Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2013, 23:48   #19
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Inkwizytor, bat na legion jak i wiernych, niekoniecznie grzeszników. Przypomniał sobie swoje poprzednie spotkania z silnym ramieniem kościoła. Co prawda nie znaleźli w nim śladów spaczenia, ale ich podejrzliwość prawie wywróciła skołowany traumą mózg Cervantesa na nice. Mógł zrozumieć ich podejrzenia, chociaż może niekoniecznie gorliwość, z jaką próbowali się w nim doszukać ziarna legionu. Znaleźli jednak tylko zwykłą ludzką reakcję na krzywdę, która całkowicie przebudowała życie żołnierza. Tak czy inaczej, czekało go kolejne spotkanie z jednym z szeregów inkwizycji. *Radość o poranku, po tym można iść biegać po szkle i żuć gwoździe do wieczora i uznać że się miało udane popołudnie.* - Nie podzielił się co prawda z nikim ta myślą.

Po dłuższym oczekiwaniu, został wezwany do pokoju na rozmowę sam na sam.
- Usiądź Cortez. – Inkwizytor przeglądał papiery w czasie gdy capitolczyk zajmował swoje miejsce.
- Nie mam zamiaru wnikać w niefortunny wypadek z podpaleniem, przejdźmy jednak do incydentu, podczas którego po raz drugi uznano cię za martwego. Twierdzisz że w jaki sposób udało ci się przeżyć w czasie, kiedy po raz kolejny, oddział do którego zostałeś przydzielony, został zdziesiątkowany a wręcz wybity? – Człowiek kościoła zawiesił głos, czekając na odpowiedź, która z ust Puszki musiała paść już dziesiątki, jeśli nie setki razy.
- Mutanty skoncentrowały się na tym, żeby mnie zaciągnąć żywego, nie kłopocząc się nawet żeby wyłuskać mnie z pancerza, czy pozbawić czegoś poza główną bronią, odpaliłem więc wszystkie granaty termiczne jakie miałem przy sobie, wpychając je jednemu do gardła. Nie było ich wiele po starciu z naszym oddziałem, więc granaty dały radę wykończyć resztę. Ja z poważnymi obrażeniami zostałem znaleziony między ich szczątkami i popiołami. – Żołnierz wzruszył ramionami, spotkał się z niedowierzaniem odnośnie swoich opowieści tyle razy, że nie dziwiło go to, ani nie obchodziło w najmniejszym stopniu. Wiedział co widział, co się stało, chociaż sam czasami nie dowierzał w to że jeszcze żyje po tym wszystkim.
- To mnie właśnie interesuje, jakim cudem przeżyłeś wybuch, którego nie przetrwały te stwory. – Implikacje zawisły w powietrzu, niczym ostrze noża.
- Ogień oczyszcza. – Stuk. – Ogień pali. – Stuk, zapalniczka ponownie uderzyła o krzesełko. – Ogień łączy miłość, postęp i nienawiść. – Cortez opamiętał się i schował zapalniczkę do kieszeni. – Palimy naszych zmarłych, więc i te mutanty mają czasem problem z ogniem, możliwe że miałem więcej szczęścia niż rozumu, ale zwykle ciężko mnie zabić, czy powalić. Pewnie że się da, mam dość blizn i kart wypisu ze szpitala, żeby potwierdzić że to możliwe. Mam wolę życia i trzymam się go ze wszystkich sił, nawet kiedy zostaję w tym osamotniony na placu boju. – Ponownie wzruszył ramionami, nie miał żadnej lepszej, ani też innej odpowiedzi.
- Ciekawa odpowiedź. Teraz czas na testy woli, żeby poznać własne zalety, trzeba wiedzieć jak zwalczyć słabe strony. Zaczniemy delikatnie. Oddaj mi swoją zapalniczkę. – Inkwizytor spojrzał prosto w oczy żołnierza, czekając na reakcję.

Cervantes przez chwilę bił się z myślami, zapalniczka była z nim na prawie każdej misji. Kiedy zawodzili przyjaciele czy towarzysze broni, zawsze była na miejscu, żeby z radością odpalić miotacz ognia. Powiedzieć że był z nią emocjonalnie związany, było lekkim niedomówieniem. Puszka zacisnął zęby i podał ją inkwizytorowi.
- Doskonale, chciałbym uniknąć takich wypadków jak ten z panem Jonesem. Możemy zaczynać. – Twarz członka bractwa przybrała skupiony wyraz, zaś Cortez zrosił się zimnym potem. Nie był pewien ile czasu to wszystko trwało, ale wychodził z pokoju na trzęsących się nogach.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline