Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2013, 23:00   #31
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Za ostatnim razem było ich około trzydziestu. Nim odstąpili zdołaliśmy zabić około trzeciej części. Znaczy dziesięciu – objaśnił Opius. – To co zostało zebraliśmy. Wysłałem ludzi na Siwe Uroczysko aby pozbyli się zwłok. Jeśli tak można je określić... A jak umierają? Zwyczajnie. Wygląda na to, że pociski wielkiej szkody im nie czynią, ale porządny cios w głowę tak.

- Raczycie żartować – sołtys zwrócił się do Rusanamani, aby osłabić niemiłe słowa podniósł kufel w geście toastu. – Co najwyżej mogę wam rzec, co i gdzie jest. Jak pojedziecie na południe, zobaczycie po paru godzinach szeroką, płytką dolinę między dwoma wzgórzami. W jej wylocie leżała Dalancia. W pobliżu osady przepływała rzeka, teraz całkiem zabagniona i ledwo ciurcząca. Wzgórze na zachodzie to Mons Giasa. Potem jest Łysiec i Plaska. Na zboczu tego ostatniego, obok kamieniołomu znajdowało się Vernio. Esperegum było jeszcze dalej na zachód, na południowych zboczach kolejnego wzgórza. Aby dotrzeć pieszo z Dalancii do Esperegum, trzeba było półtora dnia.

Jeszcze przez chwilę Opius przedstawiał okoliczną geografię, a Naim starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. W pewnym momencie twarz zarządcy rozjaśniła się, jakby spłynęła na niego łaska Adanirosa.
- Słuchajcie – niemal zakrzyknął. – Jest tutaj pewien człowiek. Przybył niedawno. Zamieszkuje po kątach, za robotę dostaje miejsce do spania i coś do jedzenia. Weźcie go ze sobą. Wygląda na tęgiego rębajłę, mimo że lata już swoje ma. To Relhad, a oni we krwi mają wojaczkę. Poślę po niego. Ofelia!

Dziewczyna zjawiła się niemal natychmiast, co pozwalało sądzić, że przez cały czas kryje się za kuchennymi drzwiami i podsłuchuje rozmowę jaką toczył jej ojciec z przyjezdnymi. Wysłuchała polecenia przyprowadzenia Thondasa i opuściła chatę.

Jakiś czas potem zjawiła się w towarzystwie olbrzymiego, rudobrodego mężczyzny w średnim wieku. Thondas swoją sylwetką wypełnił niemal całe drzwi, a wprowadzająca go do wnętrza dziewczyna wydała się przez to jeszcze mniejsza.
- Witajcie, Thondas – powitał Relhada Opius. Od razu też podał mu kubek z piwem. – Nasi goście zgodzili się, abyś im towarzyszył. Wyprawiają się na ożywione trupy. Pomożesz?


Naim – Ogd 20, sukces!

Zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, spacerujący po wiosce Naim nieprzypadkowo natknął się na Ofelię. Dziewczyna rzuciła mu ukradkowe spojrzenie i zniknęła w drzwiach sporego spichlerza. Rusanamani, rozochocony nadchodzącym spotkaniem podążył za nią.

- Nie możecie go zabić – Naim zdziwił się niezmiernie, gdy dziewczyna wybuchnęła płaczem i przysiadła na worku ziarna. Zalała się łzami i szlochała tak, że trudno było jej mówić. – To moja wina. On... On tu był... Ma na imię Heinrich... On chciał, żebym poszła z nim. I ja... Chciałam, ale się bałam. I ojciec... Ojciec nas zdybał tutaj w spichlerzu... I strasznie się zezłościł. I teraz Heini się mści...

- Ofelia! Na Morthesa! Gdzieżeś jest? – łzawe wywody dziewczyny przerwał nieodległy krzyk jej ojca. Ofelia strachliwie spojrzała na Naima i w panice rzuciła się do wyjścia ze spichlerza. Rusanamani został sam.
 
xeper jest offline