Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2013, 14:32   #110
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Część II


15 Eleint 1372

Tym razem to Neevrae poprosiła o spotkanie z Mevremas, a nie została wezwana. Chciała przekazać Opiekunce Aleval to, czego dowiedziała się podczas badania Płaszczowca.
Mevremas. Ubrana. I to w spodnie. Fakt, były to spodnie obcisłe, dobrze podkreślające urodę Matrony. Podobnie jak piękna była wzorzysta koszula którą Matka Opiekunka nosiła na sobie. Tyle... że szokiem było zobaczyć Mevremas w stroju co najwyżej pięknym, a nie budzącym pożądanie czy rozpalającym zmysły. Mevremas siedziała za biurkiem w niedużej biblioteczce i czytała mając na nosie okulary.
Niezwykle zapewne okulary, skoro tom przez nią trzymany miał czyste strony.
Spojrzała na wchodzącą Neevrae i uśmiechnęła się.-Nie spodziewałam się ciebie tu tak szybko, coś się stało?
- Przynoszę pewne wiadomości. - odezwała się - Powiązane z ostatnią wyprawą Despana do Podmroku, w której brała udział Valyrin i tym, co na niej znaleźli.
Mevremas zdjęła okulary i zerknęła na kapłankę.- Więc to prawda, tak? Wślizgnęłaś się do łóżka Najwyższej Czarodziejki Despana?
Zamknęła księgę i odłożyła okulary, na bok wskazując Neev miejsce do siedzenia.
- Nie nazwałabym tego tak. - odparła cicho siadając na miejscu - A informacje zdobyłam dzięki małej współpracy, chociaż uważam, że warto było.
-Z kim współpracowałaś i jakież to informacje?- spytała Mevremas przysiadając się na biurku i głaszcząc po głowie Neevrae.- No nie bądź taka spięta. Wszak widziałaś mnie nagą wiele razy.
- Nie jestem spięta. Raczej chodzi o, hmm, pewną nowość. - zastanowiła się - Podczas wyprawy natrafili na zaiste dziwny okaz Płaszczowca, który nawet ciężko było utłuc. Wyglądał jak zmutowany, co muszę przyznać, bo widziałam go na własne oczy, i chcieli dowiedzieć się o nim coś więcej. Zaoferowałam małą pomoc... przesłuchanie martwego okazu. Nie wiedziałam czy same próby cokolwiek dadzą, ale udała się komunikacja z nim.
-Kto był świadkiem tej rozmowy?- spytała Mevremas po chwili zastanowienia. Nie przerywała głaskania głowy Neev niczym ulubionej kotki.
- Valyrin, Bal’lsir, Mistrz Magów Areny Despana i drowka, która kroiła Płaszczowca.-
-I co usłyszałaś Neevrae?- spytała spokojnym głosem drowka, choć jej dłoń głaszcząca włosy dyplomatki wskazywała na pewne... napięcie mięśni, gdy dotykała ciała dyplomatki.
- Dowiedziałam się co go zmieniło w tę bestię, którą się stał. Mówił o tym, że przeszedł przez zagubiony portal i znalazł się w miejscu, gdzie nawet chaos ulega wypaczeniu. Gdzieś, gdzie forma była iluzją. Podał lokalizację portalu, w Dolmroku. - wyjaśniła - Coś otworzyło mu przejście, rozdarło Gobelin, ale nie umiał określić czym to było. Wyglądało na to, że Płaszczowiec wyczuwał dusze istot żywych. Mówił, że pęknięcie znikło, a przejścia już nie ma.
-Ale wiedział, co spowodowało to pęknięcie?- mruknęła po namyśle Mevremas.
- Zapytany co rozdarło Gobelin nie umiał określić.-
-Czego jeszcze się dowiedziałaś?- zapytała Mevremas.
- Jeżeli chodzi o jego anatomię... Z ciekawszych rzeczy: miał rozrośnięte, skręcone płuca i duże serce, ale układ pokarmowy w zaniku. Dziwną krew. Brak pasożyta jak w przypadku Ilithidów. Duży mózg. Mógł żywić się energią. - odpowiedziała zastanawiając się - Drowka go krojąca mówiła, że nie miał prawa funkcjonować, a co dopiero walczyć. - kolejna chwila zamyślenia - Valyrin mówiła, że wpadli na niego przypadkiem. Zaatakował mały ich oddział... Zabił prawie wszystkich prócz jednego. Ten wrócił szalony. Ponoć jeden dotyk Płaszczowca wyzwalał najskrytsze myśli i wzmacniał je do szaleństwa.
-Intrygująca sztuczka...Nieprawdaż?- zamyśliła się Mevremas uśmiechając się nieco.
- Na pewno skuteczna, co udowodnił na tym jednym drowie, który powrócił.
- Co zamierzają zrobić ze szczątkami tej bestii?- zapytała Mevremas głaszcząc Neevrae niemalże... czule.
- Zebrali trochę próbek, a resztę będą spalać. - odparła kapłanka.
-Hmmm... coś jeszcze zauważyłaś?-spytała Mevremas po chwili rozważań.
- Tak naprawdę byłam trochę zaskoczona, że udało się z nim porozumieć po jego śmierci. Brałam pod uwagę możliwość, iż będzie to niemożliwe lub przynajmniej mocno utrudnione, a jednak udało się.
-Masz talent... lub łaskę Lolth.- rzekła z uśmiechem Mevremas ześlizgując się z biurka, wprost na siedzącą na krześle Neevrae. Pośladki Matrony oparły się o uda kapłanki. Biust ocierał się o jej piersi, a zapach perfum Matki Opiekunki otoczył Neevrae niczym niewidzialny kokon. Otoczyła szyję kapłanki ramionami, a talię oplotła udami.- Szkoda że mamy mało czasu Neevrae... Nie nagrodzę cię odpowiednio do twej inicjatywy.
Neevrae spojrzała w oczy Mevremas czując jak serce zwiększyło swój rytm. Uśmiechnęła się mimowolnie.
- Sądzę... że to zawsze będzie do nadrobienia.
-Może...- usta Matrony przylgnęły do ust kapłanki całując je powoli i delikatnie. Język muskał wargi i czubkiem ocierał się o język Neevrae.
Neevrae odwzajemniała pocałunek rozkoszując się nim. Dłońmi gładziła boki Mevremas.
-Tęskniłaś za mną?- szeptała z uśmieszkiem Mevremas całując szyję dyplomatki i wsuwając dłonie pod jej szaty. Delikatnie ugniatała piersi Neevrae, powoli i mocno.-Masz bardzo ładny biust... i przyjemny w dotyku.
Kapłanka zamknęła oczy i zamruczała cichutko. Przesunęła policzkiem po policzku Mevremas i chwyciła ustami jej ucho, pieszcząc je w rytm ugniatania swoich piersi przez Matronę.
-Jesteś bardzo... jak klejnocik, którym się można cieszyć i cieszyć...- mruczała Mevremas odsłaniając piersi Neevrae i przesuwając dłonią po jej brzuchu, wprost pomiędzy jej uda. Poddawała się pieszczocie ust kapłanki na swym szpiczastym uchu.
Po chwili Neevrae zaczęła pieścić szyję Opiekunki, delikatnie muskając jej skórę i przesuwając po niej językiem. Jednocześnie zaczęła ugniatać jej piersi przez materiał bluzki.
-I jak można cię nie polubić... jesteś entuzjastyczna.- jedna dłoń Mevremas pieściła obnażone piersi Neevrae, druga zanurzyła się między uda młodej dyplomatki i sięgnęła palcami do jej intymnego obszaru.
-Mam cię... -rzekła z satysfakcją Matrona i zagłębiwszy się w nim, zaczęła powoli pieścić najbardziej wrażliwy obszar Neev, rozpalając jej zmysły.
Neevrae jęknęła cichutko i z zamknętymi oczami kontynuowała pieszczoty. Jedna z jej dłoni wsunęła się pod bluzkę Mevremas, pieszcząc jej piersi.
Trzeba było uznać kunszt Matki Opiekunki Aleval, która w takim układzie jakoś zdołała zdobyć bastion kobiecości Neevrae i pieszczotliwie poruszać w nim palcami coraz mocniej wprawiając Neevrae ciało w drżenie. Przyjemność ta łączyła się z ugniatanymi drugą dłonią piersiami. Ale też i zakusy dyplomatki pozostawiały po sobie ślad w postaci urywanego oddechu Mevremas.
Wolna ręka Neevrae przesunęła się po brzuchu Opiekunki i wsunęła w jej spodnie, pieszcząc delikatnie zewnętrze partie jej intymności. Usta wciąż błądziły po szyi, zaś druga ręka niestrudzenie po piersiach. Kapłanka oddychała coraz szybciej, siłą woli skupiając się także na sprawianiu przyjemności Mevremas.
Ta zaczęła się wierci pod dotykiem palców Neevrae, nieudolnie próbując im uciec. Oddech Mevremas był płytki i rwał się, niemniej ruchy palców między udami były coraz bardziej dojmujące i intensywne. Ciało młodej dyplomatki, mimowolnie się prężyło, wypinając piersi wprost pod pieszczącą ją dłoń.
Młoda dyplomatka wiedziała, że już długo tego nie wytrzyma. W końcu wsunęła dłoń dalej, zagłębiając palce we wnętrzu Mevremas. Jęki Neevrae były coraz szybsze i częstsze, co przekładało się na ruchy palców, czyniąc je silniejszymi i gwałtowniejszymi.
Neevrae była na skraju wytrzymałości. Jej ciało drżało, jej jęki były coraz głośniejsze, a oddech szybki. Jeszcze kilka ruchów dłoni i dyplomatka drżąc dotarła na szczyt rozkoszy, ku satysfakcji Matrony, która zsunęła się tuż po tej nagłej ekstazie i chwiejąc się nieco stanęła na nogach opierając się o biurko. Zsunęła podstępnie rozpięte spodnie, wraz z przemoczoną nieco bielizną i rzekła zachęcająco.- Dokończ co zaczęłaś Neevrae.
Neevrae odetchnęła głęboko próbując odzyskać chociaż część świadomości po zatraceniu się w ekstazie i podeszła do Mevremas. Zsunęła się niżej, po czym zaczęła całować uda Opiekunki, aby po chwili zagłębić się ponownie w jej wnętrzu, jednak tym razem dając posmakować Matronie pieszczoty języka.
-Oooo tak...-jęknęła cicho Mevremas, głaszcząc głowę pieszczącej ją kapłanki.-Jesteś baaardzo... cudddownie...-
Nie mogła złapać myśli pod jej muśnięciami języka, więc dała dobie z tym spokój. Docisnęła jedynie głowę Neev do swego podbrzusza, wypinając biodra do przodu, by ułatwić zadanie języczkowi kapłanki.
Dłonie kapłanki gładziły uda Mevremas, a język zataczał koła w jej wnętrzu, przypominając sobie, które z miejsc sprawiały Matronie największą przyjemność.
Matrona drżała coraz bardziej i pojękiwała coraz głośniej. Ekstaza zbliżała się szybko i gwałtownie. Nagle... Matka Opiekunka, pochyliła się w dół zaciskając zęby by stłumić głośny jęk spełnienia, efekt pieszczot młodej dyplomatki.
-To było... naprawdę. Było to... szybko się uczysz Neevrae.- rzekła Mevremas głaszcząc po głowie kapłankę.
- Cieszę się... - odparła uśmiechając się. Wzięła głębszy oddech i stanęła na nogi.
-I tak należy ci się jakaś nagroda za inicjatywę.-mruknęła Mevremas podciągając bieliznę i naciągając spodnie na swój zgrabny tyłeczek.- Hmmm... Już wiem. Zaproszenie na moje prywatne przyjęcie. Dostaniesz wkrótce i zrobisz z nim co zechcesz. Możesz sama przyjść, a możesz... Na pewno zrobisz z niego dobry użytek.
Neevrae przysunęła się do Mevremas i przesunęła językiem po jej uchu.
- Mogę przyjść z kimś? - zamruczała.
-Masz kogoś konkretnego na myśli?-spytała zaciekawiona Matrona, delikatnie pieszcząc szczyt piersi drowki.
- Valyrin. - odparła drowka delikatnie przygryzając szczyt ucha Mevremas - Sądzę, że mogłoby się jej spodobać.
-Ja też tak sądzę.-mruknęła lekko drżąc Mevremas, po czym dała klapsa w pośladek Neevrae chichocząc.- A kysz kusicielko... dzisiaj nie mam dla ciebie tyle czasu.
Ujęła podbródek Neevrae dodając.- Będzie dla jednej osoby... z towarzystwem. Może być?
Cmoknęła delikatnie usta kapłanki.
- Idealnie. - zgodziła się Neevrae - Dziękuję, Matko Opiekunko.
-A teraz idź już. Na pewno masz wiele zadań do wykonania w służbie Domu i... miej te śliczne uszka czujne.- uśmiechnęła się Mevremas.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline