Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2013, 20:46   #242
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Przepis na: pieniądze
(czyli o handlu z wampirami)

Sidhe swoje nauki mieli wygrawerowane głęboko w krwi. Mimo swoich widoków i odruchów, po trzecim głębokim wdechu niebieskoskóra zatkała lekko nos aby odezwać się do pary zombie. Czy też Ghuli. W końcu zombie nie używały mózgów, a ci wyglądali na kompetentnych.
- Dostaliśmy prośbę od wampira z dolnego piętra, aby was zamordować. Nie mamy jednak pewności czy to słuszne...mimo podejrzeń...chcę jakoś was respektować. - przez moment Shibie przeszedł przeze myśl żart o zabawie jedzeniem, doszła jednak szybko do wniosku, że przecież mięso istot inteligentnych do tej kategorii się nie zalicza. - Skąd bierzecie te wszystkie zwłoki? - spytała.
Blond włosa osóbka, przekrzywiła głowę na bok, przyglądając się niebieskoskórej. - Pui? -wymamrotała w trochę innej tonacji, nie odrywając oczu od kobiety. Jej towarzysz zaś wydawał się bardziej rozmowny, bowiem rzekł. - Jak się wyrwie muszką skrzydła to nie latają! - mówiąc to zaś jego zęby wyszczerzyły się w uśmiechu.
- Ah...rozumiem. - uśmiechnęła się Shiba. Wyciągając dłoń na zgodę. - W takim razie przepraszam za problem. - Natychmiastowo jednak zmieniła pozycję swojej ręki z poziomej w pionową. - Heal. - szepnęła krótko, nie siląc się nawet na modlitwę. Jej zrozumienie białej magii znacznie wzrosło w ostatnim czasie.
Zielone bąbelki pojawiły się dookoła wskazanego dziwaka, a on uniósł dłonie do poziomu twarzy przyglądając się im dokładnie. Nie wyglądało jednak na to, by zaklęcie czyniło mu jakieś szkody. - Uooooaaaaa -wydała przeciągły jęk zachwytu blond włosa persona.
- Hm? Wydawało mi się, że masz zacięcie na twarzy... - zdziwiła się niebieskoskóra szybko znajdując sobie wymówkę. - Ale żeby ci bąble wyskoczyły...etoo...przepraszam? - uśmiechnęła się głupio świadoma tego z jak tępą parą się zadaje. Miała dziwne wrażenie, że hasłem "patrz latawiec" mogłaby wybawić ich z zamku i zakończyć zlecenie. Ale z drugiej słuszniejszym wydawało się zabić ich na miejscu. Była drobna szansa, że nie są zbyt specjalnie winni czegokolwiek. Ale będąc szczerym, za samą profanację zwłok większość zgromadzeń na kontynencie z chęcią by ich utłukła.
- Pozwólcie, że to poprawię. - zaproponowała unosząc tym razem mechaniczną dłoń. Miała zamiar "wypalić" te nieznośne bąbelki...
Sztuczna dłoń odskoczyła w bok odsłaniając tym samym wylot miotacza ognia, który kobieta otrzymała od Madreda. Potężna fala ognia wystrzeliła z protezy, zaś Shiba mocno zaparła się nogami o ziemię, by odrzut nie rzucił ją za zakrwawione ściany za plecami.
Oczy blondwłosej istotki zalśniły niczym diamenty, na widok tego niezwykłego zjawiska, jakim było wystrzelenie płomienia z mechanicznej ręki. Czarnowłosy dziwak natomiast nadął policzki, wykrzywiając przy okazji usta w dziwnym uśmiechu, zaś jego źrenice zniknęły pod powiekami, prezentując samo białko oczu.
Nagle buchnęła potężna dawka pary.
Z ust wyższego z domniemanych nekromantów wystrzelił strumień wody, który starł się z potężnym płomieniem, sprawiając że oba żywioły zniwelowały się nawzajem, zaś po komnacie rozeszły się kłęby białego ciepłego oparu.
- Unik! -ryknął Kaze, wyskakując nagle w powietrze i wbijając ostrze kamy w sufit, tak że zawisnął pod nim, skulony tak, że jego stopy dotknęły skalnej powierzchni nad walczącymi. Shiba była jedna za wolna, strumień energii elektrycznej, wystrzelił z kłębów pary uderzając w brzuch kapłanki i posyłając ją z powrotem na schody. Jej niebieska skóra na brzuchu, została dotkliwie poparzona, zaś wyładowania skakały jeszcze chwile po wypustkach na jej ciele.
- Ouiii! -wyjęczała blond włosa istotka, odganiając kłęby pary dłonią. Po całym jej ciele skakały malutkie błyskawicę, zaś nitki zszywające usta, wręcz drżały od energii elektrycznej.
- Bierz faceta. I uwaga, to jakaś banda szaleńców i nic więcej. - Po poinstruowaniu swojego partnera niebieskoskóra sięgnęła szybko do kieszonki u jej pasa. Wyjęła z niej imbir który szybko przełknęła wbiegając na pole walki. Zamierzała wyskoczyć i po prostu złapać maniaczkę w blondzie. Nie była pewna do jakiego stopnia znają się oni na magii elementarnej i czy woda oraz elektryczność to wszystko co mają w zapasie. Wiedziała jednak jedno. Nie chce być uderzona przez piorun po tym, gdy ktoś ją wcześniej zmoczy.
Czarnowłosy nekromanta, ponownie nabrał czegoś do ust, by po chwili wypluć w stronę Kaze trzy duże bąble wody. - Rybko, rybko czemu nie pływasz? -zarechotał głośno, rozkładając szeroko ręce. Jednak cienisty zabójca, nie miała zamiaru prowadzić dialogów. Odbił się od sufitu, o który roztrzaskały się wodne bomby, jedynie lekko mocząc włosy cienia. W powietrzu były krasnoludzki więzień obrócił się wykonując piękny piruet, posyłając tym samym kame w pierś wroga. Ostrze z głośnym mlaskiem, wbiło się w ciało chłopaka... który jedynie zarechotał jeszcze głośniej, mimo krwi płynącej spod ostrza broni.
- Chodź tu rybko... -wymruczał cień, zaczynając ciągnąć wodnego maga w swoją stronę.
W tym czasie blond włosa istotka, poczęła jęczeć coraz głośniej, a wyładowania dookoła niej urosły. Jednak Shiba była szybsza, jej ociekające kwasem ciało znalazło się tuz przy magu, a kobieta, chwyciła osobnika o zaszytych ustach w objęcia. Ta uśmiechnęła się szeroko, gdy kwas zaczął wtapiać się w jej ramiona, paląc ubranie, skórę jak i powoli przedzierając się do kości.
- Ouuuo? -zapytała, słodkim głosem, zaś po ciele Shiby poczęły przelatywać potężne wyładowania. Kobieta o niebieskiej skórze, czuła swąd spalenizny, gdy jej skóra powoli zaczynała czarnieć od temperatury elektryczności.
Niebieskoskóra nie miała zamiaru puszczać swojej ofiary. Wręcz przeciwnie. W końcu ten efekt działał. - O my god and guide. Grant me help from my state and remove the grief from my body and soul for the rotation of light in darkness. Grant me thy cleanse. - wyszeptała czując jak nieprzyjemne napięcia kumulują się w jej ciele. Była zdolna nawet do tego, aby wgryźć się w oponentkę swoimi kłami, gdyby ta wyrywała się zbyt mocno.
Shiba poczuła jak oczyszczająca moc zaklęcia spływa na jej ciało, sprawiając że nagle wyładowania przestały niszczyć jej ciało. Elektryczność biegała teraz po ciele niczym po niewidzialnej skorupie, nie czyniąc kapłance żadnej szkody. Kwas zaś powoli robił swoje, sprawiając że kości lewego ramienia przeciwnika, poczęły z sykiem topić się, zaś ręka niemal odleciała już od ciała.
- OUuuuiii! -zaskrzeczał przeciwnik, by nagle gruchnąć czołem w nos An sidhe. Coś chrupnęło lekko, a z nosa popłynęła krew, gdy wygiął się lekko w bok. Shiba jednak nie dawała za wygraną dalej trzymając wroga w stalowym uścisku, ten zaś szykował się do kolejnego uderzenia swoją czaszką.
W tym czasie kompan kapłanki ciągnął w swoja stronę wodnego maga. Ten jednak zaparł się nogami, których mięśnie zdawał się wręcz rozrywać ciało od wewnątrz. Jego pięty wbiły się w ziemie, gdy mocno zaparł się o podłoże, by nagle pociągnąć za łańcuch. Siła szaleńca była zaskakująca, zważywszy na jego posturę, przez co ciało Kaze oderwało się od ziemi, a on poszybował w stronę przeciwnika.
- Zabawa cieniami... -zachichotał złotooki mag, by wypluć cieńką linnie wody wycelowaną w twarz zabójcy. Ten jednak użył swej sztuczki, by rozwiać się w cieniach i pojawić obok na ziemi. Czarnowłosy mag wyrwał zaś kamę ze swej piersi po czym chwycił porzucona przez cienia broń i zaczął kręcić łańcuchami nie zważając na to kogo może nimi zranić.
- Pieprzone dzieciaki... -mruknął człek złożony z ciemności powoli wykonując dziwny gest palcami.
Niebieskoskóra skrzywiła twarz w grymasie bólu zirytowana, że jej ciało ponownie zostało uszkodzone. Oddychanie wyłamanym nosem było dziwne.
Dziewczyna otworzyła usta i wgryzła się w szyję przeciwnika z zamiarem wyrwania jej części. W ten sposób ofiara mogłaby się udusić i oszczędzić jej kłopotu.
Shiba rozwarła swe szczęki szerzej by wgryźć się w krtań wroga, jednak blondyn jak gdyby stał się szybszy. Jej głowa z impetem ponownie gruchnęła w twarz Shiby, doszczętnie gruchocząc nos Shiby do reszty, sprawiając, że łzy wypłynęły z oczu niebieskoskórej. Krew chlusnęła z zgniecionego obiektu, który wcześniej pieczołowicie pełni funkcje nosa, zas blond osóbka wyszczerzyła się w uśmiechu, od którego nitki w jej ustach, aż zatrzeszczały. Kapłanka pod wpływem adrenaliny, napięła mięśnie naciskając o wiele mocniej niż poprzednio na ciało osobnika o grobowej cerze. Zasyczało głośno, a obie ręce wroga opadły na ziemię w kałuży krwi i roztopionych tkanek. Przeciwnik uniósł kikuty na wysokość twarzy, wyraźnie zdziwiony tym co się stało.
- Uoooji? -wyjęczał pytająco, zaś były to ostatnie słowa w jego życiu, bowiem ręce Shiby przy pomocy kwasu otworzyły i nadpaliły tors dzieciaka. Żebra jak i jelita wypadły na wierzch z roztopionych dziur, zaś złote oczy spojrzały w dół, gdy ciało opadło na kolana. Blond włosa istota jeszcze chwile starała kikutami dosięgnąć wypadających narządów, by wepchnąć je do środka, nie rozumiejąc co się dzieje. Po chwili jednak ruchy ustały, a ciało zastygło martwe na ziemi.
Shiba jednak nie mogła odpocząć, bowiem od razu zmuszona była wykonać unik, bowiem jedna z kam którą wykręcał czarnowłosy przeleciała jej nad głową. Kaze jednak nie próżnował, jego palce uformowały dziwny symbol, zaś z ust zabójcy wypłynęły słowa.
-Cienie przybądźcie.
Gdy tylko ostatnia litera zawibrowała w powietrzu, całą salę wypełniła nieprzenikniona wzrokiem ciemność, nawet Shiba która świetnie widziała w mroku nie mogła zobaczyć własnej dłoni. Poczuła jednak jak coś przelatuje obok niej, a po chwili wszystko wrócił odo normy. Jedyną różnica było to iż Kaze stał za wodnym magiem, z rękami na jego wykręconej o 180 stopni głowie. Truchło wodnego maga opadło na ziemię, zaraz potem.
- Tak bardzo nienawidzę, że nasi przeciwnicy nie chcą po prostu umrzeć. - poskarżyła się dziewczyna wyjmując safaię, którą przekształciła w...gruby szal. Owinęła go wokół szyi i twarzy, aby zakryć ten okrutnie zmaltretowany nos. - Wracamy odebrać naszego wampira. - oznajmiła oglądając pomieszczenie dookoła. Może było tu coś ciekawego? Przy tylu zabitych...a, zresztą. Wampir i tak jej coś obiecał.
Ogólne oględziny nie wiele dały, zapewne jeżeli coś tu było, to dwójka szaleńców zasypała to już dawno książkami, czy też zwłokami. Zapewne trzeba by pogrzebać, przez dłuższą chwile w tym cuchnącym miejscu, by odnaleźć cokolwiek.
Kaze wzruszył ramionami podnosząc swoje kamy z ziemi.- Jak dla mnie możemy wracać. Ale dziwi mnie czemu ten wampir sam ich nie wykończył.
- Pan pizda jest pacyfistą. - przypomniała dziewczyna. - A ten drugi pewnie nie ma kontroli nad ciałem. - dodała po chwili ruszając w dół schodami. - Aż mnie zastanawia czy oni mają ten sam stopień świadomości? Wiesz, że jakby jednemu podsunąć obiad pod nos to czy drugi musi się temu przyglądać i obejść się smakiem?
- Hymm... ten który mieszka w mieczu, zdaje się obserwować wszystko z niego, gdy jest po za ciałem. -zauważył Kaze lekko drapiąc się czystym ostrzem po brodzie. - Ale ten drugi to nie wiem... trzeba by zapytać. -stwierdził wzruszając ramionami. - Co w ogóle chcesz zrobić z tym wampirkiem?
- Zabierzemy go z nami na górę przeznaczenia. Wejdzie to się dowie co ma robić, nie wejdzie to nie nasz problem. - stwierdziła szybko Shiba. - Ich jest dwóch. Nie trzech. Ten w mieczu i ten w co ma ciało. To, że pan mieczyk może opętać pedałka nie znaczy, że jest ich trzech.
- W sumie racja... -stwierdził Kaze po czym spojrzał na Shibe.- O co chcesz zapytać na szczycie góry? Wiesz skoro chcesz tam wejść z nami to wystarczy że jedna osoba zapyta o zarazę. -zauważył.
- Jak się okaże, że mamy jedno pytanie na osobę, to bym się trochę wnerwiła. Kiro nie wpuszczę nawet na schody, aby mi tam nie zasnął na teście a tak to każdy ma swoje pytania. - zauważyła dziewczyna. - Oprócz zarazy nic specjalnie mnie nie interesuje, to prawda.
- Z tego co wiem można zadać tylko jedno pytanie, ale nie wiem czy grupą czy tez osobno... no i od moich czasów mogło się pozmieniać. -stwierdził po czym uśmiechnął się lekko. - Ja pewnie zapytam gdzie znaleźć jakieś zaklęcie które powiększa cycki, albo coś by Krio nie mógł zasnąć, to by go wkurzyło. -zarechotał cień powoli schodząc po schodach.
- Jedyna szansa w twoim życiu aby dowiedzieć się czym do diabła jesteś, a ciebie interesuje powiększanie cycków? Właściwie jak chcesz, to mogę ci załatwić na to specyfik... - uśmiechnęła się dyskretnie niebieskoskóra.
- A szczerze po co mi to wiedzieć? Jeżeli jestem jakimś demonem czy inna klątwą, to tylko ta wiedza może mi skopać życie, co nie? -zapytał, ale widać było dość jasno, iż jedynie zgrywa obojętnego. - Serio możesz powiększać komuś cycki? -zapytał jeszcze wyraźnie zainteresowany.
- Osobiście niestety nie. Ale znam alchemika który ma na takie rzeczy eliksiry. Co prawda jest w wędrówce...ale ewentualnie miał się zatrzymać w swoim rodzinnym królestwie. Może potem przypomnę sobie nazwę. Gość to John Hare. - wyjaśniła.
- To czemu nie kupiłaś nic od niego? Twoje nie są jakieś specjalne wielkie... -mruknął Kaze, szczerząc zęby i unosząc ramie by zasłonić się przed ewentualnym ciosem.
- Przyczepie ci kiedyś dwa garnki do torsu i zobaczymy jak utrzymujesz równowagę. - odparła nie siląc się na krzywdzenie cienia. Zaczynał już ją męczyć.
Cień uśmiechnął się tylko do dziewczyny, mrużąc lekko oczy z rozbawienia.
- Skoro Cie to kręci. -powiedział w końcu stając przed rozwalonym wejściem do komnaty wampira - Damy przodem-stwierdził kłaniając się w lekko komiczny sposób.
- Chciałbyś. - mruknęła i złapała go za bark, aby wepchnąć go do komnaty i nawet pośpieszyć kuksańcem w zad. - Robota zakończona! - krzyknęła pakując się do środka.
Cień wpadł do sali, masując się po tyłku, by po chwili niespodziewanie wybuchnąć.
- Ja z nim kurwa nie wytrzymam! - mówiąc to załamał ręce i wskazał wampira, który podczas ich nieboecności napalił w kominku, a teraz siedział i robił coś na drutach.- Ide się powiesić, czy coś... -stwierdził Kaze ruszając w stronę schodów na dół.
- Spoko. - rzuciła niedbale za Kaze podchodząc do Wampira - Zbieraj swoje pierdoły. Weź uzbrojenie, gotówkę i jakieś ciuchy na zmianę. Wyruszamy jak tylko przestanie padać. A i nie zapomnij parasola. Będziemy się poruszać za dnia.
Wampir wykonał kilka ruchów ręką zaplatając kolejne oczka w produkowanej skarpetce. - Nie ma problemu, póki Rubin jest blisko słońce nie jest dla mnie groźne. -odparł nawiązując do ostatniej części wypowiedzi, po czym dodał. - A gdzie idziemy?
- Tam gdzie mi się zachce. Jestem tutaj opiekunką więc bądź grzeczny i nie wchodź nikomu pod nogi. - oznajmiła zadowolona z tego jak posłuszny wydawał się wampir. - Aha. Jesteś mi dłużny za posiekanie tych szaleńców na strychu. To będzie....dziesięć tysięcy w złocie. Chyba, że masz jakiś fajny artefakt na stanie.
- Przecież nie ja kazałem Ci ich zabić... handluj z Rubinem nie ze mną. -odparł bladolicy wstając z krzesła i rozpoczął zbieranie rzeczy z pokoju. Stojący pod ścianą miecz, zabulgotał zaś, jak gdyby chichotał.
- Tak w ogóle jestem Andre, miło mi. -przedstawił się w końcu osobnik.
- Dobra, to ja może wezmę ten miecz i pójdę z nim na stronę pogadać, dobra? - zaproponowała dziewczyna chwytając ostrze. - Nie będziesz chyba podsłuchiwał cudzych targów, prawda? Jak skończę to wrócę. Oj...oby miał czym zapłacić bo może będę musiała zabrać sam kryształ. Wygląda kosztownie. - z tymi słowami uniosła miecz i zaczęła się dosyć powolnie zbliżać do wyjścia z pomieszczenia.
Gdy tylko kobieta chwyciła za miecz, z rękojeści wystrzeliły te same kły co poprzednio, jednak nie zraniły stalowej dłoni. Krew zabulgotała groźnie, zaś ze szklanych zębów na końcu ostrza począł sączyć się czarny dym.
- Zostaw go... -stwierdził Andre. - Jestem bogaty, gdy dojdziemy do Lukrozu zapłacę.
- Aha. I teraz mówisz moim językiem. - uśmiechnęła się Shiba i wbiła ostrze w podłogę. - Będę czekać pod bramą. - oznajmiła ruszając do wyjścia z zamczyska.
 
Fiath jest offline