Fabius skinął głową na tyradę Hallexa. - Czyste zasady, rozumiem. Twoi goście, Twoje kłopoty, Gnaeusie. To samo tyczy Rusanamaniego. Niewierny, czy wierny jesteś w ekipie Princepsa. To mi musi wystarczyć.
Usiadł ciężko na ławie aż zatrzeszczała. Jego dziewięćdziesiąt kilogramów wagi robiło swoje. Ułomkiem też nie był. Był za to zmęczony i głodny. Miał cichą nadzieję, że kobieta Liviusa tutaj gotuje. Mimochodem wciągnął w nozdrza zapach domostwa. "Pieczony chleb. Tego mi trzeba, dobrego jadła".
Na głos zaś odparł. - W takim razie zajmę jakąś wolną pryczę i tam zostawię swoje graty. Wstaję wcześnie rano, ale jeśli chcecie od razu przejść do sedna sprawy z Mendosą jestem gotów? Za jedzenie zapłacę- patrzył na nowych współpracowników, ignorując Jorgena, który najwyraźniej zbierał się do wyjścia wraz z ochroniarzem.
Ostatnio edytowane przez kymil : 27-06-2013 o 19:52.
|