Ponury nastrój Gastona, który słusznie zaobserwował Markus, wynikał z jednej bardzo konkretnej rzeczy, a mianowicie że w Altdorfie mieszkała jego wspaniała rodzinka. Niektórzy znając Zwarta, pewnie wyobraziliby sobie jego rodzinę jako gang rzezimieszków, jednak nic z tych rzeczy, to była ciężko pracująca uczciwa familia. Gaston nie raz zastanawiał się dlaczego, aż tak różni się od reszty członków swego klanu i w końcu doszedł do przypuszczenia, że nie jest synem swego ojca. Oczywiście nie zapytał nigdy o to wprost ani matki, ani nikogo innego, ale faktów świadczyło za jego teorią. Choćby to że rodzice pobrali się gdy matka była już w ciąży, a wiadomo że cyrkówki zbyt dobrą reputacją nie cieszą się zbytnio. Drugą sprawą było to że ni cholery nie był w niczym podobny do swego ojca, a ten na dodatek traktował go o wiele surowiej niż młodszych braci. Tak czy siak był jakiś cierń w jego kontaktach z własną rodziną i Gaston na razie nie zamierzał go usuwać. Sprawy jakie z kumplami miał do załatwienia w stolicy, no i zlecenie od maga z pewnością pomogą mu ograniczyć kontakty z członkami familii, która z pewnością nie omieszka skorzystać z okazji do nawoływania na przejście na jedyną słuszną drogę uczciwości i ciężkiej harówki. |