Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2013, 22:52   #28
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Noc minęła spokojnie. Deszcz co prawda dawał się we znaki. Sporo wody wlewało się przez wejście do groty. Powoli zbierała się w sporych kałużach kilka metrów od szczeliny. Krasnoludzka pomysłowość nie miała jednak granic. Głęboki na długość dłoni rowek, który prowadził do wykopanej w skale dziury szybko załałatwił sprawę. Przynajmniej było w czym opłukać ręce po pracy bez konieczności marnowania wody z zapasów.

Jaskinia dzieliła się na trzy korytarze. Wszystkie podłużne, dwa z nich kończące się nieco większą przestrzenią. W korytarzu po lewej kranoludy gromadziły zapasy i tam także przygotwane były miejsca do spania. Większość z członków ekspedycji właśnie tam spędzała czas wolny. Od czasu do czasu Kardel zezwalał na wypicie kufelka czy kielicha czegoś mocniejszego. Spora część z najmitów jednak omijała niezbyt surowo przestrzeganego zakazu lub … ograniczania się. Zdecydowanie to słowo oddaje lepiej charakter tego co się tutaj działo.

Wyznaczono warty, każda czteroosobowa. Dwie osoby miały za zadanie pilnować wejścia do jaskini, dwie zaś rozglądać się między drzewami. Wart było cztery. Poranna, popołudniowa, wieczorna i nocna. Pierwszą z nich objęła Lonor, Esmer, Trygve oraz sam Glandir. Pierwsza dwójka zdecydowała, że uda się w oględziny do lasu, zaś pozostała spędzi swój dyżur przed wejściem.

Lonor i Esmer
Elfka mało wiedziała o kultach Imperium. Większość swojego życia spędziwszy w Athel Loren nie miała okazji do bliższego przyjrzenia się kulturze ludzi. Sigmaryta podobnie. Sporą część swojego patrolu milczeli. Po prostu czujnie rozglądali się i nasłuchiwali znaków obecności niepożądanych gości. Robiąc trzecią rundkę przez teren otaczający wykopaliska Esmer zauważył coś dziwnego. Na jednym z drzew, mniej więcej na wysokości jego pasa wyryty był w korze jakiś dziwny symbol. Wyglądał jakby został wycięty jakimś niezbyt ostrym narzędziem. Żywica, która wypłynęła z pokaleczonego drzewa nie wyglądała na normalną. Była zmieszana z czymś ciemnym. Jakby… krwią?


Lonor cały czas miała przeczucie jakby ktoś ją obserwował. Nie mogła jednak ustalić kto ani skąd. Elfia intuicja podpowiadała jej jednak, że nie jest to nic dobrego. Wytężając swój wzrok natrafiła na ślady, których Sigmaryta nie zauważył. Odchodziły one od drzewa, na którym wyryty został ów dziwny symbol i odchodziły gdzieś w las. Deszcz jednak skutecznie uniemożliwił podążenie za nimi dalej niż na odległość kilkunastu metrów. Były to jednak ewidentnie odciski stóp, małych stóp.
Glandir i Trygve, chwilę później Lonor i Esmer
Poranna warta mijała spokojnie. Przed wejściem nic się nie działo. Od czasu do czasu między drzewami mignęli elfka i kapłan Sigmara dając znak, że wszystko w porządku. Krasnoludzki sierżant kiwał jedynie głową widząc , że w okolicy nie ma żadnego zagrożenia.
Zaraz przed końcem warty Glandir zauważył między drzewami ledwo dostrzegalny ruch. Był to goblin. Leżąc na ziemi przyglądał się wejściu do groty. Krasnoludzki sierżant wiedział, że nie może dać po sobie poznać, że go zauważył. Dyskretnie odpiął kuszę od pasa, którą miał z zasobów ludzi Kardela. Szybkim ruchem uniósł ją, wymierzył i oddał strzał w stronę zielonoskórego. Bełt wbił się jednak zaraz przed twarzą gobosa. Teraz było za późno. Trzeba było dać znać tym leśnym, że w okolicy jest intruz.
- Wy w lesie! Między drzewami na lewo od wejścia do jaskini! Mały zielony! Jest wasz! – zakrzyknął.
Dwójka pozostałych wartowników usłyszała ostrzeżenie i zareagowała momentalnie. Lonor pobiegła aby odciąć goblinowi drogę ucieczki, natomiast Sigmaryta pobiegł prosto za nim z przygotowanym do ciosu młotem. Pościg długo nie trwał. Zielonoskóry był totalną pokraką. Gdy tylko potknął się o własną nogę młot Esmera zmiażdżył jego żebra robiąc z nich krwawą miazgę.

Belem
Przechadzałaś się znudzona po jaskini. Twoje czuje oczy zauważyły coś czego pewnie podpici brodacznie mogli nie ujrzeć. Może ze względu na jedną z beczułek, która była częścią zapasów, może dlatego, że było to po prostu wysoko.
W ścianie była szczelina. Zza niej widoczny był kolejny korytarz. Bez zastanowienia wróciłaś do głównej groty i opieprzyłaś Kardela o to, że jego ludzie nie zbadali całej groty. Nie wiadomo co mogło się tam czaić. Krasnolud jednak słysząc o kolejnym przejściu totalnie nie przejął się tym, że istnieje ryzyko otworzenia drogi jakiemuś plugastwu, które mogło się tam czaić. Od razu rozkazał dwóm górnikom ruszyć tam i otworzyć drogę dalej. Po trzech godzinach można było tam wejść.

Lothar, Firem

Pomagaliście przy pracach. Rozłożenie całego sprzętu, od czasu do czasu służenie dobrą radą krasnoludzkim robotnikom zawsze się przydało. Z korytarza, w którym były miejsca do spania i skrzynia złota usłyszeliście krzyki. Była to jednak jakby kłótnia, albo raczej dosadna próba uświadomienia kogoś, że jest głupcem. Kilka razy padło „Panie Hurd!”. Tym wyraźniejszym głosem była prawdopodobnie czarodziejka.

Lothar, Firem, Belem, Laurenor, Wolfgrimm, Helvgrim,Ricardo

Część z was miała czas wolny. Został on jednak przerwany dzięki odkryciu jakiego dokonała czarodziejka. Kardel razem z wami momentalnie ze złotym błyskiem w oku udał się w miejsce, które właśnie zostało odkryte. Złota jednak nie było. Krasnoludzki mistrz gildii chyba się rozczarował.
Oczy Firema i Laurenora dojrzały coś ciekawego na ścianie. Jakby … malowidła? Przedstawiały one dziwny obraz. Były to trzy kule. Pomiędzy każdą z nich była kolorowa smuga. Wszystko wyglądało jakby było namalowane palcami. Pierwsza z kul miała kolor niebieski, druga czerwony, ostatnia była zielono niebieska. Nad tym wszystkim wyrysowana była mniej więcej człekokształtna szara istota, którą otaczały kolorowe smugi.
Kirt widząc to wszystko zbliżył pochodnie do ściany. Przyjrzał się dokładnie i powiedział:
- Rysunek się urywa, dajcie mi jakiś czas, a może uda mi się odtworzyć ciąg dalszy tego czegoś. Wydaje mi się, że czas przykrył część z tych obrazków sporą warstwą osadu.

Wszyscy
-Złoto! Kolejny pokład! – zakrzyknął któryś z górników pracujących przy wykopaliskach.
Kardel momentalnie pognał tam skąd dochodziło zawołanie. Wrócił po chwili niosąc w rękach spory posążek. Bardzo dziwny.
-Co to za dziwactwo do czorta?!

 
Aeshadiv jest offline