Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2013, 22:51   #110
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Mordobij i Kiełrwij ruszyli w orkowym szale w stronę futrzastych krasnoludów. Z okrzykiem WAAAGH! nie mieli w sobie ani krzty strachu. Niejednego brodacza już ich toporzyska rozłupały, to i teraz dadzą radę. Te były bardziej chude i miały mniejsze brody. Tak jak ludziowe zwierzęta. Kozy się chyba nazywały. Miały też dziwne wystające zęby. Jak myszy. Dziwne te krasnoludowe chaosy.

Hyc hyc! Rozległy się skoki po dachach. To tu, to tam gdzieś któryś z krasnoludziów przeskoczył. Gdy tylko Vagrahh zarzucił Ghajuka na swój kark goblin złapał się uszu orka i ze strachem w oczach zauważył coś potwornego. Na dachu po lewej siedział krasnoludź i mierzył do ich przywódcy! Z bum buma! Chwilę później bum bum zrobił bum i zielona kula ... tego Ghajuk już nie pamiętał.


Strzał. Potężny huk dotarł do uszu orkowych chopaków. Kiełrwij wspinając się po ścianie zauważył po chwili, że czegoś mu jakby brak. Zgubił Ghajuka! Gobos leżał na ziemi pod ludziową chatą krwawiąc obficie z głowy. Okazało się, że chyba ma mózg! Bo coś mu się wylewało. Trudno. Bgul go poskłada. Mózg gobosowi nie jest potrzebny. Vagrahh zauważył chyba sprawcę całego bałaganu. Stał na jednym z dachów po lewej przeładowując swoją splufę.


Jedynym, który pobiegł po schodach prowadzących na mur był Flakorwij. W sumie nie wiedział dlaczego Mordobij i Kiełrwij poszli tak dziwnie. Zachciało im się wspinaczek. Jak ylfom! Wracając jednak do orków...

Dobrze, że łeb Flakorwija jest łysy. W jego świecące czoło właśnie trachnął piorun. Trzeba mieć pecha, żeby nie podczas burzy dostać piorunem. Dziwne to było. Nie zapowiadało się na deszcz. Może Gork i Mork teraz zrobili sobie z orka kawał, tak dla odmiany za te wszystkie poprzednie sukcesy?

A może była to wina dziwnego rogatego krasnoluda chaosu, który stał na murze kilkanaście metrów od Flakorwija?


Dla Mordobija też coś się zachowało. Niestety zauważył to dopiero, gdy jeden z krasnoludziów go drasnął dziwnym pazurem, który trzymał w ogonie?! Ogonie?! Krasnoludzie nie mają ogonów! Oszukane to jakieś! Mordobij dobrze wiedział, że wszystkie gobliny to kłamce są, ale bez przesady! Trza będzie Ghajukowi w tę pustą czachę natłuc! He he!

Niemniej jednak Mordobij stał właśnie na skraju dachu z dziwnym szczurowatym krasnoludem, który trzymał w ręce jeszcze dziwniejszy święcący nóż, do tego miał w ogonie też nóż i ... taki jakiś nożowaty był.




Był jeszcze jeden mały problem. Dosłownie mały. Jeden z krasnoludziów uciekał. Bardzo szybko. Miał ze sobą bat. Wiał dosłownie jak ludziny widząc paczkę Crubnasha. A podobno, krasnoludzie to odważne są...
 
Aeshadiv jest offline