Po skończonym korycie Heinrich, odszukał Baszara. Znalazł go w mniejszej z sal rekreacyjnych. Indianin siedział w fotelu gapiąc się w wyłączony telewizor.
- Guten tag Herr Baszar. Ja wielce przepraszać ze takie haniebne insynuacje podniosłem. Staram się panować nad sobą ale to jest silniejsze czasami... - Z twarzy blondyna niewiele można było odczytać. Znów pełna była lodowej skorupy. Głos jednak był łagodniejszy, ale to znaczy ze był mroźny nie lodowaty. No i wybitnie gubił się w angielskim gdy był zestresowany. - Czy herr Baszar może coś opowiedzieć o sobie i swej drużynie. Wydaje mi się, że się dość dobrze znacie?
- Cóż, no wiesz, ja też nie zawsze łapię te intelektualne niuanse a życie wśród najemników uczy najpierw napierdalać a potem pytać. - Baszar nie miał zamiaru stwarzać dodatkowych problemów. Dość mieli tych prawdziwych. Skoro dziwak przepraszał to znaczy, że nie chciał obrazić. - Co do grupy, to jesteśmy jej resztką tak w sumie. Podczas ostatniej akcji większość z nas zginęła. Byliśmy dość liczącym się oddziałem do wynajęcia za odpowiednią cenę ale nie do każdej roboty jeśli wiesz o co chodzi. Ja i młody stanowiliśmy raczej wsparcie podczas gdy pozostała trójka to typowi fajterzy.
- Hmmm czyli musicie się przez pewien czas ukrywać. Normalnie zaprosiłbym was do Long Range Mountains. W księstwie jest sporo miejsca do ukrycia się a i zarobić można jeżeli się chce. Teraz ten problem się chwilowo sam rozwiązał, do momentu gdy nas tu tak miło trzymają. Jesteście powiązani z NJ, posterunkiem a może znacie kogoś z Appalachów? - wyraz twarzy Niemca nie zmienił się ani na chwilę.
- Widzisz, w tym tkwi piękno QRS, nie byliśmy zależni od nikogo. Zlecenia Johnatan wybierał wg. własnego sumienia. - Baszar uśmiechnął się nostalgicznie. - A ty panie von Paulus skąd się tu wziąłeś?
Qrs? A co to jest? - odopwiedział pytaniem na pytanie blondyn. Chyba się zreflekował bo zaraz dodał - Ja tu to wcale nie jest skomplikowane. Do njuyorku przyjeżdzałem już kilka razy. Eskorta karawan. W tę stronę dostarczamy rudy metali, kamienie i inne ingredencje. Zabieramy od was wysokoprzetworzone metale, materiały do kopalni, broń i ochotników do fedrowania. Ponieważ w domu można się zanudzić tak więc staram się na takie wypady zawsze wkręcać. A jak podejrzewasz ciekawość może zgubić tak więc zwolniłem się z eskorty na chwilę by poznać trochę tutejszy folklor. No i się byłem wpieprzyłem tu.
- QRS to nasza nazwa a właściwie jej skrót. Pełna nazwa to Quick Reaction Squad. Skąd ty właściwie pochodzisz z Europy czy Apallachów? Bo juz sie troche pogubiłem Heinrichu.
- Może umówmy się że nie odmieniamy naszych imion. Bynamniej "Heinrichu" burzy mój spokój ducha. Pochodzę z Europy a dokładniej z Bawarii. W Apallachach wylądowałem na dłużej gdy przybyłem do nowego świata. W sumie nie znam innych lokalizacji... pewnie dlatego mnie ciągnęło do NY. Pragnę poznać trochę świata to dość dziwne w aktualnych czasach
- Jeśli chcesz poznać piękno tego świata to mogę cię kiedyś zabrać na pustkowia . Sam na sam z naturą docenisz jej ogrom i piękno oraz znajdziesz spokój. - Baszar uśmiechnął się promiennie. - Tym czasem pora już na mnie, chyba, że chcesz coś jeszcze? - Indianin odczekał chwilę ale Niemiec tylko pokręcił głową. Czerwonoskóry westchnął i poszedł dalej studiować rozkład pomieszczeń w bunkrze chciał znać je wszystkie na pamięć pamiętać ustawienie przedmiotów i móc się po nim swobodnie poruszać nawet po ciemku a to wymagało czasu i powtórzeń. |