Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2013, 13:28   #4
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Rok 0

Malag siedział zamyślony w swojej kajucie. Po raz kolejny czytał edykt, który pomimo widocznej niechęci musiał wykonać.

Do unnitiharati Malaga Malaga’zaga Trigonida,

Zawiadamiam, że wyżej wymieniony obywatel, z woli miłościwie nam panującego tihara Jirama Malag’azaga Trigonida, pana wszystkich Draeghai, władcy Zarzecza i Delty oraz Gór Strzelistych, pana na stalowym tronie, powiernika bożego, członka błogosławionego po wsze czasy świętego i zwycięskiego rodu Trygonidów otrzymuje honorowy rozkaz poszukiwania nowych ziem dla kraju. Rzeczony obywatel wyposażony zostanie we wszystko co zażąda i w przeciągu roku od otrzymania tego edyktu zobowiązany jest wyruszyć w celu kolonizacyjnym pod karą śmierci.

Podpisano:

Tę część Malag już sobie odpuścił. Wizja podróży przez nieodkryty ocean w celu odnalezienia nowych lądów zdawała mu się szalona. Ewidentnie jego brat, który aktualnie był tiharem chciał się go pozbyć. Nie liczył już miesięcy żeglugi, to był ich koniec i wszyscy o tym wiedzieli, ale nadal w ich sercach tlił się malutki płomień nadziei. Wtem rozległ się krzyk, który sprawił, że Malag podskoczył.

-Ziemia na horyzoncie!

----------------------------------------------------------------------------------------

Niezwykły teren, było tu niemal jak w Starym Świecie. Malag nie miał na co czekać, głodna załoga była nieobliczalna, nawet Draeghai nie byli potulni, gdy w oczy im zajrzał głód. Wysłano pierwszych zwiadowców. Pobliska, ogromna rzeka zdawała się być dobrym miejscem na osadę. Tam też wyruszyli, choć zmuszenie jaszczurów na ponowne wejście na statki okazało się kłopotliwe.

Wyspa w delcie miała stać się ich nowym domem, zwiadowcy znaleźli tutejsze rośliny: banany, owoce kakaowca, kokosy. Nie było to zbyt wiele, szczególnie w porównaniu do Starego Świata. Ze zwierząt były tu małpy, słonie i pantery, co też nie robiło najlepszego wrażenia. Jakby tego było mało, to gleba okazała się bardzo mizerna, a plony niskie. Rolnictwo będące jednym z atutów Dreaghai musiało iść teraz w odstawkę.

Rozpoczęło się budowanie osady i karczowanie bujnego lasu. Znów jednak los nie odpuścił osadnikom – rzeka zaczęła wylewać wodę i to niemało. Osada musiała być przeniesiona w głąb wyspy, co też Draeghai uczynili. Zaczęło się rybołówstwo, pomimo początkowych problemów, łowiectwo, a zwierzęta przywiezione przez osadników zaczęły padać jak muchy, prawdopodobnie z powodu nieznanych chorób. Niestety, zanim wszystko trochę się uporządkowało, około pięćdziesięciu jaszczurów straciło życie.

Rok 4

Wszystko powoli zaczynało stawać się normalne, liczba zgonów co prawda rosła, ale urodzeń także. Malag postanowił wysłać ekspedycja mającą płynąć w górę rzeki. Gdy w końcu powrócili, nie przynieśli nic wartego uwagi. Wciąż to samo, a las wydawał się być nawet gęstszy niż tutaj. Jako, że życie w osadzie uspokoiło się nieco postanowiono nazwać rzekę, przy której założono osadę Cu-hlo. Łowcy zaczęli tresować tutejsze zwierzęta, jednak jedyne postępy było widać ze słoniami i małymi małpami.

Malag nakazał też budowę pałacu dla siebie, jako władcy nowej osady, a przynajmniej chwilowego gubernatora. Powrót do Starego Świata i informowanie tihara było teraz niemożliwością, nie mówiąc już o tym, że sam Malag nie był do końca zainteresowany współpracą z koroną. Zaczęto produkować pierwsze włócznie robiąc groty ze sporych kamieni znalezionych w dżungli. Postawiono wokół wioski hebanową palisadę.

Rok 7


Żółwie skorupy zaczęły służyć żołnierzom jako tarcze. Potrzeba matką wynalazków, a trzeba sobie radzić, szczególnie w tak trudnym terenie. Stare łodzie, którymi nie tak dawno przybyli tutaj przestały się nadawać do użytku – ba, nawet remont był już niemożliwy. Malag zaczął obmyślać plany tworzenia mieszkalnych pięter z drzew, na których pobudowano by domki. Wszystko szło w dobrym kierunku, głód stawał się zjawiskiem na tyle rzadkim, że nikt się już tym nie interesował. Pałac w końcu powstał – co prawda drewniany, ale lepszy rydz niż nic. Populacja wzrosła do 530 osobników, powstały pierwsze wylęgarnie dla jaj, a społeczeństwo Draeghai bardzo odmłodniało. Malag jednak miał inne zmartwienie – brak cennych surowców sprawiał, że mogli teraz tylko stać w miejscu. Dobrze byłoby nawiązać jakiś handel z tubylcami, jeśli istnieją lub skolonizować nowe ziemie. Warto byłoby też… spłodzić potomka. Osada byłą młoda, a Malag nie mógł jej narażać na anarchie i kłótnie o władzę. Postanowił więc mieć dwóch synów, tak na wszelki wypadek. Nie czekał wiele i pracę nad synami zaczął od zaraz z jedną z kobiet przebywających na dworze. Minął dziesiąty rok w Nowym Świecie.
 
MrKroffin jest offline