przechodzących do konwersacji a tym samym nie denerwować zbytnio ich.

W czasie podróży, Lonor trzymała dystans za wozami. Koń poruszał się wdzięcznym kłusem. Gdy musiała dać odpocząć zwierzęciu, wsiadała na ostatni wóz tyłem do reszty z nogami spuszczonymi za podłogę. W ten sposób widziała swego konia a i odetchnąć mogła niezaczepiana przez resztę.

Rozglądała się po okolicy a po dłuższej podróży patrząc na gwiazdy. Analizowała czy aby dobrze jadą. I w razie potrzeby wiedzieć gdzie się kierować. Chodź po chwili okazało się że, jednak są już na miejscu.

Widok powitalny nie był może wytrawny i szarmancki, ale w stylu krasnoludów. Była w tym czasie na swym koniu, na samym końcu, tuż za ostatnim wozem, jak większość drogi. Spojrzała z pod kaptura ukradkiem tak by nie wykonywać niepotrzebnych gwałtownych ruchów. Ręka jednak odruchowo powoli powędrowała na rękojeść miecza. Spod płaszczyka ruch jednak był nie widoczny. Poza tym w ciemności widziała doskonale więc wychwyciła wzrokiem, iż powitanie to sprzymierzeńców.

"No tak jaskinia no bo dlaczego, nie mogła być to poczwara czy inne zadanie". Przewracajac oczami pod kapturem, widząc znaleziska jak i wielka jamę w jaskini przemyślała i przekalkulowała. „ No czegóż się spodziewać po knypkach, jak nie włażenia do najgłębszej dziury. No podpisało się umowę wykonać zadanie trzeba”. Jakoś nie widziała siebie w roli z kilofem czy łopata i w niskich szczelinach. Nie dała jednak że zlecenie jej nie pasuje. Czekała na dalszy rozwój sytuacji.



=== (+++)===
 
Nasty jest offline