Pan Wonka nie lubił minotaurów. Musiały być efektem wymuszonej ewolucji rogatych parzystokopytnych. Z pewnością miało to swoje plusy, jak np. zwiększona ilość tkanki mięśniowej. Jednak najważniejszy organ - mózg nie był specjalnie wielki. Miał okazję przyglądać się kiedyś trepanacji czaszki minotaura i było to bardzo pouczające doświadczenie. Mniejsza objętość kory mózgowej wiązała się z głęboko osadzonymi rogami. Naturalnie spłaszczona czaszka również nie pomagała w zwiększeniu IQ.
Porzucając swoje rozmyślania, gnom skupił się na teraźniejszej sytuacji. Wśród ich grupy było dwóch tępaków z brońmi, którzy pewnie rzucą się na rogaczy bez zastanowienia. Ten białobrody barbarzyńca już zdążył pokazać ile ma oleju w głowie. Człowiek w szatach, elf i bard pewnie będą trzymali się drugiej linii. On sam nie specjalnie garnął się do walki wręcz. Zresztą nie miał nawet czym walczyć. Musiał się gdzieś ukryć i poczekać na dogodny moment, żeby wystrzelić we wroga elektryczną strzałkę, lub inny czar. Po cichu wyszedł z domku i schował się w najbliższych krzakach. Przyglądał się byczkom, przypominając sobie wrażliwe miejsca na ich ciele. |