Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2013, 13:02   #28
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jost w milczeniu przysłuchiwał się planom, które przedstawiał im Eryk.
Plany owe zdały się Jostowi zaiste koronkową robotą. Dziura na dziurze. Mnóstwo zależnych od siebie elementów. Prawdziwy łańcuszek - wystarczy, że jedno ogniwo pęknie i wszystko się rozsypie.
Problem na tym polegał, że lepszego planu Jost nie miał. Ba, nie miał żadnego planu. Co innego uwolnić kogoś przetrzymywanego przez bandę opryszków w lesie, co innego pchać się do pełnego zbirów domu, gdzie wejść jest mało i wszystkie są pilnowane. No, może z wyjątkiem dachu, ale stamtąd do piwnicy, gdzie przetrzymywany był porwany chłopak, jest dość daleka droga, na dodatek najeżona przeszkodami. Trudno sądzić, że zbiry nie stawią oporu.
A to, co Bert mówił o braniu żywcem...
Z jednej strony miał rację. Pozostawienie przy życiu groźnych bandytów z pewnością ucieszyłoby przedstawicieli władz. A potem przez parę lat byliby targani po sądach jako świadkowie.
Wycięcie w pień byłoby o wiele prostsze, chociaż skutki mogłyby być.. różne...
Chyba najlepiej by było zrobić swoje, zgarnąć nagrodę i wynieść się jak najszybciej z miasta, bez rozgłosu. I najlepiej by było, żeby nikt, prócz detektywa Alfonso, nie wiedział o ich udziale w tej sprawie. Nie byli panienkami, którym potrzebny był rozgłos i sława. I zdecydowanie nie potrzebowali depczących im po piętach kompanów porywaczy.
Sława miała swoje zalety, ale miała i mnóstwo wad. Zdaje się więcej wad, niż zalet.


Z rozmyślań wyrwał go brzęk tłuczonej szyby.


Kolejny porwany. Epidemia porwań?
Jost pokręcił głową. Jakim cudem Gotte został wzięty za wielkiego pana, którego stać było na zapłacenie takiej zawrotnej kwoty? Pewnie jakiś głupek, co się dał złapać na blask bijący od wspaniałej tabakierki. A potem... kto wie, co mu Gotte naopowiadał. Jęzor miał Miller długi, a pomysłów, kiepskich często, pełen łeb.
Tylko skąd ów ktoś, a raczej kilku ktosiów, mieli dostęp do dość świeżego truposza?
Odcięty palec do Gotte nie należał. Millera porwano dopiero co, a paluszek miał co najmniej dwa dni. Albo i więcej, jeśli w chłodzie leżał. Kto i gdzie w Kemperbad zwłoki przechowywał? I kto miał do nich dostęp? Z pewnością nie kapłani Morra, bo oni raczej nie zgodziliby się na odcinanie członków. Medykus jakowyś?
Ale Gotte musiał poczekać. Zabić go raczej nie zabiją, póki na okup czekają. Kroić też nie pokroją, skoro jeszcze nie zaczęli, tylko cudzy palec podesłali.

- Skoro nam szybę stłukli, to może i my, w rewanżu, komuś stłuczemy? Może by się udało odwrócić uwagę tamtych, tuż przed naszym wejściem do domu porywaczy?
 
Kerm jest offline