Erky Timbers spojrzał na oferowaną mu procę, potem na Mila. Machnął ręką. - Nie, dzięki. Wezmę rzeczy któregoś z goblinów. Miecz, tarcza i jakaś skórzana kurta wystarczą. Są tego samego wzrostu co ja, więc nie powinno być problemów.
Tymczasem kapłan próbował wypytać uwolnione przez Mila koboldy. Te jednak zdziwione popatrzyły po sobie, jeden z nich wzruszył ramionami i bez słowa "dziękuję" rzuciły się do ucieczki w kierunku terenów zamieszkałych przez swych pobratymców. Najwyraźniej doskonale znały drogę.
Gnom zarechotał widząc minę kapłana. - Koboldy były tu około tygodnia. Uwięziły je oczywiście gobliny po jakiejś większej rozróbie. Poza tym nie znają słowa we wspólnym. Żeby się z nimi dogadać trzeba by znać smoczy. Jeśli coś chcecie wiedzieć pytajcie mnie.
Poczęstowany przez Melisę uśmiechnął się z wdzięcznością. - Panienka ma łeb nie od parady, właśnie o to chciałem poprosić. Nie miałem niczego przyzwoitego w ustach od roku czasu.
Krztusząc się i dławiąc wskutek łapczywego pochłaniania jedzenia i napitku zaczął odpowiadać na zadane pytanie. - Czterech podróżników mówicie? Nie, czterech nie widziałem, ale dwóch tu było. Paladyn i zaklinaczka. Potem zażądał ich Belak Wygnaniec i wszelki słuch po nich zaginął. Nie wiem co się z nimi stało. |