Elfka szła tuż obok brata, jej myśli błądziły gdzieś daleko. Tak naprawdę nie mogła wiele zrobić. Choć nie chciała tego przyznać wiedziała jednak, że bardzo martwi się o brata. Deszcz, błoto... To miejsce ją irytowało. Miasto to było coś. Dawno jej w lasach nie było, choć wiedziała co i jak.
Gdy dotarli do wioski samo miejsce jej nie zachwyciło. Rozglądała się i widziała nieufność mieszkańców. Odetchnęła i trzymała lekko dłoń ich pracodawcy. Nie obchodziło jej to co sobie pomyślą towarzysze. Wysłuchała uważnie wypowiedzi Rurika. -Ja pójdę z rannym do guślarza. -powiedziała nie zastanawiając się długo. Najważniejsze było bezpieczeństwo jej brata. On jej pomógł kiedy najmniej się tego spodziewała i ona zrobi to samo dla niego. -Pomóżcie mi tylko go tam zanieść, a ja tam z nim zostanę. -zwróciła się do mężczyzn. - Tylko ostrożnie, nie chcę aby bardziej cierpiał... Wy idźcie do karczmy. Spotkajmy się jutro w tym miejscu. Może będzie już wiadomo coś więcej... -popatrzyła na najemników. W sumie nie byli tacy źli. Krasnolud wbrew pozorom też nie był zły. Również walczył i nie szkodził naturze. -Uważajcie na siebie. -wyszeptała cały czas trzymała dłoń rannego elfa.
__________________ "Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy." |