Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2013, 12:58   #90
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wilk to w gruncie rzeczy nic strasznego. Dwa wilki też by się dało przeżyć. Ale kilkanaście? To już zwiastowało poważne kłopoty. Jednak siedząc w zamkniętej chacie mieli jakieś szanse. Wilki zwykle nie przegryzały się przez ściany.
Zwykle...
Wnętrze chaty wyglądało jakby w środku szalał huragan, przynajmniej taki, jaki zmiótł z powierzchni ziemi "Purpurowy zachód". Wszystko było powywracane do góry nogami, a z mebli ostały się zaledwie dwa stołki, z których jeden natychmiast został wykorzystany do podparcia drzwi.

Friedrich skrzesał ogień, zapalił pochodnię i podniósł ją do góry, by dokładnie oświetlić pomieszczenie. Warto by było, tak na wszelki wypadek, znaleźć coś, co by mogło posłużyć do walki z wilkami lub też wzmocnić zastawione stołkiem drzwi.

- Możemy, w ostateczności, wejść na dach - zaproponował.

Gdyby udało się zrobić dziurę w suficie, podsadziłoby się Hansa, a pozostali jakoś by wyleźli. Wilki po ścianach raczej się nie wspinały, a sam domek był zbyt wysoki, by mogły ot tak sobie wskoczyć na dach.
A może mogliby schować się do drugiego pomieszczenia? Bo jakieś jeszcze było. Druga izba, z drzwiami zabitymi dechami, ale z takim problemem daliby sobie radę raz dwa.

Wilki dostały się do środka? pomyślał Friedrich, gdy potężne uderzenie zatrzęsło drzwiami, którym właśnie się przyglądał. Odskoczył odruchowo, gdy deski aż sie wygięły pod wpływem silnego ciosu.

- Chyba zajęte - powiedział odruchowo.

Tajemniczy lokator nie pozostał zbyt długo anonimowy. Przez dziurę w drzwiach wysunęła się dłoń.
Friedrichowi natychmiast odechciało się zawierania znaomości z zamkniętym w tamtej części chaty kimś.

- Na Mannana... - wyrwało mu się z ust.

Jeśli to był człowiek, to zapewne dawno przestał nim być. Teraz wyglądało to raczej na truposza, który miast spokojnie leżeć w grobie włóczy się po świecie, przedkładając nad trumnę izbę w leśnej chatce.
Może powinien był potraktować tę rękę włócznią lub nożem, może trzeba było to przypalić... Te jednak pomysły przyszło do głowy Friedrichowi dużo, dużo później.

- W nogi - syknął. Wolał stado wilków niż tamto coś zza drzwi.

W ostatniej chwili, tuż przed wybiegnięciem z chaty, zobaczył fiolkę z miksturą. Co w niej było? Nie miał zielonego pojęcia. Coś pożytecznego? Równie dobrze mogła to być trutka na szczury...
Wsadziwszy flakon za pazuchę, z pochodnią w jednej dłoni, z włócznią z drugiej popędził za Konradem i Hansem.

***

- Nie znaleźliśmy żadnych ziół, tylko starą chatę i wilki - powiedział Friedrich, gdy po dobiegnięciu do osady odzyskał wreszcie oddech. - I to. - Podał Gottfriedowi flakon. - Może się na coś przyda.

- W tamtej chacie coś było - oznajmił, gdy Gottfied badał zawartość flakonu. - Jakiś stwór, zamknięty w osobnej izbie. Nie znam się na tym ale założyłbym się, że to jakiś ożywiony truposz.
- Mam nadzieję, że się wydostał i wilki go dopadły
- dodał. - Jeśli tak, to zacznę je lubić.
 
Kerm jest offline