(sorry za freez. Nie zauważyłem odpowiedzi, a miałem gości).
Huor spojrzał spokojnie na Welfa. Jego niespięte słowy opadały mu luźno na ramiona. Powoli schował bezużyteczną procę za pas i wyciągnął, trochę skuteczniejszy rzeźbiony drąg.
Mężczyzna polegał na swojej broni. Przeszedł z nią bardzo wiele, wiele orków oraz innych plugawych bestii. ~Oczywiście, spróbuje. Wy osłaniajcie mnie, jeśli łaska. Bądźcie gotowi do ucieczki, jakby co.~
Huor ruszył na lekko ugiętych nogach. Jego czujny wzrok pozwalał mu iść przed siebie.
Doszedłszy do zniszczonego walką wozu spojrzał na ciało kobiety. "Nie rozumiem przesłania tych goblinów" pomyślał... z lekkim uśmiechem na twarzy, lecz wciąż w pełnej gotowości, z drągiem w ręku otworzył drzwiczki wozu (jeżeli się dało).
__________________ Est autem fides credere quod nondum vides; cuius fidei merces est videre quod credis
A fructibus eorum cognoscetis eos |