Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2013, 12:48   #71
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Załaz dolezę, ino skończę jeszć! - Zawołał Almos z gębą pełną żarcia do Hanny.
Jeździec równin wpałaszował okonia z ziemniakami i najedzony rozparł się na ławie. Irmina mówiła o tym całym Spaczeniu oraz istotach zwanych skavenami. Nomada usłyszawszy o tych stworach prychnął.
- Szczuroludzie! Jak to by miało w ogóle wyglądać? - Roześmiał się. - Dobre sobie! Nie ma czegoś takiego jak szczuroludzie.
Koczownik dopił kubek kumysu i wstał od stołu. Na odchodnym rzucił jeszcze:
- Tym garbarniom jednakowoż warto się przyjrzeć. Niebo wciąż jest zachmurzone, więc dzisiejsza noc powinna być dobra.
To rzekłszy wyszedł, mijając się w drzwiach gospody z człowiekiem w barwach von Kauffmanów.
Almos usadowił się w cieniu Mostu Gryfona, skąd miał dobry widok na załadunek kupieckiej barki, samemu pozostając niemal niewidocznym. Spokojnie pykał fajkę przygladając się płynącej leniwie rzece, przechodzącym obok dziewkom i pracy dokerów. Wtem dwóch mężczyzn weszło na pokład, jeden z nich rozmawiał chwilę z kupcem, a potem obaj wyprowadzili z barki Hannę. Nomada wstał, narzucił na głowę kaptur i ruszył dyskretnie za nimi. W międzyczasie wyłowił z tłumu jakiegoś brudnego dzieciaka, złapał go za fraki i zaświecił mu przed oczami miedziakiem.
- Pędź do “Białego Konia”, znajdź czarodziejkę Irminę i powiedz jej, że ludzie Kaptura prowadzą gdzieś Hannę a jeździec idzie za nimi. Ona da ci drugiego pensa. Powtórz co masz przekazać.
Gówniarz powtórzył a nomada ruszył za Hanną i drabami.

Ekhart, który szedł za Almosem nie chciał psuć kompanowi przykrywki. Stanął więc sobie w jakiejś bocznej uliczce tak, by mieć na oku barkę i Almosa. W międzyczasie sprawdził pistolet i podsypał proch na panewkę. Miał dobrą prochownicę. Pomimo wilgoci w powietrzu i ostatniego nocnego przemoknięcia czarny proszek był sypki i suchy.
Gdy skończył spojrzał na barkę i zamarł. Dziewczyna miała kłopoty. Szarpała się z jakimiś obwiesiami. Zaniepokojony spojrzał na Almosa, na szczęście jeździec równin zachowywał się spokojnie.
Ekhart wyszedł ze swego zaułka i podążył za prowadzącymi Hannę obwiesiami dobierając prędkość marszu tak, by się do nich za nadto nie zbliżać i tak, by nie tracić ich z oczu. Póki co śledzenie było łatwe. Po dokach kręciło się mnóstwo ludzi, a Hanna na tyle zajmowała uwagę porywaczy, że nie zwracali zbytniej uwagi na otoczenie.
Rigel musiał przyznać, że kierunek w jakim prowadzono Hannę był dla niego nowością, choć umiejscowienie kryjówki Czarnego Kaptura za rzeką brał pod uwagę. Jednak nie przyglądał się tej możliwości, raz z braku poszlak, dwa by nie komplikować bardziej sprawy. Teraz jednak idąc za zbirami musiał zweryfikować swoje poglądy. Póki podążali w tłumie spieszących za swoimi sprawami ludzi śledzenie było proste. Jednak wkrótce porywacze odbili od nabrzeża w pustą uliczkę. Rigel skrył się za winklem narożnego domu zerkając za obwiesiami i wypatrując miejsc na ulicy dających jakieś ukrycie. Od biedy można się było skryć w wejściach do lichych domów, bądź próbować szczęścia za zalegającymi ulicę różnymi śmieciami.
Odszukał wzrokiem Almosa:
- Co robimy? Idziemy za nimi póki nas nie dostrzegą? Czy już ją odbijamy? Jednego spróbujmy wziąć żywcem - szepnął.
- Idziemy! - Zdecydował błyskawicznie Almos i pociągając za sobą Ekharta ruszył jakby nigdy nic środkiem uliczki, kilkanaście metrów za prowadzącymi Hannę drabami. Nie skradał się, szedł swobodnie.
- Mam nadzieję, że ten cały kaptur dobrze płaci - rzekł do kompana, nie ostentacyjnie głośno, ale tak, że idący przed nimi mogli coś usłyszeć. - Nie chciałbym zasuwać aż na Zamoście po próżnicy.
Po chwili uśmiechnął się szeroko i wskazał dłonią na zadek Hanny.
- Patrzaj, całkiem niezła dupa. Kto by pomyślał na takim zadupiu. Dupa na zadupiu, hehe, kumasz? - Nomada zaśmiał się z własnego żartu trącając łokciem w bok Ekharta, po czym pokiwał głową. - Taka w gruszkę. Lubię gruszki, kurde.
- Tak całkiem niezła, jeno zajęta -
zgodził się Ekhart wpadając w manierę Almosa - Hej koleś! - Zawołał do rosłego draba. - Opiekujecie się tą dziewką? Ile za numerek? Mamy trochę brzdęku na zbyciu.
Szczurowaty obrócił się i pokazał Ekhartowi obsceniczny gest.
- Swoją sobie znajdź! Ta nasza, możem oddać jak już sami sobie użyjemy!
Zatrzymał się na chwilę, ale drab ciągnący Hannę tego nie zrobił. Jeśli chcieli dziewczynę odbijać na ulicy, musieli zrobić to teraz.
Rigel podszedł do szczurowatego z uspokajającym uśmiechem na twarzy. Gdy znalazł się na wyciągnięcie miecza powiedział:
- Po co te nerwy koleś - jednocześnie wyszarpnął z pochwy miecz i wyprowadził cięcie w obojczyk draba.
Almos zaś dobył szabli i rzucił się na bandziora prowadzącego Hannę. Wystrzelił jak z procy, chcąc zdążyć nim zbój wciągnie dziewczynę do budynku.
 
Bounty jest offline