Schodząc po drabince Tupik czół , że o czymś zapomniał. Łapki szybko powędrowały po ekwipunku : "Proca – jest, kule są, mieczyk, tarcza też... głowę mam, prowiant na miejscu, zioła są, pochodnie są... Kurcze czego zapomniałem? Torby podróżnej i juków? No przecież nie będę ich targał w podziemiach , zostawiłem je z Tassem, aby były bezpieczne... czegoś mi brakuje... czego?”
Burzę myśli przerwało nagłe olśnienie, pacnął się w głupią łepetynę i szybko, póki jeszcze drużyna nie odeszła za daleko wrócił się po Tassa. Zastał go w jakimś dziwnym otępieniu. Wiedział, że broń palną należy sprawdzać, ale nigdy nie zgadłby, że służy to tego czyjaś skroń. Korzystajc z chwilowego otępienia kamrata, pojawiając się tuż przed nim, najpierw delikatnie odsunął lufę od jego skroni potem uderzył otwartą dłonią w twarz halflinga. Chwilę później podobnież uderzył w swoją, aby nie myślał, że sprawiło mu to przyjemność.
- Zbieraj dupsko, idziemy załatwić maszkary raz a dobrze. W podziemiach muszą być odpowiedzi na co innego pilnowała by ich chmara trupów? Zresztą po tobie się nie spodziewałem, że tak szybko odpadniesz. - powiedział z przekąsem mając nadzieje, że rozrusza tym nieco towarzysza. Dodając nieco ciszej – Chcesz dać satysfakcję tym co cię od lat ścigają i ukrócić im trudów, oraz sprawić, że cała ta ucieczka i tułanie się na darmo?
Pomógł wstać kompanowi po czym pociągnął go za sobą w stronę tunelu. Nie było czasu ,usieli dogonić resztę ekipy i trzymać się razem. Był w tym chociaż cień nadziei , że przeżyją.
Zdążyli dobiec gdy ekipa kończyła dyskusje nad wyborem drogi. Jeszcze usłyszał jak elf prosił o poniesienie psa a Tupik dobrze zdawał sobie sprawy, że miotając z procy za wiele nie pomoże, zwłaszcza , że na drodze do ewentualnego celu miał tych których utrafić przypadkowym kamieniem nie chciał. Wziął od elfa delikatnie psa martwiąc się jego kondycją
– Nie przeżyje długo jeśli nie zakończymy na nim operacji – stwierdził krótko i jedyne co mógł zrobić to posmarował zwierzaka swoimi maściami. |