Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2013, 10:13   #24
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Post pisany wspólnie z Mekow, Plomiennoluskim i Camillvsem

Rusty zapiął hełm i poprawił ochraniacz na krocze. Następnie wziął karabin i sprawdził magazynek. Wiedział, że gumowe kule mogą nawet połamać żebra oraz spowodować inne urazy. Po postrzale w korpus, trafiony zazwyczaj padał na ziemię i zbierał się z niej kilkanaście sekund. Dlatego dobrze było mieć w drużynie twardziela, któremu niestraszny ból, od którego takie pociski po prostu będą się odbijały. Cortez miał potencjał, aby przetrwać kilka trafień. Może nie strzela najcelniej, ale zawsze może zająć się ostrzałem danej lokacji i „przygważdżaniem” przeciwników, co da czas innym na eliminację. Za to Sara strzela doskonale. Rusty musiał przyznać, że lepiej od niego, co bardzo uraziło jego męską dumę. Snajper szczególnie przyda się w walce w długich korytarzach, ale ze swoim refleksem i zmysłem walki Thorne będzie cennym atutem gdziekolwiek się nie pojawi. Doktor strzelał równie dobrze co Rusty. Wiedział jak wygląda komunikacja w teamie i na czym polegają podstawowe manewry czarnej taktyki. I w razie potrzeby mógł udzielić pierwszej pomocy. Kenshiro miał problemy z komunikacją a najlepiej czuł się sam, kryjąc się w cieniu i walcząc bokenem. Zanim żołnierze zostaną wysłani na prawdziwą misję, trzeba z nim przetrenować współdziałanie. W drużynie nie powinno być miejsca na indywidualności ograniczające jej potencjał. Teraz jednak nie było czasu na dodatkowy trening, więc Rusty postanowił pozwolić Kenshiro na metody walki, w których czuł się najlepiej.
Wszyscy widzieliśmy budynek – zaczął Derren. –Od początku trzeba szybko działać i zająć dobre pozycje strzeleckie – nie możemy pozwolić na to, aby to przeciwnicy kontrolowali teren. Dlatego też w pierwszej fazie starcia biegniemy do wyznaczonych punktów i je przejmujemy. Ja, Braxton i Kenshiro bierzemy drzwi po lewej. Wbiegamy na podest, potem w lewo tak jak biegnie korytarz, po czym kontrolujemy drzwi przed zejściem na dół. Kenshiro - odłączysz się trochę wcześniej i wejdziesz w drzwi po lewej, a następnie zaczniesz eliminację wrogów na własną rękę. Powinieneś mieć chwilę czasu na znalezienie dobrego miejsca na zasadzkę. Thorne i Cervantes – idziecie drzwiami po prawej. Jest tam długi korytarz z kilkoma miejscami dogodnymi do obrony. W parze, gdzie jedna osoba kładzie ogień zaporowy a druga celnie punktuje powinniście być w stanie oczyścić sektor. Aby ułatwić komunikowanie naszych pozycji, proponuję następujące nazwy części budynku: z lewej Taras, środek to Centrum, korytarz po prawej i przyległe pomieszczenia to Prawa. Czy są pytania?
- Jaka strategia? Z odpowiednią ilością czasu możemy sabotować otoczenie. Zawał rampy, czy coś takiego - zagadała Sara.
-To zajmie dość dużo czasu - a nie mamy ładunków wybuchowych. Podejrzewam, że walka w przestrzeni zamkniętej będzie szybka i dynamiczna. Thorne kiwnęła głową na znak zgody i zrozumienia.
-Sara, jakiej taktyki powinniśmy się spodziewać ze strony przeciwników w CQB? Jak najprawdopodobniej będzie walczyć drużyna Bauhausu?
Kobieta nie musiała zastanawiać się zbyt długo nad odpowiedzią i zameldowała nieomal od razu.
- Sądzę, że po tym co było w kantynie będą się trzymać razem. Mogą urządzić zasadzkę wybierając takie miejsce, abyśmy nie zaszli ich zbyt łatwo z dwóch stron. Mogą ruszyć szybko do ataku, aby nas zaskoczyć i zaznajomić się z jak największą ilością terenu.
-Czyli, którykolwiek wariant wybiorą, będziemy gotowi. Jedyny problem może wystąpić, kiedy para naszych strzelców trafi na piątkę z ich oddziału. Jednak pięć osób w wąskim korytarzu będzie stanowiło dobry cel dla dwóch żołnierzy. A wsparcie będzie nieopodal, zawsze gotowe, aby uderzyć z flanki. Odnośnie zasadzki, obiekt treningowy jest tak skonstruowany, że ciężko znaleźć miejsce, do którego dostęp będzie tylko z jednego przejścia. Mimo wszystko uważajcie - pewnie będą próbowali się gdzieś zasadzić.

- Jeśli spróbują zrobić zasadzkę pełnym składem, to są ugotowani, oraz skończonymi idiotami. Zamknięty budynek to nie bunkier, ma za dużo wejść i wyjść, zbyt dużo wolnych przestrzeni. Gdyby dali nam granaty, można by ich było załatwić jedną czy dwoma cytrynkami bez żadnych problemów. Gumowe kule to popołudniowa rozrywka. - Puszka splunął przez ramie i przeładował broń, sprawdził zapas amunicji. Był gotów. - Co do pozycji, przyjęto, sadze ze nawet gdyby trafili na nasza dwójke pełnym składem, będzie to dla nich problem, więcej celów, to większa skuteczność zaporówki, a resztę wykonczy Sara. - Wzruszył ramionami i przełączył bezpiecznik z krótkich serii na ogień ciągły. Co prawda nie był to miotacz ognia i nie mógł spalić drani za to ze wyszli ze wszystkiego nawet bez wizyty na dywaniku, ale wizja puszczenia gradu gumowych kul w stronę ekipy rudego jakoś dziwnie napawała go spokojem.
- Mam tylko nadzieję, że naszym przeciwnikom nie dali dostępu do Surveillancu - zdradziła Sara.

Milczący przez większość czasu i słuchający uważnie Kenshiro zdjął z nosa powolnym ruchem ciemne okulary, włożył je z namaszczeniem do kieszonki swego umundurowania, zapiął na guzik, wygładził, a następnie zabrał głos.
-Wedle rozkazu. Będę cicho szedł do przodu, wypatrywał i nasłuchiwał - mówił spokojnie, co chwila zatrzymując się, rozmyślając. Prawie wcale nie patrzył nikomu w prosto w oczy, wodził spojrzeniem dookoła lub w jakiś punkt gdzieś w dali. Mrużył lekko oczy, tak iż robiły się z nich jakby dwie małe szparki pomiędzy powiekami, zapewne był to tik nerwowy, którego dorobił się na przestrzeni wielu lat niełatwego życia wojownika.
-Jeśli napotkam przeważające siły, będę unikał, czaił się, albo wciągał w zasadzkę i starał się przeżyć, dopóki ich z flanki nie zajdziecie. Jeśli napotkam słaby punkt, wówczas dam Wam znać, będę próbował nacierać i eliminować przeciwników. Jeśli będziecie związani walką, wówczas będę podchodził ich z flanki, najchętniej od tyłu. Jeśli będzie trzeba, swoim działaniem ściągnę na siebie uwagę i ogień przeciwnika, by dać Wam możliwość spokojnego oddania strzału.

Team miał za sobą dopiero kilka wspólnych treningów w kill housie, ale radził sobie bardzo dobrze. Wszyscy potrafili odłożyć na bok korporacyjne animozje i współpracować na najwyższym poziomie. Po drugiej stronie barykady, była jednak zgrana drużyna Bauhausu i istniało prawdopodobieństwo, że jej członkowie kiedyś razem trenowali lub walczyli. A jak nie, to przynajmniej mieli za sobą podobny system szkoleniowy, co nieco ułatwiało sprawę. Nie posiadali jednak głównego atutu teamu six – wszechstronności.
Rozległ się sygnał gotowości. Do rozpoczęcia walki pozostała jedna minuta. –Ja i Mallory to drużyna pierwsza, Sara i Cortez – druga, Kenshiro trzecia. Komunikaty do określonych osób rozpoczynamy literą wojskowego alfabetu fonetycznego, tożsamą z pierwszą literą jego nazwiska. I pamiętajcie – komunikacja, krycie, szybkie przemieszczenia. Strzelajcie celnie, najlepiej w żebra.
- Tak jest!
-Na pozbawionej wyrazie, poznaczonej zmarszczkami śniadej twarzy pojawił się drapieżny uśmiech - Zaczynamy polowanie.
Rozbrzmiał dzwonek wyznaczający początek starcia. Żołnierze rozbiegli się do wyznaczonych sektorów. Rusty ruszył do drzwi, wbiegł na schody i zajął pozycję ukryty za framugą drzwi. Wyjrzał zza niej, klasycznym krojeniem tortu, w każdej chwili gotów do strzału. Jego plan był prosty – znaleźć miejsce, gdzie opór przeciwników będzie słabszy, pokonać ich i zajść resztę z flanki. Jeżeli jednak tam Bauhausu przyczaił się gdzieś razem, to trzeba ich będzie zajść z trzech stron i wziąć na przetrzymanie. W końcu zaczną pękać i wystawią się na strzał. W końcu nikt nie lubi siedzieć w pułapce i czekać na serię pocisków. –Jedynka na pozycji w centrum – poinformował.
Kenshiro poprawił swój hełm, dopasował komunikator, przełożył drewniany miecz do lewej ręki rękojeścią do góry, zupełnie jakby trzymał po prostu jakiś kij, i ruszył kocim krokiem za Derrenem. Odłączył się w wyznaczonym miejscu bezszelestnie podążając przed siebie próbując wyczuć jakiekolwiek oznaki obecności przeciwnika.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 09-07-2013 o 10:58.
Azrael1022 jest offline