Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2013, 19:21   #5
Boreiro
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Burdowie

Roślinność:
Las: jagody, maliny, grzyby, orzech włoski, morela, brzoskwnia, oliwka, winogrono
Step: trawy, byliny

Zwierzyna:
Las: dziki, wiewiórki, jelenie, gołębie, koty, sowy, niedźwiedzie, lisy
Step: konie, myszy i inne gryzonie, jastrzębie, orły, sokoły, sępy

Surowce:
Step: żyzne gleby
Góry: kamień, miedź, cyna, glina

Klimat: Niewielkie opady, chłodne zimy, upalne lata. Silne wiatry.

Populacja: 660

Widok na step i góry na zachodzie


Rok 15

Życie w zakolu rzeki Anatey płynęło powoli, osadnicy prowadzili szczęśliwe życie, bez większych zmartwień. Ziemia była niezwykle żyzna, przez co jej owoców starczało dla wszystkich.

W miarę upływu czasu ludność zaczęła zamieszkiwać pobliskie rejony. Czasem odchodziła pojedyncza rodzina, niekiedy kilka, a czasem nawet kilkudziesięciu ludzi. Zamieszkiwali tereny nad rzeką, ponieważ w stepie trudno było o dostęp do pitnej wody. Podobnie sytuacja wyglądała po drugiej stronie rzeki w leśnym przyczółku, jednak na zdecydowanie mniejszą skalę. Burdowie preferowali otwarte tereny, jakie oferował im step. Każdy to odchodził musiał zabrać ze sobą kilka koni, które skrupulatnie wydzielali ludzie Anatana. W zamian za możliwość opuszczenia Tiff ludność przywoziła kilka razy do roku wyprodukowaną żywność.

Taki stan rzeczy spowodował, że w Tiff mieszkali sami rzemieślnicy, natomiast w pobliskich wybudowaniach prości rolnicy. Przywozili oni do osady swoje towary jednak w zamian nie otrzymywali niczego. Społeczeństwo powoli się hierarchizowało. Na samym dole stali pilnujący sadów i upraw kalecy oraz starcy.

Zwiadowcy mimo, że czasem znikali na długie miesiące nie przynosili żadnych interesujących wieści. Znaleziono jedynie glinę w miejscu znacznie oddalonym od Tiff.

W piętnastym roku po przybyciu na głowę Anatana spadło jednocześnie kilka problemów. Coraz więcej drobnych przestępstw jak kradzieże czy bójki miało miejsce. Coraz trudniej było zarządzać majątkiem, który do tej pory był rozdysponowywany osobiście przez przywódcę. Ponadto ludzie niechętnie oddawali swoje wyroby. Pojawiły się pierwsze oskarżenia o zatajenie wyprodukowanych dóbr. Kapłan, z każdym dniem bardziej stary, coraz częściej wspominał o konieczności szkolenia jego następców oraz szerzeniu wiary, albowiem osadnicy często o niej zapominali. Starzy wojownicy, którzy przybyli tu z nowego świata nie chcieli uczyć młodzieży wojennego rzemiosła. Ludzie coraz częściej napominali o konieczności organizacji jakiegoś zorganizowanego święta, kiedy mogliby uczcić miniony rok. Ręce pełne roboty.

Venderowie

Roślinność: maliny, poziomki, truskawki, grzyby, jagody, jeżyny, mięta, żurawina, melisa
sosny, świerki, jodły, brzoza, osika.
pszenica, marchew, cebula, jabłonie, grusze, konopie, wiśnie,porzeczki

Zwierzyna: Jelenie, daniele, sarny, dziki, zające, króliki, kaczki, kuropatwy, łosie, wilki, sowy, mrówki

Surowce: zasobne w ryby jeziora, liczna zwierzyna łowna, bursztyny i muszle na plażach, kamień, glina, srebro

Klimat: Zimny. Srogie zimy i chłodne lata. Umiarkowane opady deszczu, najsilniejsze latem. Dnie są bardzo krótkie zimą, za to długie latem. Wyraźny podział na 4 pory roku.

Populacja: 725

Rok 15

Minął już dobry tuzin wiosen jak Venderowie wylądowali w Nowym Świecie. Chociaż wśród społeczności często można było napotkać takich, którym mroźny klimat i całkowicie zalesione otoczenie były nie na rękę to nie mogli oni powiedzieć, że los był dla nich niepomyślny. Jeziora, rzeki i lasy zasobne w ryby i zwierzynę sprawiły, że na stołach mieszkańców nie brakowało mięsnych posiłków. Druidzi stopniowo odnajdywali kolejne jadalne zioła i rośliny. Udało się także udomowić dziką pszenicę, której kłosy urozmaicały dietę mieszkańców. Przez piętnaście lat Venderowie nie napotkali żadnych innych nacji. Do czasu.

Największą zmorą społeczności były przestępstwa. Początkowo osada wspierała się wzajemnie, równo dysponując dobrami, które każdy zrobił, upolował, wyhodował lub znalazł. Niestety część ludności wykorzystała sytuację i nie pracowała wcale, czas spędzając wyłącznie na przyjemnościach. Sprawą zainteresowała się przywódczyni i wespół ze Starszyzną wydała wyrok. Decyzja o zabraniu majątku została wydana bez poważniejszych skutków, albowiem wszystko dotychczas było wspólne, oprócz nielicznych przedmiotów przywiezionych ze Starego Świata. Mus podjęcia wyboru - praca albo wygnanie – część przestraszył, jednak inna część pozostała nieugięta. Wydalenie ze społeczności spowodowało, że przenieśli się do pobliskich lasów, lecz mimo to często byli widywani w głównej osadzie. Taki obrót spraw zakończył etap całkowitej zbiorowości, ludzie bardziej troszczyli się teraz o siebie i swoją rodzinę, zaczęli wymieniać towary między sobą zamiast oddawać je do wspólnej puli.

Duża ilość dzieci urodzonych na miejscu również sprawiała kłopoty. Pochodzący z wielodzietnych rodzin nie mieli żadnego bogactwa ani łatwych możliwości jego zdobycia. Kradzieże stały się plagą, aż znaleziono na nie sposób. Bycie naznaczonym i brak ręki skutecznie odstraszał większość niedorostków. Zabieranie majątków zazwyczaj nic nie dawało.

Największe kontrowersje wzbudziły kary śmierci. O ile wieszanie na gałęzi morderców spotkało się z powszechną akceptacją to identyczna kara za gwałt już nie. Chociaż takich przypadków było zaledwie kilka to wywołały one protesty wielu mężczyzn. Argumentowali, że tradycyjne honorowanie kobiet powinno odejść w zapomnienie. To środowisko miało skromną liczbę popleczników, ale byli bardzo charakterystyczni. Często kwestionowali na forum publicznym decyzje rządzących, nawet te najbardziej słuszne i oczywiste.

Latem roku piętnastego przywódczyni musiała się zmierzyć z dwoma problemami. Małym i dużym. Stary górnik odkrył pokłady srebra, które oceniał na dość zasobne w ten cenny kruszec. Ich lokalizacja była kłopotliwa. Zachaczała o święty gaj druidów, którzy kategorycznie zabronili budowanie jakichkolwiek konstrukcji wydobywczych. Poważniejszym problemem było największe znalezisko od czasów przybycia. Inna cywilizacja. Ale nie ludzie. Rasa, którą ludzie zdążyli już nazwać elfami lub leśnymi wędrowcami.


Początkowo opowieści o szybkich, zwinnych i smukłych istotach brano za pijackie wizje myśliwych, lecz niepokojąco szybko te rzekome omamy nasilały się. Według naocznych świadków elfy, gdy nawiązały kontakt wzrokowy natychmiast znikały. Katję czekało nowe zadanie. Dyplomacja.

Draeghai

Roślinność: mahoń, heban, palmy, paprocie, mchy, porosty
Banany, owoce kakaowca, kokosy, ananasy

Zwierzyna: małpy (różne różniste ), krokodyle, aligatory, słonie, pantery, zółwie, węże, piranie, leniwce, papugi, jaguary, owady

Surowce: kość słoniowa, perły (małże), heban

Klimat: Obfite, całoroczne opady deszczu, silne nasłonecznienie, wysoka temperatura z małą amplitudą w ciągu roku. Nie ma zróżnicowania pól roku.

Populacja: 1070

Rok 15

Przez kolejne pięć lat osadnictwa Malag zmienił opinię o nowej ojczyźnie. Z czasem jego lud nauczył się współgrać ze środowiskiem. Chociaż przywiezione krowy i kozy w końcu wyginęły to myśliwi doskonalili się w swoim fachu, więc nikt nie narzekał na brak mięsa. Ziemia była mizerna, ale dużo słońca i deszczu całkowicie to rekompensowało. Słodkie owoce znajdowane w buszu poprawiły morale społeczeństwa. Rybacy wspomagani przez żołnierzy odstraszających dzikie zwierzęta łowili coraz więcej ryb zarówno w rzece jak i w morzu. Problem głodu zniknął całkowicie i kolejne jaja wykluwały nowych draeghai.

W jednej sprawie Malag się nie pomylił. Było tutaj nudno. Nie napotkano śladów żadnej obcej nacji, a posłuszny lud nie sprawiał problemów. Jego przywódcze talenty nie mogły zostać wykorzystane. Postanowił zbadać resztę wyspy. Zwiadowcy wyruszali, ale nie zawsze powracali. Ci którym się to udało opowiadali o ogromnych stworach, potężnych drzewach i innych dziwach, którym mało kto dawał wiarę. Działo się tak aż do wielkiego przełomu, kiedy to dalszy los osady stanął nad krawędzią.

Przez niemal rok Malag notował coraz większe straty myśliwych. Po prostu znikali. Po jakimś czasie zaczęły znikać także niektórzy stale zamieszkujący zabudowania na wyspie. Niepokój Malaga rósł, aż pewnej nocy żołnierze przyprowadzili rybaka, który próbował uciec. Pokornie wyjaśnił przywódcy, że w dziczy znaleziono bogów. Niebiańskie istoty, których marną imitacją byli draeghai. Ci, którzy zniknęli zaczęli oddwać im cześć i traktować jak bóstwa. Według opisów zwiadowców wyglądały tak:

 
__________________
Nosce te ipsum.

Ostatnio edytowane przez Boreiro : 01-07-2013 o 21:51. Powód: Dodanie brakujących odpisów
Boreiro jest offline