Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2013, 23:06   #22
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zapowiadał się pracowity dzień. A po nim równie pracowita noc. Wszytko po to aby jak najbardziej zadowolić Princepsa. Któż wie, jakie nagrody szykował za tak błyskawiczne załatwienie sprawy z Mendosą?


W mrocznych kątach i cuchnących zaułkach mieszkali ludzie wypluci na margines. Być może kiedyś byli kimś więcej, może to Apokalipsa zrobiła z nich nędzarzy, a może sami doprowadzili się do takiego stanu. Stanu upodlenia i wyzbycia się jakiejkolwiek godności. Fabius do nich na szczęście nie należał, ale miał wątpliwą przyjemność obcowania z takim elementem.

Tym razem postanowił pogadać z człowiekiem zwanym Smakosz. Podobno kiedyś był zamożnym mieszczaninem z Puntu, ale na skutek swojego uzależnienia od alkoholu, narkotyków i nisko płatnej miłości cielesnej, skończył na bruku. Bywały momenty gdy znajdował się nawet poniżej tego poziomu, unurzany we własnych i cudzych odchodach. W Burrovicum jednak był osobą, która wiedziała bardzo wiele. W jaki sposób, tego nie wiedział nikt. Smakosza spotkać można było niemal w każdej dzielnicy, gdy siedział na kawałku zawszonej, obsranej szmaty i wyciągał pokrzywione jakąś chorobą, brudne, owrzodzone łapska w oczekiwaniu na jałmużnę.

Veraticus aż się skrzywił, gdy go odnalazł. Smakosza najpierw się czuło nosem, a dopiero potem widziało. Ugnojony i jak zwykle pijany siedział w rozlatujacej się skrzynce, na skrzyżowaniu dwóch wąskich uliczek w zamieszkałej głównie przez cudzoziemców dzielnicy Exteras. Gdy zobaczył Fabiusa wyszczerzył bezzębne usta w parodii uśmiechu i coś mruknął pod nosem. Od razu też wysunął rękę po pieniądze, a Fabius wiedział, że bez tego się nie obejdzie. Zauważył, że w rękawie Smakosza zniknął tłusty robal, który do tej pory przebywał w okolicach jego dłoni.
- Cego sukas, strazniku? – zaseplenił żebrak, roztaczając wokoło siebie jeszcze ohydniejszy zapach. Vraticus wstrzymał oddech.

Veraticus – plotkowanie 22, sukces!

I oczywiście Smakosz miał informacje. A jakże, słyszał o Mendosie, ale niewiele. To „niewiele” kosztowało Veraticusa dwie srebrne monety i miał nadzieję, że owa inwestycja zwróci się z nawiązką. Poza lokalizacją domu kupca, Smakosz słyszał, że Pedro Mendosa mieszka w Burrovicum od samego początku istnienia miasta. Ponoć tuż po Apokalipsie był jednym z tych, którzy wraz z Trejanusem stawiali miasto. Jednak mimo swojego niemałego wkładu w doprowadzenie Gubernatora do potęgi, jaką ten miał obecnie, Mendosa nie miał żadnych korzyści ze znajomości z władcą. Torillo był zwyczajnym, średnio zamożnym kupcem, raczej nie mieszającym się w politykę. Ciułał grosz do grosza, ponoć na posag dla dwóch dorosłych już córek.


Hallex ubrany w pancerz i hełm, z gladiusem przy boku, pewnym, wojskowym krokiem maszerował przez miasto. Kierował się ku jednemu z pokaźnych targowych placów, na którym miał nadzieję, znaleźć kogoś, kto mógłby mu udzielić informacji na temat Pedro Mendosy. Uznał, że najlepsze informacje zdobędzie w dzielnicy, którą kupiec tekstyliami zamieszkiwał, a wiec Voi.
Pokaźnych rozmiarów rynek, znajdował się w centralnej części dzielnicy i mimo panującego chłodu, tętnił życiem. Wzdłuż placu rozstawione były, w trzech nierównych rzędach, zadaszone stoiska i kramy. Pomiędzy nimi przelewał się tłum kupujących i oglądających wystawione na sprzedaż towary. A tych było całe mnóstwo. Poczynając od starych, pochodzących sprzed Apokalipsy wyrobów takich jak garnki, broń czy meble, poprzez biżuterię, tkaniny, ubrania, znów naczynia, tym razem nowe, na warzywach, owocach i pieczywie kończąc. Każdy sprzedawca zachwalał głośno swój towar, dołączając się do panującego na rynku rejwachu.

Gnaeus, swoim ubiorem wzbudzając nieco respektu, niemal bez trudności zabrnął na sam środek placu i zaczął wypytywać o Pedro Mendosę.

Hallex – plotkowanie (+10) 60, sukces!

Niemal od razu zdobył wiele cennych informacji, gdyż osoba, którą spytał, a był nią niemłody już, siwiejący i o pokaźnej tuszy handlarz ciżmami, znał Mendosę osobiście.
- Spójrzcie panie tam – wskazał grubym niczym kiełbasa paluchem na sąsiedni rząd kramów, w miejsce gdzie skupiało się wiele kobiet. – Oto jest kram Pedro. Handluje on tkaninami i gotowym wyrobem, który kupuje u krawców z Aliar. Sam mieszka tu, całkiem blisko w Voi. Zatrudnia trzech ludzi i ma jednego niewolnego, który służy w domu. A może chcielibyście go poznać osobiście? Z pewnością tam jest teraz, przy kramie, gdyż zwykł sam nadzorować sprzedaż. Poznacie go łatwo, gdyż jest to osoba charakterystyczna. Dużo włosów i fezik na głowie, jak to Torillo noszą. Jak już tam zajdziecie, pozdrówcie go od Swentoniusza. To ja!

Hallex – spostrzegawczość (+20) 16, sukces!

Korzystając z okazji, Hallex przeszedł się ku wskazanemu kramowi. Jako, że handlowano tkaninami i sukniami, większość zainteresowanych stanowiły kobiety, co już wcześniej rzuciło się w oczy. Gnaeus zobaczył przy sporym kramie, trzech mężczyzn. Jeden z nich musiał być ochroniarzem. Siedział w kącie i dłubał sobie sztyletem za paznokciami. Drugi, młody chłopak uwijał się zbierając zamówienia i zapisując je na woskowej tabliczce. Trzeci z mężczyzn od razu zwrócił uwagę Hallexa, gdyż odpowiadał opisowi. Wystarczyło spojrzeć na jego bujną brodę i kręcone, gęste włosy nakryte czapeczką w kształcie walca. To musiał być Pedro Mendosa. Gnaeus od razu zwrócił uwagę na sposób poruszania się kupca – kulał na lewą nogę.


Również Rusanamani zawędrował do dzielnicy Voi, licząc na to, że znajdzie jakieś miejsce o szemranej reputacji, gdzie będzie mógł pogadać z miejscowymi, którzy byli na bakier z prawem. Po długich poszukiwaniach trafił w końcu do niewielkiej tawerny leżącej tuż pod murem miejskim. Nie było tu zbyt wielu gości, a twarze tych obecnych, raczej nie zachęcały do skorzystania z gościny. Ashshab miał jednak tutaj coś do załatwienia.

Ashshab – plotkowanie 34, porażka

Rusanamani starał się zdobyć jakiekolwiek informacje dotyczące Mendosy, jednak nieskutecznie. Natrafił na mur milczenia. Albo ci tutaj nic nie wiedzieli o kupcu, albo, co było bardziej prawdopodobne, nie mieli zamiaru dzielić się informacjami z nieznajomym i do tego obcokrajowcem. Fahimowi należało dziękować, że Ashshab nie zarobił noża pod żebro.
 
xeper jest offline