Podczas wieczerzy przyrządzonej przez Julię starszą Longinus nie odzywał się wiele. Ot, podziękował skinieniem głowy i niezrozumiałym mruknięciem za kolejną porcję chleba. Unikał wzroku nowych współpracowników.
Jego zachowanie nie odbiegało jednak od normy podczas posiłków w strażniczej kantynie. "Zjeść jak najwięcej i leżeć jak najdłużej, bo nigdy nie wiadomo kiedy znowu będzie tyle wolnego czasu" - stara maksyma doskonale oddawała jego postępowanie. - Dziękuję - padło z jego ust, gdy na stole nie znalazło się nic jadalnego.
Banusa i córkę Julię młodszą wystarczająco onieśmielała obecność nowego przybysza, że tego wieczora postanowił ich zignorować.
Dopiero na piętrze, stał się bardziej rozmowny. Przyniósł ze sobą gąsior pełen wody i popijał małymi łykami. Hallex zdał relację, która zaciekawiła ex-gwardzistę.
- Pedro Mendosa jest nic nie znaczącym kupcem? Odniosłem inne wrażenie, gdy przekazywano mi polecenia rozwiązania problemu, ale mogę się dowiedzieć czegoś więcej u swych dawnych informatorów - przerwał nie chcąc zdradzić nic więcej. Nie wiedział jak zareagują na tę sugestię. - W każdym bądź razie mi Princeps dał wolną rękę na załatwienie tej sprawy. Wam zatem również. Możemy go kropnąć, połamać gnaty, bądź wygnać z miasta. Nie ma instrukcji co do jego dobytku? Tej ruderze przydałyby się nowe graty. |