Zatęskniło mi się do gry po x latach (prawie trzech), więc z przyjemnością zagrałbym w sesję w klimatach "ambitniejszego" SF, czy ogólnie w SF - tutaj zdaję się na wyobraźnię mistrzów.
Z chęcią zobaczyłbym storytelling w konwencji szeroko rozumianego fantasy (tutaj też bez szczególnych wymogów jak np. smoki noszące czerwone czapeczki), ale byłoby miło widzieć tj. nie widzieć nadęcia i cukierkowej "epickości".
Wreszcie (konkretniej) zagrałbym w Wolsunga.
Przy czym zapewniam, że graczem bywam złośliwym.
Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 29-06-2013 o 20:02.
|