Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2013, 21:04   #11
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
- Nie tak się umawialiśmy. Miały być trzy skrzynie - dziewczyna rozpoznała głos Maria. Był łagodny, ale zdecydowany.

- Ale panie... - drugi z głosów byłjej obcy, sądząc po tonie należał do jakiegoś sługi.

- Żadnego "ale". Albo jeszcze dziś dostarczycie jeszcze jedną, albo nici z interesu. Przekaż to Oziemu. A teraz precz... Aha, jeszcze jedno. Wstąp po drodze do Lorenzo i powiedz, że chcę go widzieć dziś wieczorem.

Materiał namiotu odchylił się cicho i do środka dostało się nieco więcej światła, a wraz z nim pojawił się sam gospodarz. W swym eleganckim stroju i posturą niemal dającą pewność, że jegomość ów nigdy nie zaznał głodu, mógłby uchodzić za żywy symbol tego, czym jest dobrobyt. Po uśmiechu, jaki wykwitł na jego ustach można zaś było uznać, że ma dziś wyjątkowo dobry dzień.

- Ahh... oto i nasz młody gość - zaczął podchodząc do kanapy - Witaj w moich skromnych progach. I wybacz, że nie przedstawiłem się wcześniej. Mam tyle spraw na głowie... Zwą mnie Mario i jak już pewnie wiesz, jestem miejscowym kupcem. A jak mam się zwracać do Ciebie, drogi chłopcze?

- Ma... - dziewczyna chrząknęła, żeby nadać głosowi nieco niższy ton - Mar, proszę pana.

- Och, żaden tam "pan". Mów mi po imieniu. Mój przyjaciel Kaylus za ciebie poręczył, a przyjaciele moich przyjaciół są wszak moimi przyjaciółmi. Widzę, że moją Gashyę już poznałeś. Mam nadzieję, że ugościła cię odpowiednio. - spojrzał najpierw na kobietę, później na trzymany przez Shirę pucharek. Zmarszczył brew - A co to? - zdawało się, że jest trochę poruszony. Podniósł kryształowe naczynie i powąchał - Woda? No wiesz? Nie godzi się! - i zanim ktokolwiek zdołał się odezwać odstawił pucharek na stolik, wziął drugi i nalał do niego ciemnoczerwonego wina i podał swemu gościowi. - Pierwsze spotkania należy celebrować odpowiednio... Wybacz, że nie napiję się z tobą. Mój organizm słabo znosi choćby najmniejszą ilość alkoholu ostatnimi czasy. Mam nadzieję, że mi rychło przejdzie. Przynajmniej ty skosztuj. To najlepsze hoglackie wino!

Mario zdawał się uspokojony tym, że przywrócił sytuacji należny ład. Opadł ciężko na stojący po przeciwnej stronie fotel, odetchnął z ulgą, rozluźnił się.

- A więc szukasz Maggów, tak? To dość... nietypowe. Czy mogę spytać o cel tych poszukiwań?

- Nie wiem, czy mi uwierzysz, panie, jednakoż winny jestem ci wyjaśnienie. Moja siostra... - dziewczynka napiła się wina, było faktycznie wyborne - Moja siostra jest bardzo chora. Nikt nie wie co jej jest, ale nasza babka mówi, że coś ją mogło opętać. Ponoć to się już raz w naszym rodzie zdarzyło i wtedy właśnie Magg zdołał uratować moją pra-prababkę.

- Może to i być... - Mario pokiwał głową ze zrozumieniem - I ja słyszałem takie historie. No, może nie dokładnie takie. Nie o opętaniach. Ale o chorobach, z którymi tylko Maggowie umieli sobie poradzić. Dziś może nawet więcej o tym wiedzą niż niegdyś. Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć bardzo się ostatnimi czasy interesują uzdrawianiem i chorobami wszelakimi. Więcej niż czymkolwiek innym może... Gorzej dla ciebie, że mogą nie chcieć swojej wiedzy użyczyć. Od dobrych... - zamyślił się na chwilę drapiąc po ogolonym podbródku -kilku lat nie słyszałem, żeby komukolwiek pomogli. Czarodzieje zaszyli się gdzieś w głębi lądu w lasach czy w górach i nieczęsto je opuszczają. Przestali się kontaktować z ludźmi spoza swojej kasty. Tylko do nas czasem zawita jeden. Coś sprzeda, coś kupi. Zwykle drobiazgi jakieś.. kamienie, kawałki drewna lub metali szlachetnych. Drogie i niełatwe do zdobycia. Ale są dobrymi klientami, jeśli pamięta się o dwóch zasadach robienia interesów z nimi. Nie wolno się targować i nie wolno zadawać pytań. Żadnych pytań. To i nie zadajemy. Zresztą płacą dobrze, więc co kogo obchodzi na co im te szpargały...

Mężczyzna zamyślił się znowu. Jakby pobudki Maggów trochę go jednak obchodziły.

- Wybacz. Mało brakowało i zacząłbym cię zanudzać detalami z kupieckiego rzemiosła. Wracając jednak do twojego problemu. Mniej więcej o tej porze na Wielki Targ przybywa jeden z Maggów. Ciężko powiedzieć kiedy dokładnie to nastąpi. Może za kilka dni, może za miesiąc. Jeśli się pojawi, na pewno tu przybędzie bo mam coś dla niego. Wiem, że to niewiele i pewnie nie uśmiecha ci się czekanie, ale wątpię, by ktoś mógł ci pomóc coś więcej. Nie wiem czy czarodzieje utrzymują kontakt z kimkolwiek poza nami, kupcami. Szczerze w to wątpię. Tak czy inaczej, możesz pozostać moim gościem do czasu jego przybycia. Mógłbyś mi się zresztą przydać. Mamy naprawdę sporo pracy i każda dodatkowa para rąk się przyda. Umiesz czytać, pisać, rachować?

Shira już miała odpowiedzieć twierdząco, po czym uzmysłowiła sobie, że przecież nie wie czy tutejszy sposób zapisywania języka jest taki sam, jak w Imperium.

- Umiem rachować i... kiedyś trochę uczono mnie czytać i pisać... może byłbym w stanie sobie przypomnieć. Nie było mi to potrzebne.

- Doskonale zatem. Wierzę, że sobie poradzisz. - rzekł kupiec wstając - Tymczasem musisz mi znowu wybaczyć, że cię opuszczam, ale, jak wspominałem, mamy mnóstwo pracy. Zostawiam cie pod opieką Gashyi. Jeśli chcesz zorganizuje ona jakiś przyzwoity posiłek, a później pokaże namiot, w którym śpią moi ludzie. Na pewno znajdzie się tam dla ciebie wolne posłanie. Jutro rano wyjaśnię ci na czym będą polegały twoje obowiązki przez najbliższe dni.

Na pożegnanie Mario skłonił się lekko, po czym szybkim krokiem wyszedł z namiotu.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline