Ja bym proponował bez pardonu się tam wkraść w nocy. Przecinamy drut kolczasty przy ziemi, przeczołgujemy się, i skradamy aż do ruin. Przejdziemy między budką przy drodze, a tą na północ od niej. Są w odległości jakiegoś kilometra, więc lampami naftowymi nas nie naświetlą.
Z naukowcami bym się mimo wszystko nie kontaktował, nie ma co angażować w to więcej osób, niż to niezbędne.
Dalej nie ma co snuć planów bez potwierdzenia, że wszystko jest ok. A pewnie nie będzie
Co wy na to?